PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=611264}
8,6 33 174
oceny
8,6 10 1 33174
The Elder Scrolls V: Skyrim
powrót do forum gry The Elder Scrolls V: Skyrim

Skyrim a Morrowind

ocenił(a) grę na 8

Największą różnicą jaka się narzuca jest poziom trudności i poziom ułatwień w grze.
Rzeczą, którą lubiłam w Morrowindzie były dalekie, skrupulatnie planowane podróże. Zawsze
grałam z notatnikiem, w którym wypisywałam sobie rzeczy do zrobienia, nazwiska osób i ogólny
cel podróży. Pamiętam jakie miałam problemy ze zbieraniem potrzebnych przedmiotów (limit
wagowy). Zostawiałam je w różnych miejscach i potem po nie wracałam.
W Skyrim natomiast (tak jak i w Oblivion) ktoś wymyślił Fast Travel. I moim zdaniem cała gra
traci urok. Zamiast się gdzieś wybierać i przygotowywać do tego, klikam Fast Travel i jestem na
miejscu. Ponadto wszystko to co mam zrobić jest wyświetlane na mapie. I to nie tylko
orientacyjnie, ale co do centymetra. Gdy mam np. znaleźć jakieś książki, wszystkie są
zaznaczone i nawet nie muszę się rozglądać.
W Morrowindzie pamiętam taką misję, żeby znaleźć bodajże pierścień. Musieliśmy pójść do
podziemi i po prostu szukać. Nic nie było zaznaczone- musiałam przeczesać całą lokalizację.
Wreszcie znalazłam pierścień, który leżał obok kufra. Moja radość była ogromna.

Podsumowując, mogło być lepiej, ale i tak uważam że Skyrim to bardzo dobra i wciągająca gra.

ocenił(a) grę na 7
Anita23

Morrowind był dużo lepszy od Skyrim. Sam świat był o wiele bardziej ciekawy i niezwykły, a jego różnorodność powalała na nogi. W niepozornej jaskini można było znaleźć niespodziewanie potężny artefakt, czasem ukryty (jak pewne rękawice w jednej z jaskini, gdzie przebywali członkowie rodu Dagoth), czego nie ma w Skyrim (nawiasem mówiąc tamtejsze "artefakty" brzydko mówiąc "idzie sobie o kant dupy rozbić" w porównaniu do tego co można samemu przygotować i ich znalezienie nie jest już nieoczekiwane przez co nie sprawia takiej radości). artefaktW Skyrim niby mamy regiony o zróżnicowanym klimacie, ale wszystko i tak wygląda bardzo podobnie, brak jest takiego kontrastu jak np. między popielnymi ziemiami, a regionami znajdującymi się dalej od Czerwonej Góry, gdzie kwitła bujna roślinność. Mnie najbardziej w Morrodzindzie zapadły w pamięć grzybowe konstrukcje magów Telvanii, a w Skyrim brakuje mi czegoś takiego, niby wszystko ładne, ale... Warto również wspomnieć o tym, że postacie bohaterów niezależnych w najnowszym dziele Betshiedy są o wg. mnie o wiele bardziej słabo osadzone w świecie gry, przez co, że praktycznie nie mają o nim za dużo do powiedzenia. Pewnie jest to spowodowane tym, że wszystkie kwestie są mówione, więc musieli drastycznie obniżyć ilość tekstu w porównaniu z Morrowindem. Generalnie jest jest cała masa innych rzeczy, szczególnie związanych z kreacją świata, które biją Skyrim na głowę. Mam nieodparte wrażenie, że za bardzo skupiono się na grafice, czego efektem jest znaczne uproszczenie i/lub pominięcie elementów, które nadawały opowieści o Nereveryjczyku jego wyjątkowości.

Na koniec powiem tylko tyle, że po średnim Oblivionie spodziewałem się po Skyrim dużo więcej, ale i tak warto zagrać w tę grę.

Anita23

Morrowind miał swój wspaniały urok, mi również podobały się długie planowane podróże,wszystko działo się w swoim tempie, ja zawsze swoją główną bazę miałem w Balmorze tam zawsze wracałem i chowałem swoje artefakty, najbardziej mi się podobało jak przywiozłem z podróży jakieś epickie książki wtedy również po powrocie do Balmory czytałem historie zawarte w tych księgach, w misjach było tylko powiedziane "idź na wschód, zachód itp" nie było gps-a co dodawało jeszcze większej realności i jeszcze bardziej zagłębiałeś się w świat, dla wielu osób takie rzeczy nie pasują mówią że gra przez to jest nudna i mozolna jak dla mnie takie osoby mają mało wspólnego z prawdziwymi fanami gier rpg, chodzi o to by jak najbardziej zagłębić w świat, jego historie, Skyrim jest również świetny ale zdaje mi się że stworzony bardziej dla tych "wygodnych" graczy, choć prawdziwi fani również mają co robić, ale to już nie to samo co Morrowind.

ocenił(a) grę na 8
xedor

Ja swoje bazy miałam w Balmorze i Redoranie;)

ocenił(a) grę na 9
Anita23

nikt nie karze ci korzystać z opcji fast-travel, sam zauważyłem ją dopiero po kilku dniach grania i bardzo się ucieszyłem. Nie mam czasu na granie z planowaniem wszystkiego z notatnikiem.

ocenił(a) grę na 9
180

To graj w pasjansa ;) Rpg nie jest dla Ciebie ;)

ocenił(a) grę na 8
mmc7

Od kiedy trzeba grać w cRPG z notatnikiem?

użytkownik usunięty
mmc7

od kiedy to trzeba pasjonować się nudną podróżą po pustawej już lokacji zamiast użyć szybkiej podróży aby nazwać się graczem godnym grania w RPG? :)

ocenił(a) grę na 9

grałeś kiedyś w morrowinda? O jakich pustych lokacjach mówisz? W czasie, gdy wychodził, ta gra była chyba najlepszym rpg. Przynajmniej dla mnie. Jak chce zwykłe zarzynanie (niemniej miodne) wybieram Diablo.

użytkownik usunięty
mmc7

grałem uważam grę za arcydzieło zwłaszcza pod względem klimatu i muzyki ale kiedy
któryś raz z rzędu trzeba spacerować po wyczyszczonych już z wrogów lokacjach to taka wędrówka jest zwyczajnie nudna
I czy ja wiem czy nazwać to esencją RPG i robić z tego plus dla gry
Na dłuższą metę z czasem staje się to uciążliwe

Inna sprawa ze teraz we wszystkich niemal grach są uproszczenia
Akurat szybka podróż w Skyrim wielkim złem nie jest
Nie każdy ma czas żeby ślęczeć przed monitorem kilka godzin dziennie
By te 30 min poświęcić na podróż z Pękniny do Samotni
A jak ktoś ma mało czasu to już nie ma prawa grać w RPG????
Przykład uciążliwej podróży w Morrowind
Kiedy np. kilka razy trzeba krążyć piechotą między Ald Ruhn a Bal Isra
Wtedy przykładowo przydałaby się szybka podróż bo wiem ze nie czeka mnie już nic ciekawego kiedy po raz kolejny będę wędrował między tymi dwiema lokacjami

albo chodzenie do kupca kraba za każdym razem taki kawał
nie każdy ma na to czas

ocenił(a) grę na 9

Masz racje, przyznaję, że jak już grasz na kupę czasu, przeszedłeś większość misji - ja także używam teleportacji itd. Niemniej, jak w morrowinda nie poświęcasz choć z godzinkę dziennie to można się pogubić nawet z pamiętnikiem wypraw :)

ocenił(a) grę na 7
mmc7

Nie zgadzam się... W Morrowindzie były pełno pustkowi przez które trzeba było się przedzierać. Co nie zmienia faktu, że pod względem fabularnym Morrowind deklasuje Skyrima całkowicie.

180

Właśnie to planowanie jest najlepsze, jak dla mnie granie w takie gry na szybko byle tylko skończyć główny wątek i ją zaliczyć jest bezsensu, ja też nie mam dużo czasu na gry ale nikt mi nie każe jej skończyć w parę dni, mogę grać 2 miesiące albo i dłużej, chodzi o to żeby cała zabawa z nią trwała jak najdłużej, pamiętam Morrowinda albo Planescape: Torment zanim te gry poznałem dogłębnie i je zakończyłem naprawdę minęło dużo czasu, Scyrima dopiero zacząłem i muśże powiedzieć że też przy niej trochę spędzę.

ocenił(a) grę na 9
Anita23

Święta racja. Skyrim jest grą wielką, ale do Morrowinda spoooooooooooro mu brakuje. Największą wadą jest to, że odziedziczył kilka nieudanych rozwiązań z Obliviona (szybka podróż - łeeeeeeeeeee). Ale 10/10 i tak postawię :)

ocenił(a) grę na 8
Malgrin

szybka podróż to w arenie i daggerfalu była - i to bez potrzeby odkrycia lokacji na początku :)

użytkownik usunięty
Malgrin

a w Morrowindzie podróżowanie na piechotę po już znanych lokacjach ani trochę nie jest fascynujące:)

Anita23

Nie rozumiem powtarzającego się już n'ty raz narzekania na opcje szybkich podróży, nie jest przecież obowiązkowa i nikt nie każe nikomu z niej korzystać. O ile bardzo lubiłam Morrowind i to właśnie olbrzymi i rozbudowany świat sprawił, że w ogóle sięgnełam po ten tytuł (Te pare latek temu mój kuzyn zwykł zwozić mi do domu swoje gry komputerowe i okupywać mój komputer godzinami, niektóre z nich zostawiał z rekomendacją i bardziej, lub mniej entuzjastycznym opisem, Morrowind do nich należał). Wówczas kompletnie porzuciłam wątek główny i spacerowałam sobie po całym świecie zwiedzając, co mogłam, prędko jednak grę porzuciłam i wróciłam do niej jakieś pół roku temu. Sama grafika mi nie przeszkadza, jedynie brzydkie postacie są trochę rażące, klimat w istocie, Morek ma interesujący, ale jak miałam po raz któryś już z kolei zapierniczać tą samą trasą do obozu Urshilaku i z powrotem, albo z obozu Urshilaku do świątyni Azury - i z powrotem, trasą ani to ciekawą, ani ładną, napotykając wciąż te same stwory w tych samych miejscach, to mnie za przeproszeniem szlag trafiał. Może i brak we mnie "ducha rpgowca", ale było to zwyczajnie irytujące i w istocie nudne i mozolne. Wówczas opcja szybkiej podróży naprawdę by się przydała - fajnie jest zwiedzać nowe miejsca i planować podróże, ale ile można wciskać "w" na klawiaturze i klepać lewym przyciskiem myszki napotkane potwory? (Albo, swoją drogą, czekać 20 sekund zanim skrzekacz zleci na tyle nisko aby móc go zabić 2ma ciosami...)
Co do kompasu - po części to prawda, że odbiera nieco przyjemność z gry pokazując kroczek po kroczku, gdzie mamy iść i w Oblivionie mnie to raziło, podobnie jak teraz w Skyrim. W Morrowindzie natomiast miałam wrażenie przesady w drugą stronę - Bodaj przy trzeciej misji dla Morag Tong myślałam, że zwariuje x czasu szukając jakiejś nieszczęsnej jaskini z ofiarą na którą miałam zlecenie. Już nie wspomne, o telepaniu się przez pół świata, płynięciu 20 minut przez wodę walcząc z jakimiś zębaczami na jeden cios mieczem, potem pełznięciu pół godziny postacią ze ślimaczym tempem do celu i szukania przez kolejne 20 minut wskazanej jaskini. Wszystko to po to aby w 3 minuty ubić cel i kolejną godzinę poświęcić na powrót - No przepraszam, realizm to to może i jest, ale nie jestem pewna, czy koniecznie większy realizm musi oznaczać większą grywalność, jakoś nie spotkałam się z koniecznością wydalania spożytych pokarmów, albo chociażby zwykłą potrzebą snu. ;)
Która gra lepsza jak na razie ciężko mi oceniać, bo Skyrim dopiero zaczynam a i mój komputer nie odpala go niestety na zyt wysokich wskaźnikach tylko odstawia chałturę, ale powszechnie znienawidzona opcja szybkich podróży dla mnie osobiście jest na +.
PS: Anita 23, to o czym wspominasz to chyba misja z Dwemerową kostką, może i jestem obibokiem idącym na łatwiznę, ale cieszę się, że przy tej misji już miałam internet i dostęp do poradników - jakbym miała biegać 3h po jaskini i oglądać każdy kąt żeby znaleźć jakiś mały duperel, to bym chyba sprzedała grze takiego kopa, że do dzisiaj by leciała.

ocenił(a) grę na 8
Innoame

Masz rację- chodziło o Dwemerową kostkę;)
Czytając twój komentarz znajduję w nim dużo racji. Zastanawiając się nad tym dłużej, stwierdzam, że faktycznie obie gry są przesadzone w przeciwne strony. W Skyrim wszystko jest wyłożone jak na dłoni, a w Morrowind pojawia się mozolne szukanie, które może nie przynieść żadnych efektów, bez spojrzenia do pomocy w internecie.
Co do szybkich podróży, może macie rację- każdy powinien jej używać według własnego uznania. Można wybrać trudniejszą drogę, można także trochę sobie ułatwić życie.
A tak na marginesie- chyba jednak w Morrowind był ciekawszy i bardziej zróżnicowany świat.

Anita23

W Morrowind, trzeba przyznać generalnie wszystkiego było więcej, pomimo uboższej grafiki - W Skyrim można stworzyć sobie szczegółowy wygląd postaci, ale w Morku można było ją ciekawiej prowadzić. Mogliśmy spokojnie porzucić główny wątek i zająć się zadaniami dla frakcji, bądź też questami pobocznymi, a i tak mieć zabawę na długie, długie godziny. W Oblivionie było podobnie, chociaż już w nieco uboższym wydaniu, natomiast z tego co słyszałam o Skyrim (przyznam, że opieram się tylko na pogłoskach i wypowiedziach bo sama jeszcze nie dziabnęłam misji dla Towarzyszy,czy Akademii) w części gildii mamy dosłownie po kilka zadań i tyle z zabawy. :(
Świat w Skyrim póki co w istocie wydaje mi się dość monotonny - śnieg, lód i oskubane drzewa, ale gram niedługo więc mogę się mylić ;)
Widać ciężko o idealne TES: Albo masz anielską cierpliwość do Morka, albo akceptujesz traktowanie Cie jak debila w Obku i Skyrim. Swoją drogą, nawet obkowy czerwony/zielony znacznik podpowiadający, czy cel znajduje sie za drzwiami, czy na bieżącej lokacji zamieniono na znacznik z rysunkiem drzwi. Fajno. ;)

ocenił(a) grę na 10
Innoame

Akurat to jest nie do końca prawdą. Teorytycznie każdy GŁÓWNY wątek gildii jest na powiedzmy 2-3 godziny gry, ale za to każda ma zapas misji pobocznych dla jej członków. No i szczerze mówiąc są lepiej rozwiązane fabularnie.
A akurat fast travel i lokalizacja celi to bardzo przyjemna rzecz. Mnie w pewnym momencie zaczeło wkurzać w Morrowindzie sztuczne wydłurzanie rozgrywki na zasadzie najpierw 20 minut biegnij na miejsce, potem 5 minut go szukaj, potem przez 10 minut zwiedzaj podrziemia by szukać jednego przedmiotu przez kolejne 15. I tak naprawde mamy 10 minut gry i 40 które poszły na nic nie robienie.

ocenił(a) grę na 10
Innoame

Wiesz, ciężko nie skorzystać z opcji szybkiej podróży, gdy ma się taką możliwość :) Ja np. uważam takie hardcorowe eksplorowanie wielkiego świata za dużo ciekawszą alternatywę, wzmacniającą klimat i poczucie spójności świata gry, ale gdy mam możliwość dotarcia do celu za pomocą dwóch kliknięć myszki, to zwyczajnie nie mogę się powstrzymać (to silniejsze ode mnie!), dlatego sympatyzuję z tymi zarzutami co do szybkiej podróży :D

ocenił(a) grę na 9
Anita23

Morrowind był jaki był bo na rozwiązania z Obliviona czy Skyrima nie bardzo pozwalała ówczesna technologia. Co do szybkiej podróży, no mnie to w sumie w pewnym momencie irytowało ciągłe łażenie w te same miejsca w Morrowindzie. Dzięki temu rozwiązaniu nie trzeba już nabijać kilosów przez te same lokacje, a nie każdy ma ochotę godzinę łazić i łazić. Nie twierdzę że to nie było klimatyczne, ale na pewno było to niewygodne i niepraktyczne i sporo było tam upierdliwych rzeczy. I faktycznie wcale nie trzeba z tej opcji korzystać jeśli to się komuś nie podoba. Nie wiem dlaczego zrodził się dziwny kult Morrowinda. Skyrim poszedł dużo naprzód i pociągnął grywalność dużo do przodu, np walka w Morrowindzie była zrobiona fatalnie, mimo wszystkich ochów i achów nad klimatem. Napiszę tak Morrowind był grą świetną na rok 2002, A Skyrim jest świetny w roku 2011. Zbytnie obrażanie się na Skyrima z powodu starszego brata nie ma większego sensu. :) Napiszę jeszcze że główny wątek fabularny w żadnym TES nie był specjalnie genialny.

ocenił(a) grę na 8
Razielogus

Poruszyłeś bardzo ważną kwestię- system walki w Morrowind. Faktycznie, był zrobiony fatalnie. I za naprawienie tej wady Skyrim należą się wielkie pochwały.

ocenił(a) grę na 9
Anita23

System walki w Morrowindzie jest taki jak w prawdziwych grach RPG. Szansa na trafienie zależy od rozwiniętych umiejętności, a nie tego jak zręcznie klikasz myszką, a tak jest w Skyrimie. Mi bardziej odpowiadał system walki z Morka, co kto lubi.

użytkownik usunięty
Anita23

Hejże!
Nie potrafię dokładnie zrecenzować jednej, i drugiej gry. Skoro tak, nie mogę ich porównywać. Ale powiem w ten sposób - proszę ja Państwa, wybornie bawiłem(i bawię się) w "Skyrim". W zasadzie, swoboda, klimat i mechanika gry sprawiają, iż nowy twór Bethesdy zawiera w sobie wszystko, czego oczekiwałem po grze rpg.
"Morrowind", jako gra, która nie oferuje uzupełniającej się many, przestała być dla mnie interesująca w momencie, w którym pojawiły się gry podobne, zawierające w sobie ten element.
W gruncie rzeczy, gdybym musiał porównywać obie gry, powiedziałbym tak - "Morrowind" był grą, która zaskoczyła mnie swoim rozmachem i interesującą mechaniką zabawy. Żałowałem wtedy, że nie było można robić tego, czy tamtego. "Skyrim" było dokładnie takim samym, co "Morrowind" - odkryciem, wspomnianym przeze mnie wyżej. Różnica polega na tym, że "tego" i "tamtego" było więcej. To sprawia, że "Skyrim" oferuje mi ciekawszą rozgrywkę, a co za tym idzie, nie widzę potrzeby, aby wracać do zabawy w "Morrowind"(o której to grze zachowam bardzo ciepłe wspomnienia).

Anita23

A jeszcze chciałam wcisnąć swoje 5 groszy i dodać, że optymalizacja Skyrim to jakiś dar od niebios (Nie wiem jak tam w przypadku Morrowind w jego czasach, bo to, że dzisiaj ładnie chodzi to nic dziwnego). Teoretycznie na moim starym gracie nie powinno nawet ruszyć, podczas kiedy chodzi nawet ładnie i płynnie (Chociaż na niskich detalach, ale to akurat mało mnie boli) i tylko czasem sprzeda mi kopa do pulpitu. Taki rodzimy Wiedźmin 2, porównując, chociaż teoretycznie miał niższe wymagania to urządzał mi istną rzeź i nijak grać się nie dało.

ocenił(a) grę na 10
Innoame

To zapewne dlatego, że Skyrim to zmodyfikowany silnik Obliviona. Mam identycznie jak Ty, Skyrim nie powinien w ogóle chodzić, a osiągam jakieś 30-40 FPS'ów (wysokie tekstury i rozdzielczość, reszta nisko). :P

ocenił(a) grę na 8
feverlander

Dobrze, że mam Xboxa i nie muszę się martwić o takie rzeczy:)

użytkownik usunięty
Anita23

Jak widzisz, tym razem pc-towcy także nie. :-)

ocenił(a) grę na 8

W Obliviona i Morrowinda grałam przede wszystkim na pececie, ale stwierdziłam, że teraz chce pograć na większym ekranie niż mój komp:P

Anita23

Hehe, no tak. Ja właśnie gram w "Morrowinda" i też sporo zapisuje sobie w notatniczku. Heh.

A co to oznacza, że "mieliście bazy"? Potem będzie można sobie kupić jakąś kanciapę? Bo na razie to w 7-8 dni (około 14h grania) szlajam się po Seyda Neen i w forcie w Pelagiad, a także po okolicy i jakoś do tej Balmory wyruszyć nie mogę.

Piotrek4

O ile dobrze pamiętam obok pierwszej osady w jakiej znajduje się nasza postać jest Łazik, którym można dostać się prosto do Balmory. Duży dom w tym mieście miałam z moda, który idealnie pasował do lokalizacji. Chyba najlepsza gra w jaką grałam. :)

reveuse_bs

Tak, zdaję sobie sprawę, że jest łazik, ale jakoś chciałem pozwiedzać okolicę, pomyszkować, a do Balmory poszedłem z buta, przy okazji zahaczając o Pelagiad i kilka postaci spotkanych na trakcie.

ocenił(a) grę na 10
Piotrek4

No i jak tam, zwiedziłeś już czerwoną górę ;)? Najbardziej klimatyczne miejsce krainy Morrowind!

kosobi

Hej

Nie, jeszcze daleko mi do tego. Gram sobie bardzo powoli, wręcz delektuje się nią. Oglądam zachody słońca, chowam sie przed deszczem, naprawiam oręż :)

Póki co (bardzo dokładnie) zwiedziłem Balmorę, Pelagiad, Calderę, Hla Oad, Fort Księżycowy, na chwilę byłem w Ebonheart, jakieś plandację Rodu Hlaalu i tyle. No i okolice tych wszystkich miejsc.

Na razie nie mam po co iść do Czerwonej Góry, pomijając fakt, że trochę się boję tam iść. Raz zapuściłem się na Ziemie Popielnych i się wycofałem bo jakoś tak ponuro.

ocenił(a) grę na 10
Piotrek4

Ech, aż mam ochotę odpalić Morka jeszcze raz, ale boję się perspektywy nieprzespanych nocy :D Strasznie ci zazdroszczę, że odkrywasz to wszystko po raz pierwszy :p

kosobi

No, po części Cię rozumiem. Gra jest (w mojej ocenie) fantastyczna. Już wiem, że ocena końcowa będzie 10/10, choć na ponad 300 tytułów wystawiłem tylko 2 takie oceny. Coś cudownego po prostu, choć gdyby oceniać ją pod kątem gatunkowym to jest niestety trochę niedoskonały.

Niestety, też nie ma tak za dobrze. Bardzo ciężko znaleźć odpowiednią ilość czasu, tym bardziej że człowiek pracuje i ma inne obowiązki. Ale staram się poświęcać jej sporo czasu, najwięcej ile mogę. Tylko tak się zastanawiam, gdzie znajdę czas na "Obliviona", "Skyrima" i masę innych tytułów, które chciałbym poznać.

Niestety, trzeba się chyba będzie pogodzić z faktem, że wielu z nich nie doświadczymy.

użytkownik usunięty
Anita23

Dodałbym fabułę. I przede wszystkim ją właśnie. Obie gry uważam za arcydzieła, ale przez przedstawioną historię Morrowind jest u mnie lata świetlne nad Skyrimem (tak jak Skyrim lata świetlne nad Oblivionem ;)). Po prostu jakaś taka mało wciągająca, niby też musimy poznać całą prawdę o sobie i pokonać głównego złego, ale nie umywa się to do poznawania historii nerevaryjczyka i Dagoth Ur'a. W Morrowindzie każdy możliwy zwój, książkę, czytałem bez wytchnienia jak najlepsze fantasy, wysłuchiwałem tego co mają mi do powiedzenia Rody jakby zależało od tego moje realne życie ;) a po finale w Czerwonej Górze, po filmiku gdzie Azura pozwoliła mi spocząć, czułem to, co musiał czuć Frodo po zniszczeniu pierścienia ;) W Skyrimie nie było źle, ale przeszedłem, zapomniałem, dużo bardziej pamiętam wątek z gildii złodziei (ile tam było zwrotów akcji...)

Fast Travel? Nie przeszkadza, nikt do niego nie przymusza. Za to wszechobecny GPS to jest zguba dzisiejszych gier, przez którą zatraca się klimat. Ale czy czasem nie można tego wyłączyć w opcjach?

ocenił(a) grę na 10

Daggerfall miał najlepszą fabułę, głównie ze względu na sporą ilość zakończeń, zależnych od wyborów gracza.

Morrowind, Oblivion i Skyrim to akurat- mimo całej mojej miłości do tej serii- fabularne śmierdzące kupy :p Tak opiewana przez fanów fabuła Morka to nic innego niż nagi król, nawet jej autor przyznał w wywiadzie, udzielonym po latach, że odwalił fuszerkę i jest słaba i wątła. Po prostu w modzie jest wychwalanie Morrowinda i wgniatanie w błoto Obliviona.

użytkownik usunięty
kosobi

Jakiej niby modzie? Grałem w dniu premiery w Morka i niejedno już widziałem, jeśli chodzi o crpg. I żadna do tej pory opowiedziana historia w żadnej grze tak mnie nie poruszyła. Oczywiście w kategoriach epiki, a tego każdy lubić nie musi. Oblivion jest kupą gówna fabularnie i nie trzeba doszukiwać się żadnej mody. Jest jak jest.

ocenił(a) grę na 10

Morrowind nie ma niczego, czego nie miałby też Oblivion. Oblivion był nawet ciut ciekawszy, bo koniec końców to nie ty okazywałeś się być tym wielkim herosem, który ratuje całą krainę przed zagładą :p Przynajmniej ten jeden element odbiegał od wszechobecnej sztampy. W Morrowindzie klisza goni kliszę- plotu tak naprawdę nie ma. Przybywasz jako więzień- ojej, jednak jesteś wielkim bohaterem (surprise?) i idziesz zaciukać Wielkiego Złego. Tadam. Fabuła z górnej półki, rzeczywiście ;p

ocenił(a) grę na 10
kosobi

Już pierwsze Final fantasy miało ciekawszą fabułę, przynajmniej był sprytnie wykorzystany motyw pętli czasowej, co było niemałym zaskoczeniem.

użytkownik usunięty
kosobi

Brawo, opisałeś właśnie scenariusz jakiś 99% gier. W Planescapie jesteś jakimś typem, który nie może umrzeć, żeby odbyć pokutę za czyny poprzednich wcieleń, ojej, wielka mi historia.

Liczy się to co jest między punktem A i B. A wątek w Morrowindzie jest poprowadzony powoli, dostojnie, tajemniczo i mistycznie, chce się go poznawać, powtarzał nie będę zresztą tego, co w pierwszej wypowiedzi. Ten świat jest surowy i niebezpieczny, czujemy, że jesteśmy w nim śmieciem (na początku) i wrażenie odkrywania swojego prawdziwego dziedzictwa jest nieporównywalnie lepsze z jakąkolwiek inną grą z tym typem fabuły.

Napiszę może inaczej - Morrowind to najlepsze "od zera do bohatera", w jakie grałem.

Oczywiście, że można w 5 minut pobiec do Dagoth Ur'a i skończyć grę. Też można. Jak kogoś nie wciągnie, są różne gusta przecież.

ocenił(a) grę na 10

Tak, zgadza się, właśnie opisałem fabułę większości gier. Wniosek jednak jest taki, że ta większość ma beznadziejne historie, a nie taki, że morek jest pod tym względem git, bo nie odstaje od fatalnej większości.

To, że świat jest surowy itd itp to kwestia designu świata, a nie dennej fabuły. Masz jakiś zwrot akcji? Masz jakiś konflikt wartości? Masz jakieś poświęcenie? Zaskoczyło cię cokolwiek w tej historii? Napięcie? Jedno wielkie "nie". Tak samo w Oblivionie. Tak samo w Skyrimie.

ocenił(a) grę na 10
Anita23

O ile Oblivion i Skyrim należą do najlepszych gier, w jakie kiedykolwiek grałem, o tyle nigdy nie przekonałem się w pełni do Morrowinda. The Elder Scrolls to niesamowite uniwersum, jednak trzecia część ma dość poważne wady, które znacząco obniżają grywalność:
-system walki (ciągły brak kondycji, przez który nie trafiamy ani bronią białą, ani nie możemy wręcz rzucać czarów),
-brak szybkiej podróży (dotarcie do celu trwa dłużej niż jego eksploracja w większości przypadków),
-brak znacznika celu (gdyby chociaż była mapa z dobrym opisem),
-kiepski interfejs i mapa (brak podziału na kategorie i widocznych opisów czyni ekwipunek nieprzejrzystym),
-możliwość zabicia ważnych NPC,
-brak dubbingu prawie wszystkich konwersacji,
-brak level scallingu (przez co gra jest za trudna na początku i zbyt łatwa na końcu).
Gdyby to wszystko, i to o czym zapomniałem, poprawić, rzeczywiście, być może Morrowind mógłby równać się z kolejnymi częściami, a nawet je przewyższać, jednak nawet przy wspaniałej prowincji i mnogości questów trzeba przyznać, iż to gra się zestarzała, a stało się przede wszystkim za sprawą doskonałości następców.

ocenił(a) grę na 10
Mr. President1

Wiesz, generalnie jestem fanem całej serii i w kolejne jej odsłony zagrywam się już od wielu lat, każda z nich ma swoje mocne i słabsze strony, jednak nie do końca zgodziłbym się z wymienionymi przez ciebie wadami.

System walki- tutaj pełna zgoda. Morrowind pod tym względem był bardzo słaby. Jedyną rzeczą w tej kwestii, którą przewyższał swoich następców to szeroki wybór broni, w późniejszych częściach mniej bądź bardziej okrojony.

Brak szybkiej podróży- to jest kwestia wyjątkowo sporna. Nie mogę zaprzeczyć, że szybka podróż w grze o tak dużym obszarze jest rzeczą przydatną i sam bezustannie z niej korzystam. Jednak mimo wszystko muszę przyznać, że odejmuje to sporo od klimatu i spójności świata. Zniknęło poczucie wielkich podróży wypełnionych epickimi przygodami- teraz jest tylko klikanie na mapie i już jesteś po drugiej stronie globu. W Morku trzeba było robić wielkie przygotowania, nie było wiadomo co się mogło przytrafić podczas długiej podróży z jednego miejsca do drugiego. Wychodziłeś z miasta świeży i wyspany, z nowym levelem, z plecakiem pełnym mikstur i wytrychów, naładowaną magią bronią i uczuciem ekscytacji podróży w nieznane, przez śmiertelnie groźną i nieprzyjazną krainę. Gdy tę podróż kończyłeś, byłeś ledwo żywy, z jakimś paskudnym choróbskiem w systemie, broń zużyta, mikstury zużyte, a jedyne o czym marzyłeś to w końcu ujrzeć miasto i położyć się spać w ciepłym pokoju w tawernie, błagałeś los, by nagle nie wyskoczył ci jakiś wysokopoziomowy stwór, bo już zwyczajnie nie miałeś na to siły :) PRAGNĄŁEŚ CYWILIZACJI! To były elektroniczne przeżycia z górnej półki. Wadą tego systemu było natomiast to, że każdy bzdetny quest wiązał się z przymusem odbywania takich podróży, co dosyć szybko stawało się bardzo irytujące i koniec końców sprawiło, że zaprzestałem grania w nią.

- możliwość zabicia ważnych NPCów była fantastyczna, nie wiem, jak można postrzegać to jako wadę :p Nie było mowy o przypadkowym zaciukaniu takowego, gdyż gra zawsze informowała gracza, że właśnie zablokował sobie dostęp do dalszej fabuły. To, czego mi bardzo brakuje w Obku i Skyrimie, to właśnie urządzenia sobie takiej maksymalnej rzezi w miastach i wioskach, podczas których wybiłbym populację co do nogi. Nieśmiertelność co poniektórych gacków kłóci się z ideą sandboxu.

- brak dubbingu jest, podobnie jak możliwość szybkiej podróży, jednocześnie wadą i zaletą. Z jednej strony umniejsza to wiarygodności świata, z drugiej pozwala na masowe tworzenie rozbudowanych tekstów, nieograniczonych kosztami dużo bardziej czasochłonnego voice acting.

- z tego co pamiętam level scalling był, ale mogę się mylić. Chociaż faktycznie zgodzę się co do zarzutu, że gra jest zbyt łatwa na końcu i bardzo trudna na początku.

Za największe wady tej odsłony uważam wyjątkowo fatalny początek- gra jest niesamowicie nieprzyjazna graczowi podczas pierwszych dwóch godzin- bolesną statyczność NPC-ów i świata, nędzny system walki.

ocenił(a) grę na 10
kosobi

Akuratnie z szybką podróżą wygląda to tak, iż można po prostu z niej nie korzystać, słyszałem, iż była dostępna nawet w Arenie i Daggerfallu, więc trudno przeboleć celowe usunięcie takiego ułatwienia. W Morrowindzie trzeba ciągle odwoływać się do poradników, aby w ogóle znaleźć lokację, nie mówiąc już o dotarciu, można powiedzieć, że ta gra bezwzględnie uczy ciągłego zapisywania rozgrywki w początkowych etapach. Przez brak takowej teleportacji właśnie trudno trzymać się wątków i szukałem zamiast tego artefaktów po jaskiniach i ruinach, oczywiście trzymając się poradnikowych wskazówek. Ogólnie rzecz biorąc, wyjątkowo męczący ogrom biegania przez całą krainę.

Co do NPC, przynajmniej ci podążający powinni być bardziej odporni. To jest właściwie problem wielu gier, iż musimy chronić bezsensownie postępującego towarzysza, co oczywiście wszystko znacząco utrudnia. Mamy słabych podążającch, którzy jeszcze w obliczu zagrożenia atakują bezmyślnie, co jeszcze komplikuje ich obronę, można ich zabić nawet przypadkiem.

Przez brak dubbingu mnóstwo postaci wyświetla nam ten sam tekst, stając się tylko bardziej bezosobowymi, a wcale tak duża ilość informacji nie jest nam naraz potrzebna, a zresztą nie da się wszystkiego zapamiętać, co zmusza do czytania dokładnie tego samego wiele razy. Bardziej naturalnie wypada to w kontynuacjach.

Brak level scalingu powoduje nie tylko, iż dostajemy zbyt trudnych przeciwników na niskim poziomie, ale też niemal od początku można zdobyć świetne przedmioty, co zniechęca do zdobywania nowych broni/zbroi.
Ogólnie rzecz biorąc, Morrowind to dobra gra, przede wszystkim ze świetnym klimatem, ale tych kilka niedoróbek naprawdę zniechęca i jest rozczarowaniem w porównaniu z przygodami w Cyrodiil i Skyrim.

użytkownik usunięty
Mr. President1

Właśnie te podróże do lokacji, mając tylko wskazówki dotyczące drogi, obiektów które znajdziemy po drodze i które pomogą nam rozpoznać drogę było najfajniejsze :)

System walki może być denerwujący, ale jest mod, dzięki któremu zawsze trafimy. Obrażenia są takie same, ale zawsze się trafi :)

użytkownik usunięty
Mr. President1

Brak level-scallingu to esencja gier cRPG a jego obecność to jeden z najgorszych pomysłów w historii tego gatunku gier. Zresztą sami twórcy to wiedzą, bo taki level-scalling jak w Skyrimie czy New Vegas nie jest już taki idiotyczny, jak np. w Oblivionie.

użytkownik usunięty

W Oblivionie rzeczywiście jest przesada. A jak zainstalowałem moda który go usuwa, to na pierwszym poziomie postaci, w ruinach Vilverin które spotykamy zaraz po wyjściu z kanałów miałem starcie z Lichem.

ocenił(a) grę na 10

Pomysł dobry, wykonanie w obku d*pne. Gdy masz otwarty świat w RPG i chcesz, żeby gra była wyzwaniem jak najdłużej- nie ma chyba innej możliwości niż level scalling.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones