Seria GTA to jedna z niewielu w którą dobrze się gra już po przejściu głównego scenariusza. Pamiętam dobrze San Andreas. Bujałem się tam po miastach i wsiach przez wiele miesięcy i nie nudziło mi się to.
Co do GTA 5 - bardzo trudno będzie pobić jej rekord. Piszą że teraz zagrozi jej Call of Duty: Ghosts. Ponoć ma pobić rekord GTA 5 ale mnie trudno w to uwierzyć. Osobiście uważam że w tej grze brakuje dwóch szczególików - kosiarki do trawy (mini traktorek) i piły spalinowej:P To drobiazgi na szczęście. Ciekawie też rozwiązali sprawę z końcem mapy. Nie jest to ściana jak w Truman Show tylko myk polegający na wygaśnięciu silnika (w przypadku łodzi, samolotów), powolne szybowanie i upadek w ocean. Potem wszystko kończy rekin;)
Super pomysłem jest też rozrywające bohatera który zanurzył się zbyt głęboko ciśnienie pod wodą.
Widziałem na YT ciekawy filmik pokazujący bodajże Michaela który zanurzał się i zanurzał. Obraz robił się coraz ciemniejszy aż w końcu nastąpił zgon. Niemalże czuć tam było chłód oceanicznej otchłani.
A Heroes? Kwestia gustu;)

No tak zgadzam się z tym że po przejściu głównego scenariusza w San Andreas, GTA 4 nadal się gra dobrze, na multiplayer abo bójki z policją ;D. Ale właśnie GTA 5 takiej zabawy niema i właśnie szkoda. A moim zdaniem Call of Duty Ghosts to jest owiele większy shit i nigdy nie pobije GTA 5. Nawet jak GTA 5 ma tyle negatiwów ode mnie, to i tak świetna gra nie zaprzecze. Wieć Call of Duty Ghosts może się iść schować.
Ja już wogule nie lubię gier z serii Call of Duty, tylko te pierwsze trzy, jak o drugiej wojnie światowiej było. To było coś a nie taki shit co teraz robią. Jeszcze tylko Black Ops 1 i 2 ujdzie, bo lubię se tam zombie pozabijać i nic więcej, może czasami team deathmatch na multiplayerze, ale głównie zombie.
Więc poza tymi grami z serii, Call of Duty się może iść schować.

Pozdro.