PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=691185}
6,4 44  oceny
6,4 10 1 44
Space Hulk
powrót do forum gry Space Hulk

Recenzja

ocenił(a) grę na 9

W Space Hulku wcielamy się w dowódcę oddziału Kosmicznych Marines z Legionu Krwawych
Aniołów. Naszym zadaniem jest zbadanie ogromnego wraku statku kosmicznego – „Grzechu
Potępienia” – na którym wykryta została obecność rasy genokradów. W trakcie rozgrywki przyjdzie
nam podjąć się wykonywania różnorodnych misji – zaplombowania wejść, eskortowania
ważnego ładunku, wyplenienia infekcji i tak dalej. W zasadzie każda z nich sprowadza się w
gruncie rzeczy do tego samego – czyli skutecznej walki z nieprzyjacielem. Ale ponieważ za
każdym razem zmienia się nasza sytuacja taktyczna, jednostki, nad którymi mamy kontrolę oraz
przede wszystkim mapa, nie czułem znudzenia. Każdy kolejne poziom stanowił dla mnie nowe,
radosne wyzwanie. I to mimo to, że fabuła tu właściwie nie istnieje.

Jasne, są jakieś tam odprawy (na szczęście niezbyt długie), niby następna misja wynika jakoś
tam z poprzedniej, ale to pic na wodę. Bez tej otoczki gra nic by nie straciła. Brakuje też
konsekwencji – polegli w trakcie jednego zadania Marines w jakiś cudowny sposób ożywają,
żeby stawić się na służbę do kolejnego. Choć wystarczyłoby przecież zmienić im imię, bo z twarzy
– znaczy hełmu – niemal wszyscy i tak wyglądają identycznie. Ale to drobiazg, nikt się raczej po
Space Hulku nie spodziewa rewelacyjnej, wielowątkowej historii.

Główna kampania składa się z 12 misji, do tego mamy 3 dodatkowe w samouczku. Tutorial jest
prosty, pozwala łatwo opanować mechanikę gry i nie irytuje kretyńskimi komunikatami w stylu „A
teraz poruszaj kursorem myszki!”. Warto go przejść, żeby zaznajomić się z tym, jak to wszystko
działa, co do czego służy i do czego jest potrzebne. Choć wszystkiego i tak możemy nauczyć się
bez problemu w trakcie rozgrywki, w kilku sytuacjach może to być kosztowna nauka.

Każda jednostka Space Marine dysponuje czterema punktami akcji, które może wydać na ruch,
atak, użycie zdolności lub czynność kontekstową (jak na przykład otwarcie drzwi). Prócz tego,
mamy jeszcze zmieniającą się co turę pulę punktów dodatkowych, do wykorzystania przez
dowolne wybrane przez nas jednostki. Kluczem do odniesienia zwycięstwa jest więc mądre
zarządzanie owymi punktami akcji i – nie ma się co oszukiwać – szczęście.

Rozgrywka toczy się bowiem głównie w ciasnych korytarzach, a genokrady napływają zewsząd.
Umiejętne ustawienie naszych wojowników i unikanie walki wręcz jest tu niezwykle istotne.
Wrogów zawsze jest zdecydowanie więcej niż nas, a ustawienie się w rządku to szybka droga do
przegranej. Jednostki nie strzelają przez siebie nawzajem, nawet obrót od 180 stopni kosztuje 2
punkty akcji, a bliskie spotkania z przeciwnikami to loteria, którą – prawem statystyki – zawsze
wygrają oni.

Wszystko wszakże oparte jest na kościach – aby dana akcja się powiodła, musimy „wyrzucić” na
sześciościennych kostkach określoną wartość. Póki strzelamy z bezpiecznego dystansu,
ryzykujemy tylko jego skrócenie. No, chyba że broń się zatnie, albo wybuchnie. W walce wręcz
niższy wynik oznacza natychmiastową śmierć.

Skłamałbym mówiąc, że Space Hulk jest niesamowicie trudny. Dość szybko przerzuciłem się na
najwyższy poziom trudności, bo na normalnym wyzwania – choć emocjonujące – były jednak zbyt
proste. Nie oznacza to oczywiście, że rekomendowałbym to wszystkim – różnica może nie jest
drastyczna, ale wyraźna i szkoda się niepotrzebnie frustrować, jeśli normalny poziom będzie dla
nas satysfakcjonujący.

Grafika nie robi wrażenia. Mało tego – gra wygląda, jakby była sprzed dobrych kilku lat. Dla mnie
to akurat zaleta, wszak nigdy nie przywiązywałem do tego zbyt wielkiej wagi w tego typu tytułach, a
dzięki temu Space Hulk bez najmniejszego problemu chodzi na moim mocno już wysłużonym
sprzęcie. Pole bitwy wyświetlane jest w rzucie izometrycznym, kamerą możemy dowolnie
manipulować – przesuwać, przybliżać i oddalać. Podoba mi się mały wizjer w rogu ekranu,
pokazujący to, co faktycznie widzi wybrany przez nas Space Marine – fajny klimat. Dysponujemy
również schematycznym widokiem taktycznym, która pozwala ogarnąć całą mapę i na przykład
sprawdzić drogę dojścia do celu.

Muzyka jest ok. Podniosłe, patetyczne dźwięki chórów, tak charakterystyczne dla Warhammera
40k, towarzyszą nam tylko w menu i podczas odpraw. W trakcie misji panuje głucha cisza,
przerywana jedynie okrzykami, odgłosami wystrzałów i wybuchów. Udźwiękowienie jest… w
porządku, bez fajerwerków.

Reasumując, Space Hulk jest moim zdaniem pozycją obowiązkową dla miłośników turowych
gier taktycznych i uniwersum Warhammera 40.000. Klimat został oddany naprawdę nieźle, a
rozgrywka daje sporo frajdy. Za oficjalną cenę nie warto. Za 20 zł tak.

Grafika 6/10
Dżwięk 8/10
Gamepplay 8/10