To polecam zagrać m.in. w Penumbrę: Czarną Plagę lub Amnezję: Mroczny Obłęd. Ta gra przy nich to jeden zwykły szajs, który próbuje się uratować nędznymi, kontrowersyjnymi scenami brutalności, a straszyć jedynie umie, gdy przeciwnik wyskoczy znienacka i to również taki strach, jakby go nie było wcale. Wcześniej wymienione gry (Penumbra i Amnesia) potrafią straszyć samym klimatem i atmosferą, jedynie minusem dla graczy będzie, że trzeba tam nieco pomyśleć - znaleźć odpowiednie przedmioty, potem wykombinować co z nimi zrobić itd. I właśnie przez to niektórzy wolą takiego byle jakiego Outlasta. Bo co w nim jest? Przechodzisz z jednego punktu do drugiego, czasem musisz pozbierać jakieś przedmioty i tak w kółko. Nawet fabuła jest nędzna. Kto oglądał horrory z psychiatrykami, to wie, że taka historia to w ogóle nic nowego i oryginalnego. Nawet grafika jest paskudna przez te za bardzo nasycone odcienie kolorów (w trybie kamery i zwłaszcza po włączeniu latarki). Rzadko się zdarza, żeby mnie oczy bolały od gierki, w końcu przecież to już nie era grubych kineskopów, ale jednak Outlast swoją paskudną grafiką potrafi to uczynić (i kosmicznymi wymaganiami sprzętowymi, gdyż istnieje setki innych tytułów, które nie są tak zasobożerne, a oferują znacznie lepsze wizualizacje). Muzyka w tej grze również jest typowo nastawiona na akcję, a nie na wzbudzenie grozy. Nazwanie tej gry "najlepszym survival horrorem" to jest obraza dla prawdziwych gier tego typu. Dobrze, że ta gra nie jest za długa (kilka godziny gry), bo inaczej można by się zanudzić na śmierć.