Lubię gry które straszą, ale jeszcze żadna gra na świecie nie potrafiła mnie naprawdę mocno
przerazić. Outlast, niestety, nie jest wyjątkiem...
Nie zaliczam się raczej do osób które są super odporne na jakiekolwiek strachajła - na
większość filmów z gatunku horrorów reaguję tak jak każdy przeciętny oglądający. Inaczej jest z
grami - Amnesia, mimo że świetna, potrafiła mnie dobrze przestraszyć tylko przez pierwsze 3
godziny. Potem, jak już rozgryzłem mechanikę potworów, były one bardziej przeszkadzajkami
na które reagowałem "jezuuuuu, znowu 2 minuty gapienia się w ściane...". Z Outlastem było
dokładnie tak samo - pierwsza godzina była supcio, potem zaczęło się uganianie za priestem
("Getting really tired of your shit, father" - oto co cały czas sobie powtarzałem), a całość
zakończyła się w tak denny sposób, że aż nie mogłem w to uwierzyć.
Żeby nie było, nie uważam gry za kompletną klapę - klimacik był naprawdę miodny, motyw z
kamerą był całkiem fajny (szkoda tylko że ZUPEŁNIE bezużyteczny, kamera tak na dobrą
sprawę służyła wyłącznie jako upośledzona latarka), ogólnie grało się przyjemnie. Ale bardzo
krótko. I bez żadnego strachu. I z masą innych niedoróbek/błędów które mógłbym wymienić,
ale chyba nie ma po co.
Ogólnie, moja ocena końcowa waha się między 5/10 a 6/10. Zaś jeżeli miałbym ją ocenić
wyłącznie pod względem "straszności", dostałaby ode mnie 3/10.
To jest tylko i wyłącznie twoje zdanie. Ja wciąż liczę na nową Amnesie. Chociaż wątpię żeby była lepsza od The Dark Descent.
Ja za to kompletnie nie mam pojęcia co wy wszyscy widzicie w tej Amnesii. Koszmarnie nudna przygodówka, średni horror, potwory bardziej wkurzające niż nawet w Outlaście. Między tymi dwoma grami jest przepaść co do grywalności. Grafiki nawet nie porównuję bo Outlast czyli gra indie ma o niebo lepszą nawet zważając na lata powstania. W dodatku przejście Amnesii bez poradnika graniczy z cudem. Odkręcanie jakichś kranów, zaworów, uporządkowywanie czegoś co musi być idealne aż do bólu. Dla fanów gry mega plusem jest jej długość bo aby ją ukończyć należy spędzić sporo czasu, zaś w Outlast wystarczy 5 godzin. Osobiście wolę gry krótsze, które będą mnie ciekawić przez te 3 dni grania po 2,3 godziny dziennie niż taką którą będę przechodził miesiącami.
lel
Koszmarnie nudną przygodówką (póki co, bo jeszcze nie przeszedłem całej) jest Machine for Pigs. The Dark Descent miało klimat, który aż wylewał się z monitora. Outlast też miał, więc pod tym względem do tej gry się nie sapie. Zwiedzanie zamku Alexandra samo w sobie było czymś naprawdę ciekawym. Oszczędzanie oliwy, zbieranie krzesiw, interaktywność z otoczeniem - zarzucanie braku grywalności Amnesii jest sporym brakiem profesjonalizmu. Na grafikę nigdy nie zwracam uwagi, jak chce się popatrzeć na ładne widoczki to se idę do kina. Amnesia zaś miała wystarczająco dobrą by stworzyć naprawdę mięsisty klimat: zamek był zróżnicowany, nie było powtarzalności - enough for me.
"W dodatku przejście Amnesii bez poradnika graniczy z cudem." lololololol chyba nigdy nie grałeś w porządną przygodówke... ja Amnesie przeszedłem z palcem w dupie, uważam wręcz że była stanowczo zbyt prosta. Tam nie było żadnych logicznych fragmentów, 90% "zagadek" polegało na schemacie "znajdź coś -> dopasuj". No chyba że dla ciebie szczytem trudności jest dopasowanie dźwigni z trójkącikiem do otworu z trójkącikiem, dźwigni z kwadracikiem do otworu z kwadracikiem itp.
Outlast bawił mnie przez, dosłownie, 1 dzień. W piątek ją kupiłem, w sobotę przeszedłem. Jeżeli zaś ktoś przechodził Amnesie "miesiącami", to musiał być chyba kaleką która nigdy w życiu w nic nie grała. Dla mnie długość ma znaczenie, znów użyje porównania z kinem - jak chce, żeby coś mnie bawiło przez kilka godzin, to sobie idę na film. Ale jak kupuje grę, to liczę na to, że przy luźnym graniu zabawi mnie chociażby przez tydzień. Czego Amnesia zresztą też nie zrobiła, bo ją ukończyłem w 3 dni (przy takiej samej częstotliwości grania jak w Outlasta).
Nie staram się tutaj bronić Amnesii za wszelką cenę, bo nie uważam żeby była ona idealna (zbyt prosta, po 3 godzinach przestaje być straszna, potwory są kompletnymi kretynami itp). Outlast ma parę mechanizmów które działają lepiej w grach tego typu (m.in. inteligencja potworów. Mają one również parę sztuczek w rękawie, np. potrafią cie wyciągnąć ze szczeliny jeżeli dosięgną cię ręką - to był naprawdę fajny patent gdy pierwszy raz mi się to przytrafiło), ale jednocześnie jest strasznie krótki, absurdalnie prosty, ma denną fabułę (pamiętajcie że to tylko moje zdanie. Głównie uważam tak ze względu na totalnie skopaną końcówkę w której twórcy przekombinowali sprawę) i powiela/tworzy parę innych niedoróbek.
Koniec końców, dużo lepsze końcowe wrażenie wywarła na mnie Amnesia. Być może dlatego, że wskrzesiła/zapoczątkowała gatunek TPP survival horrorów. Spodziewałem się, że Outlast zaserwuje mi to co Amnesia + nauczony na błędach tej pierwszej, będzie potrafił wciągnąć jeszcze bardziej. Ale mu się nie udało. Bywa...
Skoro przeszedłeś Outlast w jeden dzień a Amnesię w trzy to jesteś kompletnym no-lifem. Te gry po zapoznaniu się z nimi więcej niż ze 2 godziny nudzą jak cholera, szczególnie Amnesia. Odpuściłem sobie dalsze granie bo po kilkugodzinnym szukaniu sposobu na odpalenie windy i zejściu pod ziemię , gra serwuje kolejne kilkugodzinne zagadki nad odpaleniem mechanizmu kładki do przejścia gdzieś indziej. Dziękuję bardzo za takie coś.
To najwyraźniej jestem geniuszem, bo nie spędzałem kilku godzin, a kilka minut nad szukaniem sposobu na odpalenie windy. Zresztą, jak można narzekać że zagadki w przygodówce są ciężkie? Co zresztą, w przypadku Amnesii, nie jest prawdą? To tak jakby narzekać na FPSy że jest za dużo strzelania. Przygodówki mają być ciężkie. Nigdy chyba nie grałeś w prawdziwą przygodówkę, gdzie przy niektórych pojedynczych etapach potrafiłem spędzić połowę czasu poświęconemu całej Amnesii. Tak samo było w Walking Dead the Game - przez całą grę ani jednej zagadki, wszystko kręciło się wokół fabuły. Która swoją drogą była dobra, ale, moim zdaniem, miała skopaną końcówkę.
Amnesia jest prosta. Outlast jeszcze bardziej. Jeżeli ktokolwiek miał przy tych grach problemy z zagadkami, to najwyraźniej bał się przeszukiwać pokoi w poszukiwaniu potrzebnego sprzętu. Albo robił to na odwal. A to już jego problem, bo nic nie było nigdy skitrane po kątach do granic możliwości, wystarczyło się rozejrzeć. Bo nie wierze, żeby ktokolwiek ogarnięty miał problem z samym dopasowaniem dźwigni czy zębatek w odpowiednie miejsca.
Oraz, sam przyznałeś, że Outlast to gra na 5 godzin. W piątek grałem w nią 3h, w sobotę 2h. Ależ ze mnie no-life, no doprawdy...
Gram, w przygodówki i to bardzo często. Najbardziej lubię detektywistyczne i hidden objects. Ale to co było zaserwowane w Amnesii jest podane w tak niesmacznym sosie (przynajmniej dla mnie) że szukanie czegokolwiek dłuży się w nieskończoność. Nie cierpię średniowiecza, tym bardziej Anglii, a pomysł mimo że ciekawy nie jest dla mnie.
Przecież Amnesia nie dzieje się w średniowieczu w Anglii tylko w XIX wieku w Austrii.
Amnesia w pierwszych chwilach w ogóle nie straszy, dopiero potem, outlast to zmarnowany potencjał. Jak dla mnie w skali strachu 3/10, nie wiem dlaczego ale mało mnie ruszał, jedynie nudził. Jak dla mnie właśnie mistrzami horrorów jest amnesia mroczny obłęd, bowiem dwójka już nie straszy, lecz ma piękną fabułę i muzykę, ale jest gra która łączy piękną muzyke, fabułe i potężny strach (skala 9,5/10) mianowicie Silent Hill2 :)