jest po prostu idiotyzmem. Mirrors Edge to świetna gra, czego nie mogę powiedzieć o Remember Me.
Animacja sekwencji "akrobatycznych", nudne i denerwujące walki , i sama animacja woła o pomstę do nieba.
Jest fajny klimat i fabuła, ale to nie wystarczy.
Moją oceną w skali od 1/10 to 4 za to, że można tworzyć swoje combo i fajną fabułę.
Gra bardzo mi przypomina grę Hydrophobia Prophecy pod względem całokształtu, jednakże tam jest świetna fizyka wody :)
dobra dobra porównaj sobie budżet i potem sie wypowiadaj, myślisz że motioin capture to jest za darmo, i że każde studio ma w domu odpowiednie kamery/kostiumy??
jakoś na wiedzmina I nikt nie narzekał a gra wgl nie zawiera motion capture. w 2 jak i w 1 silnik jest słabo dopracowany i ma mało funkcji ale jakoś wszyscy się tym podniecają, bo tylko grafa i grafa, a reszta to w dupie, wiesz co, żal mi ciebie, weź sobie zrób lepszą gre i se ją oceń w tej swojej śmiesznej skali i nawet nie wiem kto chce to porównywać co mirrors edge, to chyba jakis kretyn, co niby mają wspólnego te gry, bo ja jakoś nie widze nic, zadnych podobieństw ale obie gry są dla mnie czymś ciekawym/dobrym na pokonanie nudy w codzienności.
Budżet budżetem. "żal mi ciebie" - sformułowanie stosowanie jedynie przez osoby w wieku 8-14 lat. Zresztą co ty mnie atakujesz? Wolny kraj więc mogę napisać czy coś mi się podobało, czy też nie. Dla mnie ta gra to kompletna strata czasu i pieniędzy.
Wiedźmin zarówno 1 jak i 2 mi się osobiście nie podobał, nie moje klimaty.
Porównanie do MirorsEdge? Wszędzie tę szmirę porównują do ME, a jednoznacznie mogę stwierdzić, że RM nie dorasta nawet do pięt ME. Śmieszna skala? Śmieszny to ty jesteś bo skala tutaj jest od 1/10 :D
Ja na grafikę zupełnie nie patrze, tylko na grywalność.
Jeżeli podobała Ci się ta gra to polecam Hydrophobia Prophecy. Też niskobudżetowa produkcja, ale o wiele lepsza. Fizyka wody tam wymiata (zalewanie pomieszczeń itd) i kupiłem ją za 3,99 zł
Ciężko się nie zgodzić. Wprawdzie jestem dopiero na trzecim akcie, czyli praktycznie sam początek gry, jednakże wymęczyła mnie ona niemiłosiernie. Dużą wadą nie są walki same w sobie, ale te wszelkie "upgrade'y" w postaci a to znikający leaperów, a idiotycznych włączań jakiś dziwnych lampek, przełączanie wtyczek czego nie można dokonać w biegu, tylko należy zatrzymać się tak jakby z gry korzystał kilkulatek. Sama akrobatyka też woła o pomstę do nieba. Jest toporna, ciężka, męcząca, a przecież przyszło nam kierować dość "gibką" Nilią. Toż już nawet kwadratowa Lara Croft miała więcej powabu i delikatności niż główny protagonista Remember Me. Sama gra nadrabia widokami oraz świetną fabułą, jednak jest to zbyt mało by utrzymać mnie przy tytule na dłużej niż godzinę. Co jednak tyczy się jeszcze samych widoków. Postawienie na futurystyczny Paryż zabiło tą grę. Otoczenie jest wyzbyte ze wszystkich elementów, które nadałby światu stworzonemu tej niesamowitość. Kiedy widzę zamienione barokowe otoczenie kamieniczek, na jakieś zablachowane powierzchnie to aż mnie telepie. Niemniej jednak wrażenie robi, nie powiem, że nie. Ogólnie rzecz ujmując w skali od to tytuł na wstępie otrzymuje ode mnie tylko 5, przy czym wątpię aby ocena ta się podniosła.
Jak jeszcze dłużej posiedzisz z tą grą to ocena może spaść nieco. Długo nie było takiej gry, która poirytowała mnie tak bardzo jak Remember Me. Jeżeli chodzi o futurystyczny klimat, walkę, sekwencję akrobatyczne i to wszystko w dobrej oprawie dźwiękowej i wizualnej, to nisko chylę czoła Mirror's Edge. Jest tam wszystko i nie jest to przesadzone. W Remember Me jest przysłowiowy "bigos". Co prawda grą się zainteresowałem z uwagi na podobieństwo (jak to wszędzie pisało) do ME, ale spodziewałem się czegoś lepszego za te pieniądze.
Jest to gra typu "przejdź i zapomnij na wieki".
Jeszcze raz napiszę, że lepsza jest Hydrophobia Prophecy pod każdym względem i kosztowała 3,99 zł :D
I spadnie. Już dawno nie napsułem sobie przy żadnej innej grze tylu nerwów jak przy Remember Me. Nie powiem, bo wiązałem spore nadzieje względem tego tytułu. Niemniej jednak jak to zwykle bywa, oczekiwania poszły się bujać. Capcom leci na łeb na szyję. Serii RE czyli najbardziej dochodowej i flagowej marce, ucięli przysłowiowe "jaja" na rzecz tanich zagrywek przez co stracili na zainteresowaniu, a co za tym idzie teraz poszukują jakiegoś zamiennika. Niestety na próżno. RM dysponowało tak niesamowitym potencjałem, że to aż się w głowie nie mieści. Zastanawiam się, czy ktokolwiek tam w ogóle myślał choć odrobinę rozsądnie tworząc ten tytuł, który jest niczym innym jak totalną farsą i absurdem. Firma po prostu zajęła się bajdurzeniem oferując i opiniując produkt, który nie zawiera w sobie 3/4 z tego co obiecywali. Zresztą taka sytuacja jest na porządku dziennym w dzisiejszym przemyśle rozrywki elektronicznej. "
A co do tego: "Jest to gra typu "przejdź i zapomnij na wieki""
O ile w ogóle można ją przejść. Ja osobiście mam już dość. Jedno wielkie rozczarowanie.
Co zaś się tyczy Hydrophobia to mam ten tytuł za sobą. Masa niedoróbek, ale jednak wyciągnąłem z tej pozycji o wiele więcej radości, aniżeli z Remember Me. Gra byłaby wręcz idealna, gdyby nie to, że poruszamy się tylko i wyłącznie po dolnych pokładach i mocne dostaliśmy na samym końcu rozgrywki. Niemniej jednak fizyka wody powala.
Ale nawet porównując budżet, tudzież nieznaną markę pod którą Hydrophobia wyszła i dosłownie grosze, jakie mnie ta gra kosztowała to byłem tak pozytywnie zaskoczony jak nigdy wcześniej. Było sporo niedociągnięć, ale nie psuły one rozgrywki w mocnym stopniu. Fizyka wody mnie po prostu tam zmiażdżyła. Prawda... woda nieraz zachowywała się jak ciecz nieniutonowska, tudzież kisiel, ale mimo tego Hydrophobia nie chodzi u mnie na max detalach. Remember Me w zasadzie do końca nie przeszedłem i raczej nigdy to nie nastąpi. Prawdą jest również to co wyżej napisałeś. Capcom spadli na psy.... Jak grałem w RE 2 to w pewnym momencie tej gry się tak przestraszyłem, że nie chciałem w nią grać. Cały czas się bałem grając w nią. RE:4, 5, 6, ORC są przysłowiowym "śmiechem na sali". Coraz więcej gier jest robionych tylko pod jak największy zysk i minimalnym kosztem. Coraz trudniej znaleźć jakąś grę, którą warto przejść do końca.
Nawiązując do serii gier RE tak samo stoczyła się seria filmów o tym samym tytule. Gry RE 1-3 były horrorami i to się czuło. Gry stały się jedynie akcją, podobnie jak filmy. Retrybucja nie była tak koszmarna jakbym się tego spodziewał.
Szkoda, że nie robią już takich gier jak: Drakan, Dungeon Kepper, Baldurs Gate, Icewind Dale. American Mc Gee's Alice, Bloodrayne. Do tych gier wracam co jakiś czas i do dziś sprawiają mi ogromną frajdę.
Niestety, ale w dzisiejszych czasach nastawieni jesteśmy na maksymalny komercjalizm wszystkiego. Czego by nie wziąć w rękę to wszystko jest definitywnym chłamem niewartym pieniędzy. Zauważalne jest to nie tylko w sferze rozrywki elektronicznej, ale również i kinematografii czy sztuki, co jak dla mnie jest zjawiskiem wręcz zatrważającym ponieważ ewidentnie widać że twórcy/reżyserzy/producenci/artyści mają w głębokim poszanowaniu odbiorcę i liczą tylko na kasę. Jeszcze z 5 czy 6 lat temu tego nie było. Powiedzmy sobie szczerze, do 2006/2007 roku naprawdę można było liczyć na porządne produkty, a teraz? Na palcach jednej ręki można zliczyć dobre tytułu. Mamy wielkie obietnice, ale niestety są one bez pokrycia czego przykładem jest omawiana przez nas gra. Niemniej jednak to nie jedyny taki przykład. Weźmy pod lupę najnowszą odsłonę Tomb Raidera. Fakt faktem wystawiłem 10, ale zastanawiam się czy nie obniżyć o kilka punktów. Square Enix obiecało graczom twardy surwiwal opatrzony nutką horroru. Przez cały okres promocyjny pokazywane były tylko te materiały, które spełniały rzeczone obietnice. Co jednak dostaliśmy w efekcie? Raptem 30 min z tych obietnic, a reszta to czysta nawalanka, choć fabułę gra ma niezłą. Niemniej jednak czuć pewien zawód i mimo tego, że początkowo broniłem tytułu, po czasie który zweryfikował moją ocenę mogę bez przeszkód poprzeć krytykujących. O wiele bardziej wolę wracać do pierwszych odsłon Lary Crof, aniżeli do najnowszych serwowanych nam przez Edi. Z serią RE jest dokładnie tak samo o czym sam wspomniałeś. Prawdę powiedziawszy ostatnią dobrą grą spod szyldu RE było chyba Umbrela Chronicles na Wii tyle tylko, że była to konwersja znanych nam wcześniejszych odsłon, co dowodzi w pewnym sensie nieśmiertelności tamtych historii. Tak było, jest i będzie. Zauważyć można szerzącą się tendencję czystego wypalenia innowacyjności. Zastanawiam się co jest tego przyczyną, czy po prostu zbyt długi stać pracy nad jedną marką, czy wyłożenie we wcześniejszych produkcjach wszystkich "asów", czy może nastawienie tworzenia gier jedynie pod grafikę. Mówiąc szczerze, z roku 2012/2013 jedyną grą zasługującą na uwagę było The Walking Dead od Telltale, oczywiście moim skromnym zdaniem.
Mirrors EDGE to inna gra...podobny jest tylko trochę ten klimat przyszłości...Mi na pewno bardzie przypadło do gustu Mirrors. Samo Remembre me ma ciekawa fabułę i motyw ze wspomnieniami które można "przerabiać" tak jak nam potrzeba albo raczej tak jak nam nakazuje scenariusz. Niestety jak dla mnie np. walki i cały system combosów to trochę tak na siłę zrobili. Dotrwałem do wali z Doktorem Quaidem i mi się gra znudziła. 6/10 za fabułę i przerabianie wspomnień.