PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=608605}
8,0 4,4 tys. ocen
8,0 10 1 4393
Fahrenheit
powrót do forum gry Fahrenheit

...nie wiem kto pisał scenariusz, ale to było strasznie nieprzemyślane. Gość popełnia
morderstwo - nie sprząta po sobie, zostawia plame krwi, super. Drzwi same się zamykają.
Kamera to jakiś żart. Pierwsze przesłuchanie - laska zapamiętała twarz typa który wyszedł po
popełnieniu morderstwa, niespodzianka! Ogromne studio, a nie mogą się kontaktować z
psychologami? Osoba która pierwszy raz widzi morderce, nie wiedząc jeszcze o czynie jaki zrobił,
zapomina twarz w 99%. Tutaj kelnerka mówi że ,,nigdy nie zapomni tej twarzy.''. Bohater w swoim
domu( do którego męczyłem się 10 minut jak dojść, bo żaden z ludzi odpowiedzialnych za gre
nie wpadł na pomysł żeby dać podpowiedź gdzie jest dom bohatera/taksówka. Też nie lubie
ułatwień - nienawidze, ale to nie ma sensu żeby gość nie wiedział gdzie mieszka ) po wstaniu z
łóżka mówi że przebierze się i idzie do pracy, a pół minuty później umawia się na spotkanie z
bratem, który nie jest zdziwiony morderstwem brata. Owszem mówi że nie może w to uwierzyć,
ale dopiero po minucie, czekając aż brat skończy zdanie. To nie ma sensu, każdy by zareagował
szybko po wypowiedzeniu słów ,,zabiłem człowieka''. Dialog też przebiega śmieszne:

-O czym chciałeś porozmawiać?
-Słuchaj, zabiłem człowieka ( tłumaczenie ), nie męczy się przy tym. Mówi to z kompletną
łatwością. Kolejna rzecz, murzynek i swoja partnerka:

-Słuchaj, możemy już jechać( Tyler )
-Nie, muszę coś sprawdzić ( kobieta )

...minuta później...
-Jedźmy( kobieta )
-Na pewno, lepiej jeszcze coś sprawdźmy ( Tyler )
-Nie, jedźmy już ( kobieta )

-Dobrze że już jedziemy, dłużej bym tutaj nie wytrzymał( w myślach, czarnoskóry )
Przecież to nie ma najmniejszego sensu! Kolejna scena z ratowaniem chłopca. Chciałem go
uratować, ale uciekłem, bo nie wiedziałem gdzie on jest. To już był kompletny żart po którym
darowałem sobie dalszą gre. Jeszcze wspomne tylko o animacjach - dlaczego pani detektyw
biega bardziej męsko niż jej kumpel, który kręci pupcią i macha rękami? Dalej nie grałem, i nie
mam zamiaru. Totalnie zniechęcony, i żałuje czasu jak i pieniędzy. Nie wiem skąd ta wysoka
ocena.

ocenił(a) grę na 10
Bartonson12

Jesteś małostkowym kretynem po 1 on nie zamordował bo był katem proroka , grałeś pierwsze 20 min więc nie będę kontynuować z tobą konwersacji , moja opinie 10 ARCYDZIEŁO ! Nie znasz zakończenia , nie powiem ci być może zmądrzejesz ,,-Słuchaj, możemy już jechać( Tyler )
-Nie, muszę coś sprawdzić ( kobieta )

...minuta później...
-Jedźmy( kobieta )
-Na pewno, lepiej jeszcze coś sprawdźmy ( Tyler )
-Nie, jedźmy już ( kobieta ) '' Mówi się że gry są głupko odporne czyli nie zbadałeś wszystkiego więc ona mówi że chce jeszcze coś sprawdzić ... Ma czasem jakiś jeden defekcik , ale tylko jeden którego trzeba się doszukać , JA PROPONUJĘ CI PRZEMYŚLEĆ TO CO NAPISAŁEŚ I ZAGRAĆ PONOWNIE NA POZIOMIE ŁATWYM ja grałem na łatwym lecz i tak jest ciężko ;-) Bo gra jest naprawdę ciekawa fabularnie sam wiesz że nie jest rozpocznij grę tylko rozpocznij film czy coś w tym rodzaju , początek jest ciężko by się oswoić z nędzną kamerą ale reszta no miodzio , JESZCZE RAZ POLECAM CI ZAGRAĆ JESZCZE RAZ .

Prosiaczek_flmweb

Kamera jest okropna, grałem na średnim i było dosyć łatwo. Twórcy bardziej mnie urzekli następcą, czyli Heavy Rain. Grze dałem kolejną szansę, dochodząc do flashbacku . Tutaj już się oficjalnie poddałem. Byłem na odległości jednego metra od strażnika a ten mnie nie widzi. Dla niektórych to drobnostka, lecz mnie takie szczegóły denerwują. Na dodatek czytałem że zakończenie ,,ssie'' ty już walnąłeś mi spoilera, więc jednak odpuszczę.


Co do dialogu: Okej. Podczas przesłuchiwania pierwszego kelnerka na pytanie o sprawcę odpowiedziała że się nie przyglądała...sekundę później powiedziała że nigdy nie zapomni tej twarzy. Jak już wspomniałem, za duże dziury w scenariuszu jak dla mnie i tyle.

ocenił(a) grę na 10
Bartonson12

Racja z tą kelnerką ;-) . Co do strażnika twórcy chcieli zrobić jak najbardziej realistycznie ale trochę za bardzo ;-) . Lekkiego spojlera walnąłem ale jeszcze wiele przed tobą ;-) Heavy Rain jest niestety tylko na konsole ... Szkoda bo również dobra gra , Naprawdę zagraj bo warto .

Prosiaczek_flmweb

Cięzki deszcz mam już dawno temu za sobą ;e

Bartonson12

Heavy Rain znaczy ulewa, nie ciężki deszcz...

ocenił(a) grę na 4
Prosiaczek_flmweb

Koleś wyraził swoją opinię, uzasadnił ją, a ty nazywasz go kretynem. Wyciągasz kompletnie niezwiązane argumenty, na przykład: Bartonson mówi, że dla niego to bez sensu, że facet zostawił po sobie tyle śladów, a ty wyciągasz kwestię z prorokiem tylko po to, żeby zaszpanować, że znasz zakończenie. To bez sensu. Co z tego, że Lucas był wykorzystany? Chodzi o to, że próbował jakoś zatrzeć ślady, więc mógł chociaż upewnić się, że prawie nigdzie nie zostawił odcisków palców, mógł zabrać nóż ze sobą, zamiast wrzucać go do śmietnika, itd.

To, że twoim zdaniem gra jest arcydziełem, to nie jest powód, żeby od razu tak rzucać się na osobę, której się nie podoba, a która w dodatku ma na to sensowne argumenty. Gdyby napisał, że gra to gunwo i nawet nie raczył tego uzasadnić, wtedy co innego. Radzę ci szybko rzucić ten nawyk bycia opryskliwym dla każdego, kto ma inny gust niż ty, daleko z tym nie zajdziesz.

Osobiście rozumiem was obu. Nie będę się rozwodzić nad moją opinią na temat gry, bo musiałabym spoilerować, ale rzeczy, o których mówi Bartonson to wcale nie są szczegóły, których trzeba się doszukiwać. Też zauważyłam je od razu i denerwowały mnie, kamera i sterowanie były okropne, poza tym natknęłam się na takie bugi, że pozostało mi tylko ściągnąć save files z internetu i ominąć scenę lub dwie. Z drugiej strony fabuła ma potencjał, choć nie uważam, żeby został wykorzystany. Mimo to poczułam iskierkę sympatii do tej gry i gdyby nie liczne uniedogodnienia od strony technicznej, z pewnością oceniłabym ją wyżej.

ocenił(a) grę na 4
uru_the_neochild

Okej, nie. Wybaczcie. Odwołuję słowa, że fabuła ma niewykorzystany potencjał. Jedyne, na czym możnaby było tu bazować, próbując napisać dobry scenariusz, to fakt, że gramy mordercą, który zamordować nie zamierzał. Wątek jest oznaczony jako mogący zawierać spoilery, więc ja te spoilery umieszczę, żeby nie zostawiać mojej teorii bez uzasadnienia. Przemyślałam całą tę historię od początku i oto, do jakich doszłam wniosków:

Zaczyna się w porządku: musimy odsunąć od siebie podejrzenia w związku z morderstwem, którego dokonaliśmy nieumyślnie. Chowamy faceta w kiblu, zmywamy mopem ślady krwi, ale zostawiamy wszędzie odciski palców, wyrzucamy narzędzie zbrodni do kosza, w dodatku zostawiamy własną książkę z dedykacją w barze. Później okazuje się, że gramy również policją. No dobrze, ale po co? Przecież dobrze wiemy, kto zamordował, więc nie daje nam to żadnej satysfakcji. Kelnerka w jednej chwili mówi, że nawet nie zwróciła na Lucasa uwagi, w następnej scenie twierdzi, że nigdy nie zapomni jego twarzy.

A teraz zaczynam wyliczankę niepotrzebnych scen i postaci. Niezależnie od tego, jaką twarz stworzymy w tym kreatorze profilu podejrzanego, Carla i tak pokaże nam potem profil Lucasa. Najwyraźniej twórcy chcieli nam zaoferować słabą podróbkę Simsów ot tak dla zabawy. Cała postać Tylera w tym jego sweterku w krowie łaty jest dość żałosna, wciąż próbuje powiedzieć coś śmiesznego, ale mu nie wychodzi. Motyw z facetem, któremu jest winny pieniądze, prowadzi wyłącznie do meczu koszykówki, na którego koniec czekam jak na zbawienie. Jego relacje z dziewczyną nie mają żadnego znaczenia, nie ma znaczenia nawet to, czy pojedzie z nią na Florydę, czy nie. Lucas ma możliwość przespać się ze swoją byłą. Nie, nie zmienia to nic, tylko jedna z kilku scen porno. Carlę odwiedza jej przyjaciel. Żali się na nietolerancję dla gejów, wróży jej z kart i wychodzi. Ta scena ratuje się tylko późniejszym wątkiem z wyciągami bankowymi, cała reszta wydaje się niepotrzebna. Powoli rośnie napięcie odnośnie tego, kto kontrolował Lucasa - ten spotyka się z Agathą, Carla dowiaduje się kilku rzeczy od byłego policjanta, robi się ciekawie... Aż wpadamy w sam środek szamba pełnego jakichś z dupy wziętych fantastycznych postaci i dziwacznych scen akcji, zaczynając od starożytnych mnichów w koralikach i ich jaguarów. Ale czy twórcy wyciągają nas z tego szamba? Nie, zamykają wieko i dają nam seans z ich niespełnionych dziecięcych marzeń, included: sceny walki, w których Lucas jest Supermanem, Spidermanem i Batmanem jednocześnie, jakieś święte dziecię czystości, o którym nie wiemy kompletnie nic i które nie mówi chyba ani słowa, jakieś cyborgo-mumie, gildia bezdomnych magów, którym nie wiadomo dlaczego ufamy, i tak dalej, i tak dalej. Aha, btw, Lucas jest nieśmiertelny, a Carla go kocha. Spędzili ze sobą dzień lub dwa, ale ona go kocha. Wyznaniu miłości towarzyszy oczywiście kolejna scena porno. Z trupem. Jest -77 stopni Fahrenheita, a Carlę posuwa trup zimny jak lód, oczywiście nago. Potem okazuje się, że Carla jest w ciąży. Z trupem. Coś jak Bella i Edward, huh? Następnie, aby ocalić świat, robimy kamehameha i jeśli okażemy się dobrą mieszanką wszystkich Marvel Superheroes, wszędzie urośnie trawka i różowe kwiatuszki. Jeśli nam się nie uda, albo zostaniemy w gildii bezdomnych, oczekując na narodzenie naszego świętego dziecka czystości (to akurat zakończenie z trojga złego jest chyba najlepsze), albo wrócimy do normalnego życia. Lucasa nagle nie ściga już policja, a on jako trup decyduje się wieść zupełnie normalne życie i olewa wszystko, co wydarzyło się do tej pory.

No bo... serio. Nawet taki PewDiePie, który jest dość naiwny i zawsze zbyt wysoko ocenia gry, przez cały czas miał bekę z tego, co działo się w Fahrenheit, wyśmiewał się z rzeczy, które tu wymieniłam. Nie powiem, że zmarnowałam mój czas, grając w to, ale nie da się tej historii brać na poważnie, bo strzela się jednego facepalma za drugim, albo po prostu wychodzi i nie wraca, tak jak kolega wyżej. Nie mogę pojąć, dlaczego ta gra ma tak wysoką notę, ani jak można uważać ją za arcydzieło 10/10 mimo tylu wad, mimo że jest tak naciągana. Podkreślam jeszcze raz - owszem, jest fajna. Fajnie się w nią gra, Chińczyk był zabawny, wizje były straszne (przynajmniej z początku), motyw z Carlą i jej klaustofobią był ciekawie rozwinięty. Grafika jak na 2005 rok jest chyba całkiem fajna, soundtrack jest świetny, niesamowicie mi się podobał, a sceny, w których po prostu chodzimy po czyimś domu i możemy robić siku, jeść i oglądać telewizję też nie były takie złe, ciekawie było patrzeć, jak to, co robimy, wpływa na nastrój postaci. Nawet te sceny z czepianiem się helikopteru i bieganiem po ścianach w pierwszym momencie wywołały u mnie pozytywne "wow" (dopóki nie zaczęłam się nad nimi zastanawiać). Ale nadal - średnia 8,4? Wytłumaczcie mi to, bo nie rozumiem.

PS. Jeżeli ktoś mi odpowie lakonicznie, że nie mam racji i nie wysili się na napisanie czegoś przynajmniej w 1/3 tak długiego jak powyższe wypociny, będę zła. :)

Prosiaczek_flmweb

Przesadziłeś z tym arcydziełem. Ja też lubię tą grę, ale nigdy nie zapomnię tego jaki gra zalicza fabularny obrót o 180 stopni w drugiej połowie. Wygląda to jakby resztę fabuły pisał autor fanfiction, który chciał wcisnąć wszystko co tylko się dało ze swoich ulubionych filmów, komiksów, kreskówek, anime i innych gier.

ocenił(a) grę na 10
crazy_race

Możliwe lecz ja nie czytałem komiksów i nie oglądałem jego filmów więc moja subiektywna ocena to 10 ;-)

Bartonson12

Jakbyś usiłował posprzątać po sobie albo lepiej odtworzył twarz Lucasa na komisariacie, to byłbyś zadowolony. No, umiarkowanie. Jeśli zaś chodzi o zostawienie odcisków palców, to jest to takie dziwne, że facet, który "budzi się" z nożem w ręce nad trupem, którego zabił, nie myśli do końca racjonalnie? Zresztą nie ma nawet czym i jak zamazać odcisków, a towarzyszy mu w dodatku presja czasu (jeśli gracz ją przekroczy, Lucas zostanie aresztowany). Fabuła gry w mniejszy lub większy sposób zależy od twoich działań, więc jeśli czegoś nie zrobiłeś, a mogłeś zrobić, pretensje możesz mieć tylko do siebie.