Ta gra mogła być bardzo dobra – ale tak się nie stało. A szkoda, bo miała naprawdę duży potencjał.
Klimatyczny samouczek sugeruje filmowe doświadczenie i początkowo rzeczywiście przypomina film klasy A. Przeszedłem tę grę dwa razy i nadal byłem pod ogromnym wrażeniem tego, ile jeszcze można było zrobić w pierwszej lokacji – a ilu rzeczy w ogóle nie zauważyłem. Nawiązania do literatury to kolejny duży plus – skłoniły mnie nawet do powrotu do Nietzschego i Szekspira.
Pierwszym zgrzytem są jednak późniejsze wątki paranormalne i niepotrzebne, irytujące QTE. Symboliki zielonych minionów wyglądających jak kleszcze chyba nigdy nie zrozumiem, co nie zmienia faktu, że scena, w której Lucas przed nimi ucieka, to najtrudniejszy moment w całej grze. Umarłem w tym miejscu niezliczoną ilość razy – przez całą dalszą grę nie ginąc ani razu.
Niewyważony poziom trudności, dziwny design przeciwników i quick time eventy można by jeszcze obronić, gdyby historia była naprawdę dobra. Otóż – nic bardziej mylnego.
W okolicach połowy gry zaczynają się dziać takie absurdy, że sam nie wierzyłem w to, co widzę na ekranie. Fahrenheit – thriller psychologiczny – nagle staje się: Counter-Strike’em, Dance Dance Revolution, NBA Jam, Guitar Hero, Crashem Bandicootem i jeszcze kilkoma innymi grami naraz. W poziomach, które niespodziewanie przenoszą gracza do świata starożytnych Majów, na strzelnicę, albo dają bohaterowi – który kilka dni wcześniej głęboko pociął sobie obie ręce nożem – gitarę do ręki i każą grać… czułem się, jakbym do ciasta zamiast cukru dodał sól i potem to zjadł. Dziwne, niepotrzebne i w wielu miejscach po prostu głupie.
Są też zakończenia! Aż trzy! Zabawna ciekawostka – wszystkie wcześniejsze wybory gracza nie mają wpływu na żadne z nich. Liczy się tylko to, z kim wygrasz lub przegrasz ostatnią walkę, która – oczywiście – odbywa się za pomocą QTE. No i szczerze mówiąc, trudno dostać inne zakończenie niż dobre – żeby przegrać któryś z tych QTE, trzeba by to zrobić celowo.
Podsumowując: to był bardzo nowatorski koncept, zrujnowany przez złe decyzje designerów i scenarzystów. Osobiście lubię tę grę – nawet z jej wadami – ale wiem, że obiektywnie to coś bardzo średniego, przeznaczonego dla konkretnej grupy odbiorców.