Mirror's Edge jest niezwykłą grą. Jest jedyna i wyjątkowa w swoim rodzaju ma swoją magię. Otóż wcielamy się tutaj w sprinterkę, rodzaj listonosza wyjętego z poza prawa. Albowiem miasto w którym przyszło nam żyć jest nieskazitelnie piękne, ale i będące pod stałą kontrolą przeróżnych służb. Tutaj nie ma prywatności, także sprinterzy są jednym z celów policji w tym świecie. Poruszają się oni po dachach wieżowców z kocią zwinnością pokonując przeróżne przeszkody. Niebywałym atutem produkcji jest ukazanie gry z oczu naszej bohaterki, dzięki temu gra nabiera niezwykłej dynamiki.
O ile uniwersum może wydawać się ciekawe i intrygujące o tyle sama fabuła nie zachwyca. Za scenariusz odpowiada Rihanna Prachett i jak widać nazwisko nie idzie w parze z talentem. Historia jest prosta jak budowa cepa, a zwroty akcji przewidywalne jak upały w lecie i śnieg w zimie. Nie ma tu żadnego zaskoczenia, więc fabuła nie jest elementem, który szczególnie przyciąga do gry. Jest nim sam gameplay, choć i on nie jest pozbawiony błędów.
Sterowanie bohaterką jest dość wygodne i intuicyjne. Mamy sporo różnych sposobów na pokonanie różnych przeszkód aczkolwiek gra sama w sobie jest mocno liniowa. Często miałem problem z tym, że nie wiedziałem gdzie za bardzo iść albo jak się gdzieś wspiąć. Niby jest przycisk kierujący wzrok bohaterki tam gdzie ma biec, ale nie zawsze to działa i nie zawsze mamy czas by pogłówkować. Często tutaj bowiem gonią nas przeciwnicy ostrzeliwując bohaterkę. Działając pod presją często nie zauważamy jakiś element na którym możemy się wspiąć. W grze jest obecny tzw. wzrok sprintera, ale znowu, nie zawsze on tutaj działa. Często więc giniemy dlatego, że nie wiemy dokąd iść albo czy dobrze kombinujemy próbując się na coś wspiąć, czy jest jakaś inna droga. Pozostaje więc metoda prób i błędów, która nie jest zbyt efektowna. W Mirror's Edge trzeba się przyzwyczaić do tego, że bohaterka może skakać znacznie wyżej i na znacznie większe odległości niż bohaterowie innych gier. A podczas ucieczki szykując się do skoku z takiej kładki nie bardzo wiemy czego spodziewać się na dole.
Gdy atakują nas przeciwnicy niby możemy wybrać czy próbować uciec, czy też walczyć. Walka ma sens tylko z jednym przeciwnikiem naraz, musimy też mieć nadzieję, że dość szybko uda nam się powalić wroga i odebrać mu broń zanim nadbiegną następni. Ale wbrew pozorom nie są oni tacy tępi i niechętnie da się ich sprowadzać pojedynczo. Trzeba więc takie fragmenty powtarzać do znudzenia i liczyć na to, że AI zaśpi, albo przeciwnicy nas nie trafią. O ile wiemy dokąd zwiewać, bo sytuacje, w którym improwizujemy i próbujemy znaleźć jakąś drogę ucieczki, podczas gdy przeciwnicy w nas strzelają, nie należą do rzadkości. Tym bardziej jeśli są jakieś przeszkody, które Faith pokonuje wolno m.in. wspięcie się po rurze, odkręcenie zaworu, czy nawet wezwanie windy. Sami też możemy strzelać jeśli przechwycimy broń i możemy dzięki temu jednego dwóch przeciwników. Amunicji w broni nie jest zbyt dużo (nie wiemy nawet ile, bo to się nie wyświetla), co ciekawe przeciwnikom naboje się nie kończą. Nie pamiętam nawet czy robią przerwy na przeładowanie broni.
Zapewne gra przy drugim podejściu wiele zyskuje, bo nie ma już elementów przestoju i pamiętamy mniej więcej co i jak. Oprócz trybu fabularnego mamy tutaj Gonitwę, która jest trybem fabularnym, tyle, że na czas. Najlepszym zaś dla mnie trybem w grze jest Wyścig, gdzie nie musimy męczyć się z przeciwnikami, tylko pokonywać kolejne przeszkody. Sądzę, że tutaj spędzę długie godziny, bo to jest esencja tej gry.
Oprawa graficzna zachwyca nadal, mimo, iż minęły już 4 lata od premiery. Styl gry jest świetny i z pewnością zapada w pamięć. Przesycone, sztuczne kolory nadają jakiegoś piękna tej produkcji, a oświetlenie też jest niesamowite, zwłaszcza gdy wybiegamy z jakiegoś budynku na zewnątrz. Rozpadające się w drobny mak szkło, czy powiewające na wietrze folie, czy flagi dopełniają oprawę wizualną. Owszem tu i ówdzie da się zobaczyć jakieś słabe tekstury, ale nie wpływa to na odbiór gry. Tak samo jak średnie animacje innych sprinterów, czy modele postaci. Niezbyt podobały mi się przerywniki filmowe. Zrealizowane zostały w stylu jakiegoś anime. Nie miałbym nic przeciwko temu gdyby zostały wykonane porządnie, a do tego w połączeniu z kiepską fabułą i nie najlepszym polskim dubbingiem nie sprawiają najlepszego wrażenia.
Muzyka nam towarzysząca jest niezwykle szybka i pozwala nam wejść w rytm pokonywania przeszkód, zwłaszcza gdy czujemy za plecami oddech goniących nas przeciwników. Takiej dawki adrenaliny nie dała mi od dawna żadna gra.
Miejmy nadzieję, że reboot serii będzie taki jaki powinien być. A więc z dużo lepszą fabułą wykorzystującą to ciekawe uniwersum. Może coś w stylu Remember Me i Watch_Dogs? Nowoczesne miasto z wszechobecną inwigilacją i pozbawieniem prawa do prywatności. To co zobaczyliśmy w teserze daje nadzieję. Nie zmieniono stylu graficznego i sposobu ukazania akcji z oczu bohaterki. Może dojdzie bardziej otwarty świat i więcej możliwości?
Wracając do tej części ME to zabrakło też w grze wg mnie tego co robią sprinterzy, a więc dostarczania przesyłek. Przydały by się takie ze dwie misje. Mirror's Edge nieco przypominało mi inną grę - Hydrophobię. Tam też mieliśmy bohaterkę kierowaną przez kolegę przez kolejne lokacje, a o ile pamiętam przeszkody które pokonywaliśmy też były czerwone. Fabuła w obu tych grach też była dość sztampowa.
Grę mogę z czystym sumieniem polecić tym, którzy chcieliby zagrać w coś zupełnie innego od wszystkich gier.
To że napisał komentarz inny niż w stylu "spoko giera" albo "gupia, wyłonczyłem po 30 minutach" nie oznacza że jest no-lifem. Dla autora komentarza szacun za chęć i umiejętność wysławiania się, wyszła z tego w sumie recenzja z którą się zgadzam niemal w 100%. Dam tylko niższą ocenę - 7. Za mix udźwiękowienia i grafiki, które mimo iż bardzo subtelne, były estetyczne i dość dobre. Jako że w grach przykładam ogromną wagę do fabuły, a w ME jest ona na naprawdę niskim poziomie, to za w miarę przyjemny gameplay(poza momentami kiedy musiałem nieraz powtarzać sekwencję jakieś 10 razy, bo albo to Faith nie złapała krawędzi, albo nie skoczyła tam gdzie chciałem, albo zostałem zastrzelony zanim zdążyłem cokolwiek zrobić) u mnie plusuje. Tak więć mocna 7 to ocena na jaką zasługuje Mirror's Edge, nie mniej i nie więcej.
Też po zastanowieniu postanowiłem obniżyć ocenę o jedno oczko. Za słabą, przewidywalną fabułę oraz jakieś drobne mankamenty, które wkradają się w gameplay.
SPOILER SPOILER
Dodatkowo zdziwiło mnie zakończenie - na końcu siostra Faith zostaje zabrana przez helikopter, z tyłu na platformie stoją(!) żołnierze. Faith skacze na helikopter i wyskakuje z siostrą która jakimś cudem złapała się dopiero co ogłuszona i wyrzucona z helikoptera skuta kagankami krawędzi budynku. Po wszystkim siostry tulą się i patrzą na miasto. WHAT THE HELL. Po żołnierzach ani śladu, amerykanie nie przylecą helikopterami na odsiecz, przyjaciele Faith albo ją zdradzili albo zginęli, co dalej? Tego nie rozumiem, a nie wezmę czegoś takiego za "otwarte zakończenie".
Dla mnie fabuła nie miała aż tak dużego znaczenia. Ogromnym atutem tej gry jest sam gameplay- ciężko jest wymyślić coś oryginalnego w dzisiejszych czasach, jeszcze ciężej stworzyć jest gameplay zarówno nietypowy, ale i grywalny, a to się w tej grze udało. Czuć że Faith jest bohaterką z krwi i kości, na którą działają prawa fizyki - musi się rozpędzić, bo upadku zrobić przewrót, słychać, że się męczy. Takie szczegóły oraz fakt, że jest to gra FPP, sprawiają, że zupełnie inaczej się w gra w ME niż na przykład w Prince of Persia - całe to skakanie po ścianach i platformach jest jakby bardziej "osobiste". Do tego genialna oprawa audiowizualna. Trzeba w to zagrać.
Gameplay choć nie pozbawiony błędów jest motorem napędowym tej gry. Nic w tym stylu do tej pory nie widziałem, a choć gra postarzała się graficznie (nie miałem jednakże włączonej opcji "physix" czy jakoś tak bo przy latającym szkle komputer mi się dusił) to te wszystkie skoki, odbicia, wyszukiwanie ścieżek sprawiają wielką frajdę. Walka bardzo widowiskowa i przyjemna, te wszelkie drobiazgi w ruchu postaci, opieranie się o ścianę dla wypoczynku.
Ale fabuły bardzo szkoda. Praczetówna miała lepsze w swej karierze. Z racji braku fabuły grę sobie dawkowałem, a jako iż gra jest krótka... no trochę szkoda.
Grunt iż jest klimat wszechobecnej inwigilacji, walki o przetrwanie, prędkości. Czy to ta grafika i te żywe kolory czy muzyka, a zwłaszcza przerywniki filmowe.