PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=608875}
7,6 646  ocen
7,6 10 1 646
Runaway: A Road Adventure
powrót do forum gry Runaway: A Road Adventure

Recenzja

ocenił(a) grę na 5

W świecie gier istnieje mnóstwo klasycznych tytułów, do których warto powrócić po latach. Szczególnie wiele tych pozycji stanowiły przygodówki, wówczas głównie dwuwymiarowe, których oś stanowiło rozwiązywanie kolejnych zagadek w miarę odkrywania fabularnych losów bohaterów. We wspomnieniach z dzieciństwa niektórych osób przewijać może się produkcja „Runaway: A Road Adventure” od Pendulo Studios stanowiąca gatunkowy kryminał. Choć sama nie grałam w nią będąc dzieckiem, została mi ono ochoczo polecona jako godna uwagi (szczególnie dlatego, że uwielbiam gry typu point&click). Po ukończeniu jej jednak uważam, że nie przetrwała ona dobrze próby czasu (wydana została w 2001 roku) i jedynym, co może ją wyróżniać, jest sentyment, jakim się ją darzy.

Główny bohater – Brian jest absolwentem wydziału fizyki i planuje aplikować na studia doktoranckie. Udaje mu się dostać propozycję studiowania na Kalifornijskim uniwersytecie w Berkley, chce więc jak najszybciej wyruszyć w drogę. Nim jednak na dobre opuszcza Nowy York – wybiera się odebrać zamówioną książkę. Ta właśnie decyzja sprawia, że uwikłany zostaje w dziwną i niebezpieczną przygodę. W drodze do księgarni pod jego koła wpada Gina. Wkrótce mężczyzna dowiaduje się, że jej ojciec został zabity, z nieznanego powodu gonią ją gangsterzy, a jedyną wskazówką i początkiem tajemnicy okazuje się podarowany jej drewniany krzyż. Brian stara się ratować kobietę w opałach i wspólnie z nią odkrywa kolejne sekrety związane z niezwykłym artefaktem. Złoczyńcy jednak nie przestają deptać im po piętach.

Jeśli mam być szczera, fabuła nie porwała mnie jakoś szczególnie – aczkolwiek kilka ostatnich rozdziałów opowieści było całkiem interesujących. Część kryminalna tej gry nie jest raczej najwyższych lotów – z pewnością nie ma tu do odkrycia jakiejś tajemnicy stulecia. Po drodze spotyka się wiele ciekawych, nieszablonowych i zabawnych postaci, które są dość dużym plusem tej pozycji. Irytowała mnie jednak niezmiernie ilość oraz długość „cutscenek”, których nijak nie dało się przewinąć czy pominąć. Podobnie z mnogością linii dialogowych, z których tylko nieliczne były naprawdę ciekawe czy choćby istotne fabularnie. Zagadki są tu jednak na naprawdę przyzwoitym poziomie (szkoda, że niektóre z nich chociaż miały duży potencjał, zostały maksymalnie uproszczone), niekiedy trzeba przystanąć na dłuższy moment, żeby zorientować się, co trzeba zrobić. W moim przypadku jednak, tym co najczęściej zatrzymywało mnie w trakcie przygody był nieszczęsny „pixel hunting”. Pod koniec więc, choć historia była coraz ciekawsza – coraz bardziej chciałam już po prostu skończyć grę, bo wykorzystane mechaniki zaczynały mnie męczyć.

Grafika jest tutaj standardowa jak na przygodówki z tamtych lat – wygląda dość solidnie, choć oczywiście nie może się mierzyć z nowszymi produkcjami. Animacje są wystarczająco płynne, by nie denerwować, wszystko jest bardzo żywe i kolorowe: gra spełnia więc wszystkie podstawowe standardy przygodówek 2D. Wykorzystano tutaj również specyficzną i charakterystyczną ścieżkę dźwiękową, której na pewno można być fanem (nawet jeśli mi nieszczególnie odpowiadała). Naprawdę dobrze czuć klimat starszych gier, jednak ta produkcja od strony audio-wizualnej nie oferuje za bardzo nic, co by mnie jakoś szczególnie zachwyciło.

„Runaway: A Road Adventure” jest pozycją, do której prawdopodobnie nie wrócę i nie zachęciła mnie ona do sięgnięcia po kolejne części serii. Sprawdza się w porządku jako gra do przejścia na raz, ale nie pozostaje w pamięci na dłużej. Z mojej strony tylko 5/10, bo jednak znużyła mnie bardziej niż bym chciała, nawet jeśli ma swoje lepsze momenty. Tym razem produkcja otoczona sentymentem fanów nie spełniła szczególnie mych oczekiwań i okazała się lekkim rozczarowaniem.