Jak Wam się podobało zakończenie gry? Czy ostatni rozdział oglądaliście z otwartymi ustami
tak jak ja? Czy uważacie, że w pełni zrozumieliście grę, czy potrzebujecie jeszcze co najmniej
raz ją przejść, żeby wszystko ogarnąć?
Przyznam się bez bicia, że ja potrzebuję przynajmniej jeszcze jednego przejścia gry, aby móc
sobie wszystko na spokojnie poukładać. Teraz mógłbym spróbować przedstawić swoją
interpretacje, ale jestem pewien, że byłaby ona niekompletna lub nieprawdziwa. Gra dostarcza
masę informacji, które można ugryźć z różnych stron i trzeba bardziej wnikliwie się w nie
wgłębić. Jedno przejście gry to moim zdaniem stanowczo za mało.
Jak włączyła mi się lista twórców, to miałem taki "mindfack", że szok. Dawno z czymś takim się
nie spotkałem i to nie tylko w grach, ale w filmie czy książce również. Twórcy pojechali i to
nieźle. Zakończenie moim zdaniem będzie kontrowersyjną częścią tej gry, ale ta kontrowersja
nie będzie taka, jak w przypadku choćby "ME3", gdzie było ono po prostu złe i nie spełniało
oczekiwań. Kontrowersja będzie w tym, że nie jest ono dla wszystkich. Nie dostajemy
wszystkiego na tacy jak to było wcześniej. Nawet stare dobre "Would you kindly?" jest wręcz
niczym, przy tym co zaserwował B:I. Obawiam się trochę, że może być ono zbyt trudne dla
zwykłego gracza, który chciał po prostu postrzelać i przeżyć jakąś tam przygodę. Bo gra jest na
prawdę dojrzała i przeznaczona wyłącznie dla dojrzałego odbiorcy. I nie mówię tutaj o wieku,
ale o tym, co człowiek oczekuje od gry komputerowej. Jeśli ktoś kupując B:I był nastawiony
tylko na rozrywkę i strzelanie ogniem czy błyskawicą, może nie docenić aż tak bardzo
zakończenia, które gra mu podała. Trochę się boje, że niektórzy gracze po prostu uznają, że
zakończenie jest "gupie", bo najzwyczajniej w świecie nie chcę im się go zrozumieć. Może to
wywołać różne reakcje. Ja tam jestem zachwycony, że gra zaoferowała mi coś, czego się w
sumie nie spodziewałem. Wiedziałem, że fabuła będzie dobra, bo poprzednie Bioshocki mi to
zaoferowały, ale nie sądziłem, że teraz będę przed snem zadawał sobie pytania o to, co się tak
naprawdę stało w tej grze! I też sam siebie teraz pytam, czy ta gra potrzebowała akurat tak
poważnego i zamotanego zakończenia. Z jednej strony uważam, że tak, a z drugiej sam nie
wiem. Chyba pod tym względem gra będzie rewolucyjna i wszystko okaże się na dniach, jak
fani je przyjmą grę.
Dziękuję za link, autor tej przemowy bardzo umiejętnie potrafił przedstawić istniejący stan rzeczy, którego obraz miałem w głowie, a ciężko było mi go przed obejrzeniem wyjaśnić werbalnie
Miło że mogłem pomóc xD. Dodam że ta teoria jest wg. mnie bardzo smutna i mam nadzieje że ktoś ją obali choć przyznam ,że argumenty które zostały podane w wykładzie w pełni mnie przekonują .
Ja przechodziłem grę bardzo ostrożnie, czytałem każdy dziennik, każdy napis na ścianie ogólnie nie spieszyłem się mknąć do przodu. Mimo to po zakończeniu poczułem się po części jak nie powiem kto, bo myślałem że się skupiłem na fabule, a jednak nie... To zupełnie jak w filmie Spider - dopiero po wejściu na forum i obczajeniu interpretacji wiedziałem o co chodzi.
Gra ma bardzo trudną w odbiorze narrację, niektórych rzeczy trzeba się domyślać samemu. No i jest bardzo, ale to bardzo długa przez co niektóre rzeczy dawno wylecą nam z pamięci zanim dobrniemy do końca.
Mi ukończenie gry zajęło w sumie dwa tygodnie, wiec po przejściu musiałem jeszcze obejrzeć objaśnienie zakończenia, co oczywiście odbiera pewną przyjemność w odkrywaniu tajemnicy samemu.
Ale taki już jest BS i chyba taki urok tej serii. Wolę jednak łatwiejsze w odbiorze "mózgo-je**" np. Alan Wake, czy Deadly Premonition. BS jest napisany trudnym językiem w dodatku długą i (na poziomie 1999) wymagającą grą. Jednak jako całość podobała mi się na tyle, żeby powiedzieć że jest grą na 9. Ale żeby wracać do niej po raz drugi żeby odkryć znaczenie zakończenia to już raczej by mi się nie chciało.
Cześć. Nie grałem w dodatki, ale jest coś co mi nie daje spokoju po przejściu Infinite. Wychodzi trochę na to, że wszystkie zdarzenia mają miejsce niezależnie od decyzji jednostki (np mnie). Czyli coś takiego jak dylematy moralne przestają istnieć, bo wszystko to się "rozgrywa" na naszych oczach, a my jesteśmy tylko obserwatorem. Mamy nieskończoną ilość zdarzeń, więc tak naprawdę przstają one mieć znaczenie. Nie wiem czy zrozumiałeś/zrozumiałaś o co mi chodzi, ale kiedy tak się nad tym zastanawiam to koniec końców fabuła Infinite wydaje mi się trochę.... bezpłciowa?
Historia nie ma końca ("infinite) i to jest coś co mnie denerwuje. Lubię kiedy wszystko się jakoś kończy, a tutaj tego nie ma. Sama gra genialna (pod względem grafiki, wykreowanego świata, porusza ważne tematy takie jak rasizm ) Ale zakończenie nadal nie daje mi spokoju. W DLC są może jakoś lepiej wyjaśnione te zawiłości fabularne?
BTW orientujesz się może co nauka mówi na temat przedstawionych w grze równoległych wszechświatów etc. ?
Teraz po przejściu DLC widzę, że historia Bioshocka powinna zakończyć się na Infinite. Jeśli nie grałeś w dodatki to dobrze. Nie psuj sobie świetnego wrażenia jakie pozostawia Infinite.
Grałem w DLC. Pierwsze mi się bardzo podobało, natomiast drugie pozostawiło ogromną rysę na całym uniwersum. Po prostu nie lubię, kiedy ktoś mi wszystko się stara wytłumaczyć, mimo, że nawet o to nie prosiłem. Część magii pierwszego Bioshocka znikła przez drugie DLC.
Dokładnie. Co więcej twórcy uśmiercili Elizabeth a nie mieli na to żadnego logicznego wytłumaczenia. Za to mają u mnie ogromny minus.
BTW wiesz może dlaczego Elizabeth nie mogła w jakiś inny sposób uratować Sally i sama przeżyć (w końcu przed przybyciem do Rapture wiedziała, że zostanei zabita przez Tatuśka, mogła się na to jakoś przygotować)?