Ta gra nie wciąga. Grafika przestarzała, lekko drażniąca (te kolorki). Świat zbyt zwyczajny - zielono, drzewka, po prostu jak nasz, tyle że średniowiecze i fantasy.
Minusy:
- dialogi
- różne głupoty. zabity krab, który ma przy sobie mieczyk (?). albo goni mnie strażnik, uciekam na koniu, zaraz wyskakuje wilk i zamiast rzucić się na strażnika to mnie obaj gonią. no komedia :) poza tym nie mogę im uciec, mimo, że jestem konno. nawet jak przeciwnik straci mnie z widzenia, to wie gdzie mnie znaleźć.
albo przeciwnik, które zabijam z łuku stojąc powyżej niego, on będzie krążył zamiast wskoczyć jak ja, uciec albo się ukryć.
- bugi. czasami można się zaciąć z przeciążenia, bo nie ma miejsca do wyrzucenia rzeczy. zdarzyło mi się też zaciąć przy wsiadaniu na koń, gdy wilk się kręcił między nami albo utknąć między skałami
- brak wskaźnika zmęczenia
- szybkie przemieszczanie się do nieodkrytych lokacji
- Bethesda się powtarza. jest tutaj dźwięk z Fallouta 3, takie charakterystyczne zawycie wiatru. w którymś Fallout'cie zatrudnili do dubbingu tego aktora, co podkładał głos dziadkowi z początku Morrowinda. niby nic, a pozostawia to niemiłe wrażenie
- koniem można podskoczyć niemal pionowo. zresztą swoją postacią również robi się komiczne susy
- inventory
Plusy:
+ walka (wydaje się realistyczna)
+ muzyka i klimat w podziemnych lokacjach, można się zestrachać przy zwiedzaniu ;)
To tak po pobieżnym zapoznaniu się z grą, bo jestem dopiero po rozmowie z Martinem i już mi się odechciało grać dalej.
Odradzam, bo gra nie oferuje niczego unikatowego, jest przestarzała i nudna, wręcz zabawna z powodu błędów i głupot.
Ok wskaźnik zmęczenia (energii) jest, ale nie maleje przy bieganiu, krok wstecz w stosunku do Morrowinda jeśli chodzi o realizm .
Kolejny minus:
- nie można zmienić broni w trakcie walki. to zrozumiałe, ale przez to nie można wyciągnąć nowej, gdy dotychczasowa się zużyje!!!
- nie ma klawisza do zmiany rodzaju broni - szybkiej zamiany miecza na łuk. trzeba wejść w inventory
Za to kolejny plus:
+ pułapki
Główne zadania są tak denne, że odpuszczam je sobie.
Nie da się w to grać. :D
Świat jest MONOTONNY - gdzie się nie pojedzie tam tylko zieleń, lasy. Wszędzie. Wszystkie miasta takie same - zameczek i gród, w każdym mieście obowiązkowe podobne pomniki. Tylko inny układ ulic. Nawet wszystko jest jakby zbudowane z tej samej białawej skały.
Questy poboczne - misja pierwsza dla gildii złodziei (przed wstąpieniem do nich) w Imperial City, trzeba odnaleźć dziennik jakiegoś faceta, ale nie wiadomo, gdzie on mieszka. Trzeba się spieszyć, bo szuka jej również dwójka innych osobników, a tylko zwycięzca zostanie członkiem gildii. Super! Gościu mówi, że najlepiej spytać jakichś żebraków, bo oni wiedzą sporo rzeczy.
No to szukam tych żebraków po całym mieście i nagle patrzę... a oni są ZAZNACZENI na mapie.
Ale przygoda!!! Mam po prostu pójść tam gdzie znacznik mi pokazuje na mapie.
* Podsumowując *
Jeśli chcecie mieć grę nie zachęcającą do zwiedzania ze względu na jednakowe tereny i miasta.
Jeśli chcecie mieć grę zbyt łatwą i nudną zarówno jeśli chodzi o główny quest jak i poboczne.
Jeśli chcecie napotykać postacie mówiące jednym głosem i czytać denne dialogi.
To Oblivion jest dla Was.