Nie wiem czym tu ludzie się zachwycają. Nie widziałem dawno tak schematycznej rozgrywki - jedz na misje weź kogoś albo zabij i wracaj do bazy i tak w kółko. Żadnych urozmaiceń, wieczna pustynia i pustki
jak dla mnie to najlepszy był Splinter Cell 1 i 3, cała ta seria MGS jest strasznie toporna do przetrawienia. JEszcze te schizy jak jakiś ognisty gośc rodem z fantastycznej czwórki
Nie rozśmieszaj mnie tym porównaniem do Splinter Cell. Bo ta gra się nawet nie umywa do MGSa. Mechanika gry może się schować, MGSV to gra idealna względem mechaniki.
MGSowi lepiej wychodziła na zdrowie liniowa rozgrywka, fabuła w tej części też zasysa. Takie shchizy w poprzednich Metal Gearach miałbyś wyjaśnione.
Wszystko jest tu wyjaśnione, a samo zakończenie to coś niespotykanego do tej pory w grach komputerowych (i chyba w kinematografii). Problemem jest za to sposób opowiedzenia historii, gdzie zrezygnowano z długich filmików na rzecz rozmów nagranych na kasetach. Co do rozgrywki się zgadzam.
No cóż, właściwie nie powinienem tobie odpisywać, a raczej żądać, abyś przeprosił za swoją opinię. Nie podobają mi się twoje poglądy. "Metal Gear Solid V: The Phatom Pain" to najlepsza gra, jaka kiedykolwiek się ukazała na konsole i matryce. Być może troszkę lepsza jest trzecia część, cyzli "Metal Gear Solid 3: The Snake Eater" na PlayStation 2. Ostatnio dwa lata temu wyszła edycja HD na PlayStation 3. Gnałem. Niepowtarzalne wrażenia po 10 latach od premiera.
Bardziej poważnie na poważnie i na serio oraz takie tam. A więc "Metal Gear Solid V: The Phantom Pain" to gra tego samego twórcy z jeszcze większymi dziwactwami jak przed laty. Nie zdziwiłbym się, gdyby Kojima wydał wyłącznie samą postać głównego bohatera i jedną wielką mapę Afganistanu, na której nie byłby w ogóle przeciwników i żadna fabuła nie mogłaby się rozwinąć. Tylko byśmy wędrowali i wędrowali. Nawet skarbu by człowiek nie znalazł. Nic! Zero! Video Kojima to taka osoba, której gry zawsze budziły masę sprzecznych emocji. Jedni go uwielbiali, inni zarzekali się, że po stokroć wolą taki "Splinter Cell". A że to gra dużo gorsza, ze słabszą animacją, itd., to już nieważne. Z gustami "non possumus et non disputantes", czy jak się to mówi.
Moja pierwsza przygoda z MGS była niezbyt udana. Doszedłem do pierwszych strażników w syberyjskim lesie i... nie dąłem rady. Wtedy ogrywałem właśnie chyba "Splinter Cell" i wydawało mi się, że amerykańska gra jest o wiele lepsza. Problem w tym, że w MGS 3 nie dąłem rady. Spróbowałem jeszcze raz po roku i jakoś poszło. Szło opornie, ponieważ trzeba było nauczyć się zupełnie nowej animacji i sterowania. Od tamtej pory żadna seria czy gra nie mogła konkurować z MGS i nawet nie zbliżyła się do niej poziomem.
Nie wiem, jak to robi Video Kojima, ale to najlepszy twórca w historii. Ma swoje kontrowersje, wielu jego pomysłów nie podzielam, ale nie mogę nie przyznać, że to on robi najlepsze gry.
Już sam poziom "Ground Zeroes" był tak wysoki, że obawiałem się, czy jakiekolwiek studio dotrzyma kroku Kojima Productions w najbliższej dekadzie. "Metal Gear Solid Pięć: The Phantom Pain" przerósł moje oczekiwania. Mimo kilku braków tak dalece zniewala, że raczej nie będę w stanie kupić schematycznego i wtórnego "Uncharted" (niech uschnie mi prawa i lewa oraz dupa odpadnie) oraz kilku innych szumne zapowiadanych hitów. Na "Wiedźmina 3" patrzę z niechęcią po premierze "The Phantom Pain". Nic mnie już nie interesuje. Tylko "Metal Gear Solid V: The Phantom Pain". Tak ta gra na mnie działa.
I co się tam podoba? Pustki na pustynii przeplatane jakimiś paroma bazami? I co tu robić, iść do bazy schwytać kogoś, odbić, coś ukraśc i tyle? Po prologu myślałem, że ciekawie będzie, a tu masz.. Mówili, że Mad Max nudny, a w tym jakoś nie widzą monotonności bo MGS i nie moze być złej oceny
Jest strasznie powtarzalna. "Red Dead Redemption" też jest strasznie powtarzalny. W obu przypadkach świat jest jednak rozległy i bardzo wciąga.
Z tym że rozległy świat wcale nie mówi o tym że musi wciągać. W grach R* nie wyobrażam sobie żeby świat lepiej mogli wypelnić aktywnościami (jednak nadal rządzi pod tym względem san andreas), a w takim mgsie pustki, pustki i pare posterunków.RDR też nie jest jakoś nasycony rzeczami na mapie, ale żyje i chce się go zwiedzać - a to skarb, a to kopalnia, jakieś strzelaniny. Tylko chyba w Wiedźminie nowym równie dobrze wykreowali świat co w Gta 5/ Rdr
Może masz rację. RDR mnie wciągnął na długie lata. Gdybym jednak miał dać jakiejś grze palmę pierwszeństwa to dałbym MGS 3 na PS2. Minimalnie, głównie za wykonanie, za tę specyficzną jakość techniczną. 12 lat w żadnej grze trawa czy otoczenie nie zachowywały się tak żywo. W MGS mistrzostwem jest animacja i fizyka związana z postacią Sanke'a. Te gry z wielkim światem oferują w zamian niezdarne ludziki. Podkreślam - kto nie lubi specyfiki Kojimy, ten na pewno nie polubi MGS V. Mnie "Wiedźmin 3" tylko zniesmaczył po wielu godzinach gry i drugi raz w niego nie zagram. Ten płatny dodatek niech sobie wsadzą.
Yyy...
""Metal Gear Solid V: The Phatom Pain" to najlepsza gra, jaka kiedykolwiek się ukazała na konsole i matryce. Być może troszkę lepsza jest trzecia część, cyzli "Metal Gear Solid 3: The Snake Eater" na PlayStation 2."
Właśnie napisałeś że X jest najlepsze na świecie, no może poza tym, że Y jest ciut lepsze. Czyli chyba to Y jest najlepsze w końcu, nie?? LOL.
Ogólnie to się zgodzę, że gra jest faktycznie bardzo dobra. Choć ci, co pieją nad nią zachwyty, dają 11/10 i tak dalej, mam wrażenie że nigdy nie grali w... Red Dead Redemption. Nowy MGS jest do gry R* cholernie podobny. To oczywiście żadna wada, w końcu była to znakomita gra, ale osobiście mam wrażenia z Phantom Pain takie: gra się świetnie, ale wszystko to już gdzieś widziałem. Otwarty świat przemierzany na koniu - Red Dead Redemption. Obczajanie wrogów przez lornetkę, przejmowanie posterunków, multum możliwych podejść do wykonania zadania - Far Cry 3. Skradanie i związane z nim mechaniki - wcześniejsze MGSy czy Splinter Cell. Zrzuty zaopatrzenia - Mercenaries, Just Cause. Powtarzam, nie uznaję tego za wadę, w końcu - jak się inspirować, to najlepszymi. Ale braknie mi nieco Kojimowej magii w tym tytule. Jak na razie mam na liczniku około 10 h i nie czuję żebym grał w Metal Gira. Osobiście nie przeszkadza mi to jakoś straszliwie, bo sandboxy to obok FPSów mój ulubiony gatunek, ale... Cholera, lubiłem te odjechane historyjki o bombach atomowych, gadki przez Codec, paradokumentalne filmiki i bossów rodem z najdziwniejszych anime. Na razie trochę mi tego brak. Nie zaprzeczę, gra się świetnie, najlepszy dowód, że zaraz po skończeniu tego posta łapię dalej za pada. Ale nie powiem, żebym odczuł taki zachwyt jak przy pierwszym kontakcie z np. GTA V czy MGS3 (które to gry od pierwszego momentu zachwyciły mnie stylistyką).
Jeśli do niej dotrwam :/ Sandboxy nieczęsto na tyle mnie wciągają, żeby dojść do końca. Najczęściej spędzam godziny na zadaniach pobocznych, i w końcu, po 20-30 godzinach gry przechodzę do następnej. Gram w Phantom Pain już dobre 15 godzin a licznik na ekranie tytułowym wskazuje 6% ukończenia gry :P Ale fakt, kasety nieco przypominają Codec, to na plus.
A warto dotrwać :) A przynajmniej warto obejrzeć jej początek i zakończenie (które jest też zakończeniem gry) na youtube. Genialne przełamanie czwartej ściany oraz zwrot akcji, który każe inaczej spojrzeć na całą grę.
Co do % to się nie przejmuj, to nie jest aż TAK duże. Przeszedłem grę i wszystkie 157 side opsów, obecnie mam 64%. Do % liczone są też S rangi itd. cały wątek główny to chyba ok. 40% wg gry. Co do zakończenia to może i lepiej żebyś nie dotrwał, z tego co widzę to większość fanów jest bardzo niezadowolona.
Doszedłem do momentu, w którym albo zacznę robić główny wątek jak najszybciej, albo rzucę grę w kąt, bo nabiłem już ponad 20 godzin. Strasznie, ale to straszliwie brakuje mi scenek. Jak zdobyłem Quiet, to wyskoczył przerywnik - czemu nie ma tego więcej i to w głównych misjach? Może dotrwam do tej misji 46, ale się okaże "że to wszystko to tylko sen" albo coś w tym rodzaju to chyba się zirytuję.
Ja mam 80 godzin gry i jeszcze nie zacząłem angoli, czyli drugiej części, tej ponoć o wiele większej. Mnie gra wciąga i nie nudzą mnie aż tak wątki poboczne. Sama animacja jest tak wspaniała, że nawet dla niej warto grać.
Gampelay wymiata jak najbardziej. Dopiero odkryłem, że można odblokować Customizowanie broni, gdzie zmienia się każdą część. By poczuć złożonosć tej gry trzeba wykonywać Side-Opsy, angażować się w bazę i nawet kosztować FOB, gdzie wymiatam grając w stylu rodem ze Sniper Wolf. Ale boli mnie fabuła.
Mam to samo. Po 12-14 procentach gry miałem chyba 60-65h na liczniku i dopiero wtedy zacząłem ogarniać interfejs w bazie. A przecież jestem weteranem serii.
Obmawiam się, że Hideo Kojima znowu postawił poprzeczkę za wysoko nawet "swoim" graczom.
D.O.K.Ł.A.D.N.I.E stary-mam tak samo,po 5 h grania zaczyna mnie już przynudzać,nie wiem ostatnio jakoś wogóle gry przestały mnie zaskakiwać jak kiedyś,ehh może dlatego że człowiek nie taki młody jak kiedyś no ale mniejsza z tym...
To już 3 część metal geara była lepsza,fajnie że Kojima dał taką wolność ale zaczeła mnie ona po pewnym czasie przytłaczać...
A co do skradanek to wole i czekam na następną część Deus Exa:Mankind Divided-przynajmniej on mnie nie powinien zawieść :P
Jeśli ktoś dokładnie rozpracował "Ground Zeroes" to nie powinien mieć kłopotów ze zrozumieniem struktury. Jak w "Ground Zeroes", tak i tu jest zawsze jakaś misja główna, do której dorobione są misje poboczne w tym samym miejscu. Można wracać i rozgrywać to samo na parę sposobów. Mnie akurat to nie przeszkadza. Mimo to potrzebowałem trochę czasu, aby zrozumieć, dlaczego "Ground Zeroes" nie było demem, lecz "The Phantom Pain" w miniaturze.