PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=645066}

Gra o Tron

A Game of Thrones
7,6 1 881
ocen
7,6 10 1 1881
Gra o Tron
powrót do forum gry Gra o Tron

Po tym jak minął niesmak ósmym sezonem serialu, wszystkie książki cyklu przeczytałem już dawno temu, a oczekiwanie na "Wichry zimy" przedłuża się w nieskończoność postanowiłem zapoznać się z grą Cyanide. Dość długo czekałem z zakupem tego tytułu licząc na jakąś promocję, ale nigdy nie widziałem by była przeceniona na Steam, choć od dawna miałem ją na liście życzeń. Postanowiłem kupić więc za te 5 dych, które też nie jest zbyt wygórowaną ceną.

Wcielamy się w dwie postacie naprzemiennie: Morsa Westforda członka Nocnej Straży oraz Alestera Sarwycka, syna lorda Riverspring, który kilkanaście lat temu uciekł z domu do Braavos i został kapłanem R'hllora. Już sam ten zabieg przypomina to z czym mieliśmy w książkach, gdzie każdy rozdział został przedstawiony z perspektywy któregoś z bohaterów. Łącznie mamy 15 rozdziałów a przejście gry zajmuje ok. 30 godzin, jeśli chcemy wykonać wszystkie zadania poboczne. Jak na produkcję z Grą o tron w tytule przystało to fabuła gra tutaj pierwsze skrzypce. Westeros jak zwykle pokryte jest siecią spisków oraz intryg poplątanych niczym kabel od słuchawek pośród których będą musieli odnaleźć się nasi bohaterowie. Początkowo wydaje się, że ich historie w żaden sposób się nie łączą, ale tylko do czasu. Akcja ma miejsce mniej więcej w trakcie pierwszego tomu Pieśni Lodu i Ognia oraz pierwszego sezonu serialu. Królem nadal jest Robert Baratheon, o inwazji Innych póki co nikt nie słyszał, w Westeros panuje jako taki spokój i porządek. Fabuła jest największą zaletą tytułu od Cyanide i choć wiedziałem czego spodziewać się po tytule bazującym na prozie Martina to twórcom i tak w kilku miejscach udało się mnie zaskoczyć. Nie mamy tutaj otwartego świata, a sieć dość małych i korytarzowych lokacji. O ile Of Orcs and Men było grą liniową, gdzie szło się jak po sznurku, tak w Game of Thrones mamy możliwość powrotu do odwiedzonych lokacji by wykonać questy poboczne.

Od strony rozgrywki gra przypomina dość mocno inną grę Cyanide tworzoną wspólnie ze Spiders, a mianowicie wydane w tym samym roku Of Orcs and Men z tym, że Gra o tron jest bardziej rozbudowana pod względem mechaniki i posiada kilka elementów, których nie uświadczyliśmy w Of Orcs and Men. Na początku historii jak w każdym erpegu trzeba stworzyć postać. Na wygląd wpływu nie mamy, ale możemy wybrać styl walki danego bohatera oraz rozdysponować punkty na atrybuty. Tych jest pięć: siła, zwinność, szczęście, wytrzymałość oraz inteligencja. Zaś co do stylów to Mors może zostać rycerzem feudalnym dzierżącym miecz oraz tarczę, magnarem czyli kimś w rodzaju berserkera oraz błędnym rycerzem walczącym potężną bronią dwuręczną. Alester ma wybór między wodnym tancerzem, najemnikiem oraz łucznikiem. Wg mnie do Morsa najbardziej pasuje błędny rycerz, a do Alestera wodny tancerz, choć każdy wybierze sobie to co będzie odpowiadać do jego stylu rozgrywki. Każda klasa ma własne drzewko rozwoju. Mamy również umiejętności podzielone na cztery kategorie: broń sieczną, obuchową, kłującą oraz zbroję. W skład każdej kategorii wchodzą po trzy umiejętności np. w zbroi mamy podział na lekką, średnią oraz ciężką. Rozwój tych umiejętności jest prosty o tyle, że na zielono mamy podświetlone umiejętności, które preferuje nasza postać a ponadto każdy zainwestowany w nie punkt jest podwajany. Na koniec miałem je wszystkie rozwinięte do maksimum. Ciekawostką jest również możliwość dodania atutów i słabości bohatera. Możemy wybrać maksymalnie trzy atuty, które warte są od czterech do jednego punktu. Haczyk tkwi w tym, iż liczba punktów atutów i słabości musi się równoważyć. Całkiem fajny patent. Możemy wzmocnić postać w jakichś aspektach, ale w innych trzeba ją osłabić. Ponadto Mors posiada wiernego psa, który również pomaga w walce i ma oddzielne drzewko rozwoju, zaś Alester może rozwijać moce płomieni pochodzące od samego R'hllora.

Walka przypomina erpegi drużynowe z aktywną pauzą pokroju Dragon Age: Origins. Podobny system miało również Of Orcs of Men. Nie mamy do czynienia z systemem zręcznościowym, więc nasz udział w walce ogranicza się do wyboru przeciwnika którego nasz bohater ma atakować oraz używania umiejętności aktywnych. By ich użyć potrzebujemy wytrzymałości, jeśli pasek się wyczerpie to pozostaje nam używanie zwykłego ataku póki wytrzymałość się nie zregeneruje. Nasi przeciwnicy mogą mieć różny typ pancerza, który prezentuje odpowiednia ikonka, na to też trzeba zwracać uwagę. Na każdy typ pancerza najlepszy jest inny typ broni np. na pancerz płytowy najlepiej sprawdza się broń obuchowa. Podobnie jak w Of Orcs and Men zdarzają się uciążliwe walki, zwłaszcza wtedy kiedy toczymy sporą ilość potyczek bez możliwości wyposażenia się w mikstury u alchemików. System ten nieco różni się od innych rolplejów. By móc wyposażyć się w jakiś eliksir musimy dysponować butelką. Te mają różną wielkość i możemy mieć w nich od bodajże dwóch do czterech dawek eliksiru, trucizny czy substancji podpalającej przeciwników. Przyznam, że dziki ogień był niezawodny, a że nie jest jakiś drogi to w ten sposób radziłem sobie z każdym trudniejszym przeciwnikiem. Choć erpegowa mechanika początkowo wygląda obiecująco to ostatecznie nie okazuje się jakoś głęboka ani rozbudowana i potyczki po jakimś czasie mają podobny scenariusz. Drobnym urozmaiceniem jest możliwość przejęcia kontroli nad psem Morsa i uskuteczniając skradanie się wykończyć w ten sposób jak największą liczbę przeciwników. Jeśli chodzi o ekwipunek to mamy przyzwoitą ilość pancerzy, broni czy amuletów, natomiast wadą jest to, iż każdy typ np. miecz dwuręczny ma tą samą ikonkę trzeba więc uważnie przeglądać inwentarz.

Już w dniu premiery Gra o tron odstawała graficznie in minus od konkurencji. Mnie jednak najbardziej irytowały przycinki przy obracaniu kamery, które mogły dezorientować i utrudniać eksplorację dość korytarzowych lokacji. Każde takie chrupnięcie obraca kamerę o 180 stopni i po czasie to zwyczajnie męczyło. Aż dziw, że gra powstawała na Unreal Engine 3, a nie na jakimś tanim no-name'owym silniku. Z tego co zauważyłem te spadki płynności zależały od liczby NPCów w danej lokacji. W tej samej lokacji w której gra potrafiła co chwila haczyć płynność stała na zadowalającym poziomie, jeśli było w niej mniej postaci. Rozczarowująca jest również Królewska Przystań. Nie oczekiwałem miasta na wzór Novigradu z Wiedźmina 3, ale już wolałbym by miasto podzielone było na kilka osobnych map jak Wyzima w pierwszym Wiedźminie. Wtedy poszczególne dzielnice mogłyby być ciekawiej zaprojektowane. Dziwnie też wygląda Czerwona Twierdza położona tuż obok slumsów. Pomijam już fakt, iż zamek wcale nie jest czerwony tylko szary. Brakowało mi również bardziej wpadającej w ucho muzyki. Poza głównym tematem z serialu przygrywającym w głównym menu praktycznie nic nie zapadło mi w pamięć. W grze swoich głosów użyczyło dwóch aktorów z serialu, mianowicie James Cosmo w roli Jeora Mormonta oraz Conleth Hill jako Lord Varys. Jedną z postaci dubbingował sam George Martin wcielający się w maestera Martina spisującego historię Westeros. Zabawne było gdy tłumaczył się z wolnego tempa pisania, a warto sobie uświadomić, iż gra premierę miała w 2012 roku, kiedy wychodziły dwa tomy "Tańca ze smokami" i od tamtego czasu ni widu, ni słychu kolejnej części...

Game of Thrones to tytuł który spodoba się fanom zarówno książkowej, jak i serialowej Gry o tron. Twórcy dość udanie odwzorowali klimat Westeros. Intryg tutaj zawartych nie powstydziłby się nawet sam George R. R. Martin. Z drugiej strony jest to produkcja tylko dla graczy, który potrafią wiele wybaczyć grom i czerpać frajdę z rozgrywki, także z produkcji średniobudżetowych mających swoje problemy. Jeśli więc ktoś był w stanie przełknąć wczesne gry studia Spiders czy wspomniane tutaj wielokrotnie Of Orcs and Men to i przy Game of Thrones spędzi miło te 20-30 godzin.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones