PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=744231}
6,5 3 371
ocen
6,5 10 1 3371
Mass Effect: Andromeda
powrót do forum gry Mass Effect: Andromeda

A i tak jestem rozczarowany. Daję "6" przez sentyment do serii bo gra zasługuje na max "5". Główne zarzuty? Już wcześniej słyszałem, że ta gra to taki trochę Dragon Age Inkwizycja w kosmosie. No i niestety to prawda. DAI miało potencjał. Zmiany w rozwoju postaci, mechanice walki i grafice - wszystko to pozwalało tej grze przebić poprzedniczki. Niestety! Dostaliśmy tytuł pusty jak wydmuszka. Gra w której możemy spędzić kilkanaście czy może nawet kilkadziesiąt godzin więcej niż w 1i2 by ją ukończyć. O ile lubimy biegać po pustkowiach jak debile. DA 1-2 kończyłem po wielokroć na 100% (każdy quest, każda skrzynka, każdy wróg załatwione) DA Inkwicycję skończyłem 2 albo 3 razy za każdym razem opuszczając chyba ze 40% zawartości. Bo gra była ogromna, ale co z tego? najgrubsza kobieta świata też taka jest i jakoś nie widzę kolejek adoratorów.

No i z Andromedą mamy to samo dokładnie. Mass Effect 1 kończyłem kilkukrotnie. Byłoby więcej, ale etapy z MAKO strasznie mnie wkurzały(irytujące skanowanie planet to chyba dopiero w dwójce?) dwójeczkę po wielokroć bo to jedna z najlepszych gier ever jak dla mnie. Trójkę pewnie też ukończyłbym wiele razy, ale frustracja zakończeniem zatrzymała mnie na 1cz2 podejściach. I całą trylogię jak już grałem to też zaglądając w każdy kont niszcząc każdego wroga i kończąc każdy quest...

Andromeda jest tak ogromna, ale większość tego co mogę tam zrobić jest tak nudne, że nie wiem czy kiedykolwiek ją ukończę. Nie bawię się dobrze i już:( Nawet jeśli kiedyś ten tytuł przejdę to zrobię to opuszczając połowę zawartości.

Nie chcę spoilerować niczego, ale dodam tylko, że Bioware które niegdyś uważałem, za królów cRPG spoczął na laurach i wypuszcza gnioty wiedząc, że ludzie i tak po jego gry sięgną bo to gry od BIOWARE. Ale tak naprawdę Bioware nie robi już nic oryginalnego, odgrzewa ciągle ten sam kotlet. Jeszcze Mass Effect trylogia i DA 1-2 nie były pod tym względem złe. W DA 1 byliśmy "ostatnim szarym strażnikiem" (fajny tytuł, ale przecież był z nami Alistair a do tego w innych częściach świata była ich cała armia - więc losy świata wcale nie były w naszych rękach... najwyżej los 1 królestwa). W dwójce byliśmy championem Kirkwall - ale dopiero w ostatnim rozdziale. Większość gry byliśmy z grubsza nikim. A na tą chempionowość sobie zapracowaliśmy przez 2/3 gry nielicho! To dotychczas obok ME2 moja ulubiona gra ostatnich kilkunastu lat bo nie zmuszała nas do ratowania świata. Była w tym taka wyjątkowa...
W Mass Effectach byliśmy Shepardem który był koksem na którego barkach spoczywała cała galaktyka. Ale to też było na swój sposób naturalne - działał był tam gdzie powinien odkrywał intrygi, powstrzymywał zagrożenia dla galaktyki i generalnie sam sobie wypracował swoją rolę w tejże galaktyce (choć na początku musiał to odblokować wypadek z artefaktem protean który pchnął go na właściwy trop... ale nie oszukujmy się przy całej zajebistości Sheparda nawet gdyby nie wpadł na trop żniwiarzy na eden prime (czy jak się zwała ta kolonia) to zrobiłby to wkrótce potem w innym miejscu rozwiązując jakiś problem ludzkości.

Co na tym polu oferuje Andromeda a wcześniej inkwizycja? Sztuczne tworzenie z postaci gracza ostatniej nadziei świata od pierwszych minut. W Inkwizycji musieliśmy powstrzymać zło. My i tylko my. Bo ręka świeciła nam na zielono. Nawet jeśli w świecie gry byli mądrzejsi, silniejsi i bardziej wpływowi od nas to ich ręka nie świeciła na zielono. Dramat... W Andromedzie świecącą rękę zastąpiło bycie pionierem. Ojciec bohatera był nim potem zostaje nim bohater tylko co to znaczy? Dla mnie to bezsensowny tytuł Zdobywcy nowego świata nazywani są Konkwistadorami - ale czy to znaczy, że mieli jakiś szczególny talent poza tym, że lubili walczyć kraść i gwałcić? Koloniści zasiedlający obce lądy od starożytności musieli jakoś na nich zaczynać od 0, budować chatki, zdobywać żywność i tworzyć grunt pod przyszłe bardziej masowe osadnictwo. W tym sensie byli pionierami, ale czy był wśród nich jeden jedyny który się na wszystkim znał a reszta była mięsem armatnim i tanią siłą roboczą?

Zmierzam do tego, że rola pioniera w andromedzie razi sztucznością. Wszystkie napotkane postacie traktują nas jak ostatnią nadzieję bo jesteśmy pionierem. Ale czymże jest pionier? Jaką wiedzę posiada której nie ma nikt inny i jakie moce? Niby jest ten trik z telepatyczną komunikacją ze swoim PC, ale to o ile mi wiadomo tylko domena pionierów ludzi i to tajna, a każda rasa miała swoich pionierów więc to raczej nie o ten talent chodzi. Pionier odpowiada za eksplorację i przygotowanie przyczółka pod przyszłą kolonizację. Ale czy serio w każdej rasie która wysłała dziesiątki tysięcy kolonistów (i zapewne w większości naukowców, lekarzy i speców z różnych innych dziedzin) jak zabraknie dupka który był pionierem to koniec o ile ten kto szykował się na przejęcie jego miejsca też zginął? Bo cała reszta nie nadaje się na pionierów? Bo co? Nie wiem czy wyrażam się jasno. Zmierzam do tego, że o ile świecąca ręka była sztucznym elementem robiącym z gracza mesjasza w tamtej grze o tyle tutaj pusty tytuł pioniera jest jeszcze sztuczniejszy. Bo to pusty tytuł a wszyscy się zachowują jakby nosząca go osoba była Bogiem i tylko ona mogła zrobić to co miała zrobić. A przecież po dotarciu do nexusa jak ostatni debile musieliśmy pytać innych co mamy robić i jak to osiągnąć. Jak wybrać miejsce na założenie placówki, co zrobić gdy już je znajdziemy. Taki z nas pionier, a ludzie którzy odpowiadają za zupełnie inne sprawy musieli nas uczyć naszej roboty...Innymi słowy nie kupuję tego. Wkurza mnie to.

No i jeszcze jedno - gra o kolonizowaniu obcych światów w innej galaktyce zapowiadała się ciekawie. Zamiast tego dostaliśmy kolejnego mass effecta z kliszową historyjką skupioną wokół odkrywania artefaktów zaginionej starożytnej rasy która wyprzedzała swoją technologią wszystkie które pojawiły się po niej. Po raz chyba czwarty w tej serii... Wolałbym tą grę w mniejszej skali i z oryginalniejszą fabułą:/ już brak głównej fabuły poza "załóż kolonię bo nie mamy gdzie mieszkać" byłby moim zdaniem lepszy. To samo zrobili w inkwizycji z tym koryfeuszem. Oczekiwałem gry o rozstrzyganiu wojny między magami i zakonem a dostałem kolejną głupią grę o ratowaniu świata przed przerysowanym złem urwanym z dobranocki w której to czego po fabule oczekiwałem spadło do rangi wątku trzecioplanowego:/

Widać bioware straciło talent do pisania ciekawej historii bez ratowania świata w niej. Żeby chociaż ich ostatnie 2 gry były ciekawe... niestety dostaliśmy 2 ogromne zakalce.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones