Jedno na pewno trzeba przyznać, GTA IV na tle innych części posiada wyjątkową fabułę, jest ciężka, skłaniająca do refleksji, a Niko na każdym kroku dostaje po mordzie od życia.
Jednak pod innymi względami, na dzień dzisiejszy, ten tytuł prezentuje się słabo.
Przede wszystkim nie ma co robić z kasą. Jeśli nie korzystacie w każdej misji z RPG, to już gdzieś po ukończeniu Bohan będziecie mieć więcej kasy, niż będziecie potrzebować do końca gry. Nie można prowadzić biznesów, tuningować pojazdów, robić tatuaży itd. Jest to spory regres w stosunku do poprzednich części. Jednak postawiłem ten punkt na pierwszym miejscu przede wszystkim dlatego, że wpływa to realnie na wybór zakończenia. Gracz nie ma żadnej realnej motywacji by wybrać motyw współpracy zamiast zemsty, po co mu jeszcze więcej tych pieniędzy?
Misje, mimo dobrych dialogów, postaci i przerywników bywają nużące. 3/4 z nich to ten sam schemat, pojedź zabić wszystkich, albo zbierz coś i ucieknij. A misji jest wyjątkowo dużo, wątek fabularny, budka, piesi, narkotyki Jacoba, samochody Bruciego to będzie jakieś 130 misji.
Część misji jest oskryptowana w najgorszy możliwy sposób np. misja by odzyskać diamenty od Luci, jadę za nimi, strzelam po samochodzie by ich zatrzymać, samochód staje w płomieniach, misja zakończona niepowodzeniem, nie pamiętałem, że muszę jechać za nimi tak długo, aż postanowią się rozbić na fontannie. Albo misja z pościgiem za motocyklistami, jeden ginie po kilkunastu sekundach, na drugim kilkaset kulek w plecach nie robi żadnego wrażenia, trzeba się bawić w jakieś pościgi tunelami metra, aż raczy dojechać do końca swojej trasy i zginąć.
Wybory moralne w grze są tylko pozorne, no może poza finałem. Co to da, że darujemy życie dilerowi? Pojawi się jako przypadkowy przechodzień i po krótkim przerywniku filmowym musimy go zabić. Co co zmienia w fabule gry? Absolutnie nic. Najpoważniejszym wyborem w czasie gry wydaje się Dwayne czy Playboy X, ale nie dość, że odstrzelenie Playboya wydaje się właściwsze według moralności graczy to nagrodą jest wartościowy dom w stosunku do bezwartościowych pieniędzy.
Przez wprowadzony system osłon misje są strasznie łatwe, a apteczki i kamizelki są wszędzie. ukończyłem grę zabijając 90% przeciwników za pomocą pistoletów.
System dziewczyn i przyjaciół bardziej irytuje niż zabawia. Ktoś miał ochotę jeździć na kręgle przez całe miasto w przerwie między zabijaniem? Tak naprawdę jedyne osoby z którymi warto się przyjaźnić to Roman na początku zapewniający nam błyskawiczny transport i Jacob dostarczający broń co sprawia, że nie tracimy czasu na jazdy do sklepu.
No i na koniec mosty, muszę o nich wspomnieć. Jazda mostami to jakiś dramat, wszyscy poruszają się ślimaczym tempem, po obu pasach, gwałtownie, bez powodu zmieniają te pasy wpadając przy tym na inne pojazdy, na bramkach chcą ominąć płacącą osobę więc wpadają na jakieś słupki itd. Samochód gracza zjeżdżający z tych mostów, po przebiciu się przez ten ruch najczęściej nadaje się już tylko do wymiany.
Prawdą jest, że GTA San Andreas jest wyśmienite jeżeli chodzi o możliwość kreowania bohatera, jego garderoby, domu i pojazdu. Mamy masę sklepów (szkoda, że część odblokowywuje się dopiero po jakimś czasie), salony z tatuażami, fryzjerów, siłownię, fast foody, sztuki walki, każde autko można odpicować, sporo nieruchomości do kupienia, można zabierać dziewczyny na randki (swoją drogą bez pomocy neta ciężko znaleźć), mega fabuła, ogromna lokacja, kolorowy i klimatyczny teren... GTA IV w porównaniu do starszego San Andreas jest uboga. Dwa sklepy odzieżowe + Perseus, do którego wejdziemy 1-2 w ciągu gry. Nie ma lokacji do kupienia, nie można autami się w warsztacie zabawiać. Ale w zamian dostajemy dobrą, mroczną fabułę, w szarym Liberty City. Jeżeli chodzi o prościznę to dużo osób o tym mówi - im nowsze GTA tym więcej "prowadzenia za rączkę". Ale czy to złe? Mnie osobiście się to podoba. Ja od GTA wymagam tego żeby sobie pojeździć, postrzelać i posłuchać fajnych dialogów i radia. Co z tego, że San Andreas to taki bajer jak są trudne misje. Ja tą grę mam już tyle lat i przechodziłem ją tylko 2 razy. GTA IV zdecydowanie więcej, co jakiś czas sobie wracam. Jak chciałbym trudności to bym odpalił jakąś strategię więc dla mnie osobiście to nie problem. Jak dla mnie tytuł się nie zestarzał bo jest jedyny swoim rodzaju z serii GTA. Jak ktoś ma ochotę na mroczną strzelankę z mafią w tle to IV jest idealna. Nie wiem jak jest z V bo nie grałem, ale wygląda to już jak mega kolorowa, zarąbista gierka. Przeciwieństwo szarej i poważnej IV.