Gra zrobiona z ogromnym rozmachem! Fabułe śledzi się jak dobry film, a gameplay, fizyka, grafika jest czystą przyjemnością. Genialne postacie- wyraziste, czasem wręcz groteskowe, śmieszące lub irytujące, budzące autentyczną nienawiść lub symaptie. Swietny główny bohater, naprawadę można sie z nim związać emocjonalnie. Rockstar trafiło w 10- weteran wojenny, u którego wojna wyraźnie nadszarpnęła jego moralność. Twórcy scenariusza tym samym wytłumaczyli masowe zabijanie ludzi w grze jednoczśnie nie pozbawiając Serba człowieczeństwa. W wyniku tego oraz świetnego poczucia humoru i ciętego języka Niko nie sposób nie polubić. Sterując tą postacią odczuwa się dużą satysfakcję- Niko jest wolnym strzelcem, przyjechał do wielkiego mista pełnego bogatych "grubych ryb" jako człowiek z biednego kraju bez znojomości i grosza przy duszy, jednakże niekomu nie da sobą pomiatać, w każdym budzi szacunek, jest szczery, nie walczy o nikogo względy, zabije każdego, kto skrzywdzi kogoś, kto jest mu bliski.
Główny bohater jest moją drugą ulubioną postacią obok Little Jacoba- świetna postać wyluzowanego na maxa i wiecznie zjaranego rasta. Razem z Romanem jest chyba najwierniejszym z przyjaciół Niko- zawsze można niego liczyć.
------SPOILERY------
Jednak najbardziej Rockstar zaskoczyło mnie grą na emocjach gracza na końcu. Ginie ta postać na której bardziej nam zależy. Jeżeli wybierzemy ścieżkę zabicia Dimitriego to znaczy , że bardziej zależy nam na Kate. Poźniej Kate zostaje uśmiercona na ślubie Romana. Jeżeli wybierzemu współpace z Dimitrijem, która ma przynieść ogromne pieniądze- głębiej do serca bierzemy sobie prośby Romana, ale w efekcie tego w następnej misji Roman zostaje zastrzelony. Równie trudnych wyborów przychodzi nam dokonać jeszcze kilka: którego z braci McReary zabić(od obu dostajemy zlecenie zabicia drugiego), albo czy zabić Dwayne, czy Plaboy X'a- dawnych przyjaciół. Dla wszystkich tych ludzi wykonywało się misje, każda ma w sobie coś fajnego, więc naprawdę trudno pociągnąć za spust. Ja z tym wyborami miałem dylemat trwający przynajmniej 15 min. W dodatku gra kończy się pesymistycznie- bliska Niko osoba ginie, a on dokonuje kolejnej zemsty, która oczywiście nic mu nie daje. Podsumowując- gdyby GTA IV bylo filmem, byłby to dramat gangserski niepozbawiony dobrego humoru. Nie będzie więc chyba przesadą, jeśli odważe się nazwać produkcję Rockstar grową wersją "Chłopców z ferajny".
dla mnie to żadne uzasadnienie :)
na wszystkich platformach powinno być pięknie... niestety... pecety mają pod górkę.
Spoliery, strasznie dużo, ostrzegam :D
Wybory to jeden z lepszych motywów gry, jednak powinno być ich więcej, oraz bardziej dopracowane by się przydały. Jak we Wiedźminie się zastanawiałem czy zrobić to czy to, to wiedziałem, że to będzie miało jakieś konsekwencje. W czwórce z kolei, niezależnie czy zabiłem załóżmy Francisa czy Derricka, nie miało to większego znaczenia. Przydały by się jakieś misje PO morderstwie, może w przypadku zabicia policjanta, jakieś śledztwo, a tak to pogrzeb i koniec wątku. No i nie zgadzam się ze zdaniem: "Ginie ta postać na której bardziej nam zależy." Miałem kompletnie wyj*bane na to co sądzi o całej sprawie Kate, zrobiłem wszystko po jej myśli, bo nie wyobrażałem sobie robienia interesów z Dimitrim. I chociaż kompletnie mi na niej nie zależało, bo umawiałem się tylko z Kiki, to i tak było mi smutno, za to plus, bo fajnie to wszystko pokazali :)