Nurtuje mnie pewna kwestia.Booker pod koniec zapobiega narodzinom Comstocka we wszelkich możliwych wymiarach. Jednak aby to miało jakiś sens, wg mnie, powinien on być ŚWIADKIEM chrztu swojego dawnego siebie, by móc temu
zapobiec. Może twórcy nieco poetycko podeszli do tematu, jednak sama obecność podróżującego w wymiarach Bookera nie wystarczy, że sam Booker nagle cofnął się w czasie. Tak, właśnie to musiałoby nastąpić. Podróż w czasie nie tylko z
miejsca do miejsca, ale także z osoby do osoby. Booker musiałby nagle odmłodzić do tamtego stanu, oraz ogólnie "wejść w dawną skórę" aby móc przerwać łańcuch. Nie wiem czy piszę dość zrozumiale. Tak czy siak, Booker podróżujący po
wymiarach jest tylko "gościem" podczas swojego chrztu, a nie zmienia się nagle w Bookera, który ten chrzest przyjmuje. Czekam na opinie lub wyjaśnienia. Może ktoś mnie oświeci :)
odnośnie fabuły tej gry prawda jest taka, że nie da się jej do końca wyjaśnić. Tak to już jest z historiami o podróżach w czasie, czasoprzestrzeni i różnych rzeczywistościach, że dokładne wyjaśnienie jest po prostu nie możliwe. trzeba zaakceptować to co na 100% pokazali twórcy, czyli Booker powstrzymuje Comstocka-siebie i tyle. Mnie na przykład męczyło dlaczego coś takiego jak chrzest mogło w takim stopniu zmienić psychikę Bookera, że stał się on fanatykiem, a w innej rzeczywistości spoko gościem. I wiele innych pytań też ale jak już wspomniałem nie ma na to jednoznacznych odpowiedzi.
Ogólnie sama koncepcja nieskończenie wielu światów zabija logikę zakończenia. Skoro jest ich nieskończoność to nie ważne co bohaterowie zrobią, musi się utworzyć świat w którym Booker staje się Comstockiem. Nawet kiedy Elizabeth "utopiła" Bookera podczas chrztu, analogicznie musiała powstać równoległa sytuacja w której Booker przeżył.