Chodzi o to, że w założeniu Fallout 1 to "takie wielkie podwórko" na którym gracz musi sam szukać sobie zaczepek żeby znaleźć w ogóle cel tego łażenia co dla mnie jest zaprzeczeniem rozrywki, przygody i ciekawej fabuły i w ogóle sensu grania. Spędzać godziny na łażeniu w tę i we w tę żeby sobie w ogóle znaleźć w tym jakieś granie i w ogóle jakiś cel. Razi też brak postaci- w tej grze postaci, którymi gramy nie mają żadnej osobowości podobnie jak niemal każda, którą mijamy - to tylko słupki statów. Wybór na początku statów z perkami, które ustawiają i tak staty postaci na poziom zerowy to kolejny bezsens. Cała seria jak dla mnie to wyprana z iq namiastka gry, a te nowe cześci osiągnęły dno totalne zmieniając się w kretyński fps. Najgorsza jest w tym wszystkim cała marnotrawiąca czas koncepcja - szukaj sobie grania w grze i w ogóle szukaj sobie sensu łażenia w lewo i w prawo - najwyżej sobie opowiesz jak pograsz, że poszedłeś tu i tam i kogoś rozwaliłeś....No strasznie to bez polotu, marnotrawiące czas, rozgrywkę i nawine i zaprzecza ideologi gier w ogóle. Nowe części od 3 w górę są jeszcze gorsze zmieniają to samo zmniejszając ilość tekstu i myślenia na rzecz durnego fpsa z statami.