PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=774078}
9,2 15 053
oceny
9,2 10 1 15053
Red Dead Redemption 2
powrót do forum gry Red Dead Redemption 2

Mieszane uczucia

ocenił(a) grę na 9

Z jednej strony dostrzegam geniusz gry, wyznaczanie wręcz nowych standardów w wielu aspektach. Z drugiej strony gra zawodzi w najbardziej podstawowych aspektach.

Podoba mi się koncept RDR 2: zbudowanie gameplayu wokół narracji, tak by te dwa elementy były jak najbardziej spójne i wpływały na siebie wzajemnie. Sam o takiej grze marzyłem patrząc na te wszystkie gry Ubisoftu i inne ubipodobne sandboksy, których ostatnimi laty wychodzi od groma: Asasyny, Mad Max, Just Cause, Mafia III, Horizon Zero Dawn, Watch Dogs, Śródziemie, Far Cry. Tam ładne skądinąd światy uczyniono piaskownicami z powtarzalnymi aktywnościami wykonywanymi do porzygu i sztucznymi barierami narzuconymi przez twórców, chociażby w poziomach doświadczenia wszystkiego. Do i tak niezjadliwych dla mnie Asasynów dorzucono jeszcze mechanikę poziomowania wszystkiego rodem z trzeciego Wiedźmina, której tak nie cierpiałem...

Już od czasów gdy zagrałem w Gothica czekałem na grę z otwartym, żyjącym światem, w której będzie silny nacisk zarówno na fabułę, jak i wczuwkę. W RDR 2 skorzystano z wielu nietypowych i niepopularnych rozwiązań zapożyczonych m.in. z survivali. RDR 2 skojarzyło mi się z Kingdom Come, tam też wiele mechanik zostało zaprojektowanych nie by wpasować się w gusta jak największej rzeszy graczy, ale tak by gracz czuł immersję z otaczającym go światem. Rockstar tak jak Warhorse miał wizję i nie bał się tej wizji zrealizować, nawet jeśli nie wpasowywała się ona w aktualne trendy gier AAA w otwartym świecie. Ostatecznie taki wolny klimat spaghetti westernu przypadł mi do gustu. Na takie gry jak Kingdom Come czy RDR 2 czekałem dobre 15 lat. Obie te produkcje mogą przeciętnemu graczowi wydawać się nudne, za to tacy jak ja zachwycą się ich klimatem i fabułą, która na swój sposób wydaje się realistyczna, niczym ta z pierwszej Mafii, pozbawiona jest efekciarskich akcji na rzecz powolnego tempa i rozwoju wydarzeń.

Rockstar nie bał się też pustki świata, będziemy przejeżdżać przez hektary terenów na których praktycznie nic nie ma, ale ta pustka również może budować klimat. Tacy Redzi przestraszyli się tego przy Wiedźminie 3 i na ostatnią chwilę zasypali świat znakami zapytania niczym Ubisoft. Uważam, że W3 dobrze poradziłby sobie i bez nich. RDR 2 to hołd złożony starym westernom takim jak Dolarowa Trylogia czy Dawno temu na Dzikim Zachodzie Serigo Leone. Jeśli ktoś nie przepada za westernami to trudno by i RDR 2 mu się spodobał. Nie każda gra musi być dla każdego.

Dlatego dziwi, iż Rockstar tworząc tak kompletną i przemyślaną grę nie ustrzegł się uchybień w absolutnie podstawowych kwestiach. Gdy przychodzi do większych strzelanin to miejscami odechciewa się grać, a sama gra frustruje. Przeszedłem całą serię Uncharted, ucząc się gry na padzie i nie miałem takich problemów z celowaniem za pomocą analogów co w RDR 2. Celownik pływa po ekranie, raz szybciej, raz wolniej i absolutnie nie można tego wyczuć. Poza tym część strzelanin odbywa się w pełnym galopie co jeszcze bardziej utrudnia sprawę, a tryb zabójczej precyzji sprawia, że celownik sunie wooolno po ekranie, nim namierzymy za jego pomocą kilku przeciwników mijają wieki, a cały pasek się wyczerpie. Sterowanie postacią też mogłoby być bardziej responsywne. Często i gęsto zdarza się, że postać zahaczy się na jakimś obiekcie.

Bardzo łatwo jest się przez to odbić od RDR 2. Kiedy siadasz po dłuższej przerwie by wykonać jakąś misję, a tu nagle ni stąd, ni zowąd otacza cię zgraja bandytów, którzy robią z ciebie ser szwajcarski. Albo gdy zauważyłem drzewo z wisielcem, postanowiłem zejść z konia by zrobić ładne, klimatyczne zdjęcie też zostałem zabity przez bandytów, którzy wyskoczyli nie wiadomo skąd. Można to traktować jako plus, w końcu świat żyje, jest dynamiczny i nigdy nie wiemy czego się spodziewać, ale mam wrażenie, iż takie sytuacje zdarzają się zbyt często. Przez przypadek wjechałem na cudzą posesję, koń zahaczył się na płotku i po kilku sekundach zaczęło mnie atakować całe miasto. Nie mówiąc już o sytuacjach kiedy kogoś przypadkowo trącimy czy to jadąc konno, czy to idąc pieszo. Takie sytuacje frustrują, zniechęcają i sprawiają, że nie wracam do gry przez kilka tygodni albo i dłużej. Ponadto w momentach, w których trzeba szybko reagować gra odsłania jedną z największych wad: nieintuicyjne, mało wygodne i mało responsywne sterowanie. Gdy po wykonanej misji chciałem przeszukać kilka chat, co sugerowała sama gra, nagle nadjechali stróże prawa. Ileż ja się nawalczyłem by wyjść z chaty, zejść po schodach, przejść koło stołu z krzesłem o który postać się zahaczała i wejść na konia... Niekiedy postać wręcz nie reaguje na nasze polecenia. Korzystanie z koła wyboru też mogłoby być lepsze, po wybraniu danej broni czy przedmiotu cały czas musimy trzymać analog wychylony w danym kierunku i dopiero puścić L2. Ciężko niekiedy o tym pamiętać, gdy znajdujemy się w centrum akcji. Same strzelaniny też mogłyby być bardziej dopracowane. Gra ma ustawione autocelowanie jako domyślne. Sam je wyłączyłem, ale po jakimś czasie włączyłem z powrotem opcję, gdzie celownik przykleja się do najbliższego przeciwnika, ale można też celować swobodnie. Całą serię Uncharted i kilka innych gier w których sporo się strzelało ukończyłem bez autocelowania i nie miałem problemów. W RDR 2 jakoś to opornie idzie, celownik płynie przez ekran i ciężko nim namierzyć przeciwników. Poza tym ciężko ich zauważyć. Gra ma dość naturalną kolorystykę i czasami ciężko wypatrzeć, gdzie znajduje się przeciwnik i ilu ich w ogóle jest. Sami przeciwnicy też wydają się zbyt wytrzymali i trzeba czasami cały magazynek w jednego wpakować by wreszcie zginął. Nie mówiąc już o tym, że czasem można obudzić się z ręką w nocniku, gdy nagle skończą się wszystkie pestki, a broń długą zostawiliśmy na koniu. Ale ta ostatnia rzecz to nie wada tylko kwestia przyzwyczajenia.

Z innych sytuacji to na początku nie wiedziałem, jak dać upolowaną zwierzynę rzeźnikowi w obozie. W samouczku takie zwierzę wieszaliśmy na specjalnym haku. Tutaj też jest taki hak, ale okazało się, że upolowane zwierzę jest po prostu ikonką w oknie handlu. W przeciągu całej gry jest wiele takich nieintuicyjnych, jak i frustrujących sytuacji. Często są to drobnostki, które jednak zaważają na tym czy czerpiemy przyjemność z gry, czy też nie.

Szkoda, że w tak podstawowych elementach RDR 2 zawodzi, bo cała reszta to najwyższa półka i jedna z najlepszych gier obecnej generacji konsol. Począwszy od oprawy graficznej, soundtracku, gry aktorskiej, cut-scenek, sporej liczby aktywności (które można, ale nie trzeba wykonywać by odblokować sobie wątek główny i co najważniejsze nie są to nielogiczne zapchajdziury jak grach Ubi pokroju tower defense tylko rzeczy, którymi zajmowali się ludzie na Dzikim Zachodzie np. polowanie na zwierzęta, jak i przestępców, hazard) i setek tysięcy drobnostek oraz szczegółów, którymi Rockstar naszpikował RDR 2 i z których większości pewnie spora część graczy nie zauważy. To jest jedna z rzeczy, które w grach R* zawsze mi się podobały: przywiązanie uwagi do rzeczy, których większość gier nie uwzględnia. Jest tego masa, wystarczy obejrzeć filmiki z ciekawostkami z RDR 2. Budzi to ogromny szacunek w czasach kiedy firmy tną koszty, idą na łatwiznę, nawet te bogate jak Bethesda mająca czelność wypuścić coś takiego jak Fallout 76 i kazać płacić za to 250 zł. Ta ogromna szczegółowość świata w RDR 2 może lekko przytłaczać, kogoś kto chciałby odkryć jak najwięcej. Często odpuszczałem sobie czytanie jakiegoś tekstu czy wykonywanie pobocznej aktywności, by zająć się kolejną misją.

Mimo, iż grę kupiłem w dniu premiery to nadal jej nie ukończyłem. Jestem bodajże w IV rozdziale, ale liczę, że uda mi się na dniach powrócić i doprowadzić rzecz do końca.

ocenił(a) grę na 9
sebogothic

Sytuacja sprzed kilku dni. Misja dla Mary Linton w Saint Denis. Jedziemy konno do stajni pomóc ojcu Mary, Arthur rozmawia z dawną miłością, aura jest niezwykle klimatyczna (coś czuję, że pogoda nieraz zmienia się specjalnie pod konkretne misje), słowem sielanka. Jadę więc nieśpiesznie chłonąc klimat, w końcu docieramy, zsiadam z konia i... BANG!!! Czarno-biały ekran informujący mnie, iż przegrałem misję, bo przybyłem za późno. Serio? Gra nic nie informowała mnie o tym by się śpieszyć. Takie sytuacje sprawiają, że coraz mniej mam ochotę grać w tą grę. Staram się dawać jej szanse, ale ona za każdym razem podcina skrzydła i wali mnie w twarz jakimś kuriozalnym rozwiązaniem. Zresztą w GTA V miałem podobnie w pierwszej misji Trevora, wystarczyło, że wysiadłem 5 metrów za wcześnie z auta i już, koniec gry, przegrałem misję. Tworząc tak rozbudowane, bogate w szczegóły światy Rockstar jednocześnie nie jest w stanie przewidzieć najprostszych sytuacji co czyni misje w ich grach boleśnie liniowymi.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones