Mi się wydaje, że V przebije San Andreas. Oczywiście ta druga jest i będzie kultowa, ale V pod względem jakości będzie o wiele, wiele, wiele, lepsza! :D Pod względem wszystkiego!
Kocham serie GTA jednak nie jestem wielkim fanem SA ale nie zmienia to tego że cała seria jest piękna i cały czas lepsza i bardziej realistyczna pozwala na to dzisiejsza technologia nie można więc mówić że V przebije starego już SA bo to jest już inna epoka takie porównania można byłoby dać gdyby dwie części GTA wyszły w tym samym roku!!!Dawniej GTA 3 miażdżyło wiemy co :) potem GTA IV urwało nam łeb teraz GTA V to zrobi a to dlatego że każda kolejna część to coś nowego i bardziej rozbudowanego dlatego R* wszyscy szanują oni nie powielają znanego schematu tylko co kilka lat ten schemat rozbudowują!Dlatego bardzo cenie sobie tą firmę bo u nich liczy się bardziej jakość i widać to np. w latach produkcji kolejnych części przede wszystkim teraz to trwa dosyć długo.Zauważmy też że od GTA 3,wyszło mega dla mnie sentymentalne GTA VC i było tam kilkanaście nowości a potem wyszło GTA SA i tam był już multum nowości to samo robią teraz odświeżając wcześniejsze już lokacje co było zresztą świetnym pomysłem bo fajnie jest ujrzeć bardziej realistyczne miasto i tym bardziej miasto w którym się już bawiliśmy :) ale się rozpisałem sorry :P.
Nic nie pobije Vice City. San Andreas było już wyprane z klimatu względem poprzedniczki (chociaż jakiś miało), a GTA IV względem San Andreas. To samo będzie z GTA V które, poza lepszą grafiką, większą ilością wszystkiego, raczej nie będzie oferowało jakiegoś rewolucyjnego świata - godzina zachwytu a potem 10 godzin nudy i zapomnienie. Zaznaczam, że piszę o trybie singleplayer. Fajniej by było zobaczyć GTA London we współczesnej oprawie.
Masz naturalnie prawo do własnego zdania ale uważam, że się mylisz. Mam na myśli to, że vice city to lata 80' san andreas 90' a gta IV to 2000+ dlatego nie da się dla przykładu porównać klimatu vice city i SA. Oba są, i to świetne tylko z wiadomych przyczyn, różnią się od siebie.
To prawda, niewłaściwie to napisałem. Po prostu mam wrażenie (może dlatego że najbardziej mi "leżało" VC), że z każdą kolejną częścią klimat gry rozpływa się w wielkości świata i drugorzędnych bajerach. Mam nadzieję, że jednak się w sprawie GTA V mylę.
Tu się zgodzę ;)
Im więcej bajerów tym człowiek mniej cieszy się z drobiazgów. Mam jednak nadzieje, że nową produkcję dopieszczą pod każdym względem żeby jednak uniknąć zawodu.
Wracając do kwestii klimatu tych gier. Widzisz, ja natomiast uważam, że VC było mega wypasem jednak lepiej grało mi się w SA tylko dlatego, że lubię klimat Ameryki w latach 90' wojen gangów w gettach itp :) Rzecz gustu, pozdrawiam fana GTA.
Moim zdaniem R* chce zrobić grę wspaniałą z powodu dużej porażki GTA IV, dla mnie GTA IV to najgorsza część z serii GTA, ale czy przebije mój faworyt GTA SA to nie wiem, szansa jest 50%, ale mam nadzieję, że jeżeli nie przebije GTA SA to GTA V będzie po tej super grze.
Ską możecie wiedzieć, jak nawet nie mieliście okazji pograć w nową część GTA V? Ktoś w ogóle dowiedział się jak wielka mapa ma być w nowym GTA? Ma mbyć większa od tej z GTA IV i Red Dead Redemption razem wziętych! Ciekawe ile zajmie podróż z jednego końca mapy na drugi... już nie mogę się doczekać aby się przekonać na własnej konsoli :D. Co do multiplayera to ma być on meeega, kto nie widział zapowiedzi multiplayera to odsyłam na youtube'a. Chcialbym też zaznaczyć, że mutli w SA było nieoficjalne, klient zrobiony przez fanów. Tutaj mamy oficjalny od Rockstara. Oby stał na lepszym poziomie niż ten z GTA IV. Czas pokaże jak to wygląda, ale żadnej z części GTA bym do siebie nie porównywał, możemy jedynie mówić o kwestii gustu :).
Mapa ma też nie mieć nic wspólnego z mapą z SA, co jest dla mnie ogromnym minusem. Już w czwórce mnie to strasznie denerwowało.
Rozwiązanie mam dla Ciebie proste: graj dalej w "San Andreas" :) Ja w tym czasie będe zagrywał się w GTA V.
Kiedy ja nawet szczególnie nie przepadam za SA, co można było w dziecinnie prosty sposób wywnioskować z mojego poniższego komentarza... Po prostu irytuje mnie, że po raz kolejny akcję gry osadza się niby w tym samym miejscu, które jednak wygląda kompletnie inaczej.
No ale Rockstar już niejednokrotnie udowodnił, że zależy mu tylko i wyłącznie na trzepaniu kasy, więc wcale mnie to nie dziwi.
Nie żartuj sobie chłopie!! GTA, Vice City oraz San Andreas, dawno zostały już uznane przez większość światowych graczy, za swego rodzaju legendę, gier komputerowych!! Gdyby rzeczywiście zależało im tylko i wyłącznie na "trzepaniu kasy", wówczas byłby to kolejny Saints Row..., a nie GTA!!!
Jasne, zależy im tylko na kasie - tak jak np. Sony, które od jakiegoś czasu finansuje produkcję gier, by potem uczynić je exclusive'ami na PS i pośrednio zmusić graczy do kupowania ich produktów. W sumie można ich zrozumieć, bo już dawno minęły czasy, gdy nie można było podpiąć komputera do telewizora, o możliwości wykorzystywania pada w grach na PC już nie wspominając.
Rockstar zaczął zbaczać z pewnej drogi już w 2008 roku, gdy na początku nie wydał "GTA IV" - kolejnej części jednej z najbardziej charakterystycznych dla PC serii (GTA zawsze było dostępne niemal na wszystkie platformy, ale kojarzyło się głównie z pecetami) na komputery. Owszem, w końcu to zrobił, ale nie dość, że 8 miesięcy później, to jeszcze port był tak tragicznie zoptymalizowany, że trzeba go było naprawiać. Ja na szczęście zagrałem w 2009 czy tam 2010 roku, gdy wyszło już kilka patchy. Warto dodać do tego jeszcze to, że R* zabronił tłumaczenia swoich gier na inne języki niż 5 z góry podanych (angielski, francuski, niemiecki, włoski i hiszpański), w obawie przed... niedokładnym przełożeniem dialogów. Język angielski nie jest dziś przeszkodą nie do sforsowania, ale mimo wszystko zawsze milej gra się w ojczystym języku. Potem było "EFLC", które miało być exclusive'em na konsole, ale na szczęście coś się gościom odmieniło. Polityka translacyjna nie uległa zmianie.
"L.A. Noire" to właściwie bliźniacza sytuacja. Gra została wydana na PC po pewnym czasie, ale została tak źle przełożona, że miała kosmiczne wymagania sprzętowe, a wielu graczy (w tym ja) z niewiadomej nikomu przyczyny nie zdołała nawet jej odpalić. To skandal.
Potem mój ulubiony argument - "Max Payne 3". Bardziej widowiskowego i bezczelnego jechania na znanej marce nie było w przemyśle gier od dawna. Rockstar wiedział, że tytuł przyciągnie do sklepu miliony, także tych, którzy nie grali w poprzednie części i absolutnie nie przejmował się tym, że ta gra, poza głównym bohaterem, nie ma z MP1 i MP2 absolutnie nic wspólnego. Tutaj na szczęście wydano grę po polsku, ale pierwszeństwo premiery niesandboksowego TPS-a na konsole to jakiś żart.
Teraz mamy "GTA V". Rockstar na pewno wyda tę część na PC, bo mu się to po prostu opłaci, ale poczeka kilka miesięcy, by wiele osób kupiło zwyczajnie droższe egzemplarze konsolowe. Pewnie ileś osób specjalnie dla tej gry nabędzie PS3/XBoxa, więc im się to opłaci. Z ekonomicznego punktu widzenia to trafny ruch, bo główny target R* to USA, gdzie konsole stanowią większosć rynku - głównie dlatego, że dla wielu amerykańskich graczy konieczność pecetowej instalacji gry i nie daj Cthulhu jakiś problem techniczny to przeszkoda nie do przejścia, jakkolwiek absurdalnie to nie brzmi.
Jestem jednak pewien, że wersja pecetowa piątki będzie miała wymagania z kosmosu, a gra w nią do momentu wyjścia jakiegoś patcha (pewnie fanowskiego) będzie przyjemnością, ale niestety masochistyczną.
A "Saints Row" to gra zrobiona w zupełnie innej konwencji, która z założenia miała być i jest jedną wielką parodią na popkulturę. Nie wiem, co ma do trzepania kasy.
Jeszcze coś? Bo mogę o tym mówić godzinami.
Nie "mówić" a pisać raczej... Saints Row owszem, to jest jedna wielka parodia, ale parodia gry GTA i ta oto właśnie parodia ma głównie na celu trzepanie mamony, na baranach, którzy to łykają jak dzi**a spermę!!
"Teraz mamy "GTA V". Rockstar na pewno wyda tę część na PC, bo mu się to po prostu opłaci, ale poczeka kilka miesięcy, by wiele osób kupiło zwyczajnie droższe egzemplarze konsolowe. Pewnie ileś osób specjalnie dla tej gry nabędzie PS3/XBoxa, więc im się to opłaci. Z ekonomicznego punktu widzenia to trafny ruch, bo główny target R* to USA, gdzie konsole stanowią większosć rynku - głównie dlatego, że dla wielu amerykańskich graczy konieczność pecetowej instalacji gry i nie daj Cthulhu jakiś problem techniczny to przeszkoda nie do przejścia, jakkolwiek absurdalnie to nie brzmi."
Z tą oczywistą oczywistością się oczywiście w pełni zgadzam.
Nadal nic się nie zmieniło w kwestii tego, że "GTA, Vice City oraz San Andreas, dawno zostały już uznane przez większość światowych graczy, za swego rodzaju legendę, gier komputerowych!!"
Co do tej słynnej czwartej części GTA, niewiele mnie ona obchodzi, bo w ogóle w nią nawet nie grałem i nie zamierzam grać w nią wcale, przejdę od razu z San Andreas do piątki, bo wiem, że warto!! nie tylko dlatego, iż będzie to gra z największym otwartym światem ze wszystkich stworzonych gier do tej pory, ale także dlatego, że z tą czwórką będzie miała właśnie niewiele wspólnego, co można stosunkowo łatwo wywnioskować po dostępnych już od paru dni filmików, przedstawiających rzeczywistą akcję z przebiegu tejże gry.
Pozdrawiam.
"Rockstar zaczął zbaczać z pewnej drogi już w 2008 roku, gdy na początku nie wydał "GTA IV" - kolejnej części jednej z najbardziej charakterystycznych dla PC serii (GTA zawsze było dostępne niemal na wszystkie platformy, ale kojarzyło się głównie z pecetami) na komputery."
- Tylko szkoda że wszystkie części począwszy od GTA 3 do obecnego GTA V zawsze najpierw były wydawane na konsole a potem na PC, więc proszę nie pisz mi tu o tym że jest to seria charakterystyczna dla PC.
Ps: Co nie zmienia faktu że fajnie było by, jak by GTA V wyszło na PC.
Jeżeli mapa ma nawiązywac do tej z San Andreas i ma być jednocześnie lepsza, to nie widzę problemu.
Poza tym, niezapominajmy, że oryginalne San Andreas (to z pierwszej części) jest zupełnie jeszcze inne niż te w GTA: SA
W jedynce San Andreas to miasto, nie stan. Poza tym, w tej sytuacji można to jeszcze wybaczyć, bo ta seria tak naprawdę stała się bardzo popularna dopiero po pierwszej części w 3D (choć wcześniej oczywiście nie była anonimowa), a biorąc na tapetę dzisiejszych graczy-fanów serii, jedynkę zaliczył niewielki ich odsetek. Widziałem mapę z GTA V, z której wynika, że Los Santos to miasto o zupełnie innym kształcie niż w SA, a w dodatku świat gry to wyspa, w której nawet nie ma śladu po San Fierro i Las Venturas. Nie wiem, co za problem był w zrobieniu kawałka mapy z SA - wycinka z Los Santos, tylko znacznie powiększonego.
No i co panowie, pewnie każdy już gra (konsolowcy) a PCtowcy skrobią kolejną petycje :). Ale z pewnością w końcu wyjdzie na komputery, po ograniu mam większe przeczucie. Nikt nawet nie ma czasu napisać jak tam gra mu się widzi :D. Nie dziwie się, JEST OGROMNA!
Rozpisywałem się juz we wcześniejszych tematach. W tę grę trzeba po prostu zagrać samemu. Nie być pod wrażeniem nowego dziecka Rockstara może być chyba tylko ten, który mocno nie przepada za GTA.