Humor dobry, lokacje ładnie narysowane, ale co za poroniony półmózg robił te zagadki? Współczuję dzieciakom, które grały w tę grę bez solucji, poradnika i internetu, bo nawet stosując metodę "próbuj zmiksować każdy przedmiot z każdym przedmiotem" ciężko przejść dalej. Najdziwniejsze jest to, że to był wtedy standard w branży. Zakładam, że przez to, że gra miała być minimum na 8-10 godzin, a mając normalne zagadki przechodziłoby się ją w 2-3. Nadal, katastrofa na tym froncie.