Bardzo dobre, ale do starszych falałtów jeszcze trochę brakuje. Można by się czepiać, że ten świat nie wygląda tak jak
wyglądałby świat 200 lat po wojnie atomowej (przynajmniej w zgodzie ze starszymi częsciami, gdzie zielona
roślinność wcale nie była szokiem a zdarzały się i budynki w dobrym stanie z cegieł a nie z samolotowych szczątków i
powoli tonących lotniskowców). Wkurza nadmierna amerykanizacja, gdzie BoS z zapatrzonych w swoją misję dupków
przeistaczają się w obrońców uciśnionej ludności (Outcast power!) a ty w tym czasie ganiasz po Wastelandzie z
Deklaracją Niepodległości w kieszeni. Brakuje stopniowania fajności, gdzie po 5 godzinach gry znajdujesz sobie
broń z której korzystać będziesz przez następne 40 (co jest juz raczej grzeszkiem open world RPG, ale ciii). AI
enpeców potrafi doprowadzić do szału, przez co nawet nie żałowałem że nikt nie chce się do mnie dołączyć na dłużej,
o interfejsie i wygodzie korzystania z pipboya już nawet nie wspominając. Nie wspominając jeszcze bardziej o głupiej
tendencji do wywalania się do pulpitu od czasu do czasu.

Ale mimo tych wszystkich niedoróbek jakoś udało wciągnąć mi się na te 70 godzin. Klimat - fantastyczny. Story -
wciągające. Questy - potknięcia się zdarzały, ale głównie conajmniej dobre. Na grafikę wciąż narzekać nie potrafię.
Świetna gra, solidne 8/10, jeszcze będę wracał.