Czy to normalne, że gra tak wali po oczach kolorami? Gram na 50% jasności w laptopie i ledwo wytrzymuję, a po godzinie gry oczy mi łzawią. Dużo ruchomych elementów, błyszczących rzeczy (czasem nie widzę nawet co podnoszę), napisów... pamiętam, że kiedyś śmiałem się w grach przed ostrzeżeniem przed epilepsją, a teraz czuję, że jestem blisko takiego stanu :P Kilka dni temu skończyłem Hitmana Absolution, który też jest momentami bardzo jaskrawy, ale to co tu graficy wyczyniają przechodzi wszelkie pojęcie.
A wrażenie po kilku godzinach jest średnie. Niby gra się płynnie, a postać Elizabeth jest świetna, ale brak tego mrocznego klimatu z jedynki, brakuje trochę ciekawszych możliwości uśmiercania wrogów i czuć straszną liniowość, w dodatku fabuła jest podana trochę chaotycznie, co w połączeniu z tym chybionym kontrastem i miliardem szczegółów (które z wielkim żalem muszę omijać, bo inaczej trzeba by się było zatrzymywać co 2 kroki, a tępo akcji i styl gry do tego nie zachęca) się dobrze nie komponuje.
Do Bioshocka 1 startu nie ma, ale nawet w Dishonored bawiłem się lepiej, dlatego pogram jeszcze kilka godzin bo nie ukrywam, że jestem ciekaw fabuły, ale jeśli gameplay mnie jeszcze czymś nie zainteresuje to rezygnuję i zostawię 6/10 za pomysł, Elizabeth i rewelacyjną optymalizację.
Jeszcze raz podsumuję wady:
-nieciekawe wigory
-zerowy nacisk na skradanie
-mało dodatków do broni, wigorów
-prowadzenie nas cały czas za rączkę
-niewykorzystany potencjał wstęg
-mało złotych rączek
-powtarzalność, schematyczność
-za łatwa
-klimat gdzieś odjeżdża po godzinie
-chaos na ekranie
-dodatkowo kompletnie nie podobała mi się muzyka i z czasem zaczęła irytować
-spamowanie klawisza F
-no i wszędzie te błyszczące refleksy
Jak na FPSa to dużo wad, za dużo. Chwilę zastanawiałem się nad oceną 4, ale przyrównując do innych fpsów byłoby do krzywdzące, dlatego zostaję przy 6.
Zakończenie było dobre, ale trochę przekombinowane - nie lubię kiedy gra wyciąga z rękawa dodatkowe karty pod samo koniec.