Z początku błądzenie po ciemnej chałupie i kombinowanie jak przejść dalej, potem na szczęście gra się rozkręca - pożądna dawka strachu - opętana żona głównego bohatera, ten dziadek z łopatą (Szczególnie gdy w pogoni za bohaterem gry przebija się przez ścianę :) Podobało mi się też zbieranie tych kluczy bez których niemożliwe było otworzyć przejść do dalszych etapów, rozmaite łamigłówki itp... Nie wiem jak wam ale mi gra przypominała trochę filmy Lucio Fulciego - Wanna wypełniona podejrzaną czarną mazią ("Seven doors of Hell" się kłania), oraz "Teksańską masakrę piłą mechaniczną" (pierwsza scena spotkania z makabryczną rodzinką). Nie grałem w poprzednie części ale skądinąd wiem że były w nich obecne zombie a tu ich brak - więc za to mały minus. Ale gra jest mimo to świetna - bardzo straszna i zapadająca w pamięć!