Trzeba sobie uświadomić że był rok 2003. gdy, Splinter cell wszedł na scenę rozszerzając graczom gałąź gier-skradanek. Teraz mieni się wszędzie rozpoznawalny symbol trzech zielonych lampek - gogli EEV, będących na wyposażeniu amerykańskiego agenta Sama Fishera. Pierwsza odsłona serii nie oferuje żadnych czynników motywujących rywalizację między graczami - nie ma specjalnego systemu punktowego który pokazywałby skuteczność wykonanej misji, bo dla gry nie liczy się ilu wrogów ogłuszymy/zabijemy a ilu ominiemy. Więc nawet jeśli wykonamy jakąś misję nie pozostawiając ani jednego śladu swojej działalności (będziemy jak duch) to mimo wszystko nie dostaniemy za to żadnej nagrody. Dodatkowym minusem jest trudność, gra z początku może się wydać frustrująca, zwłaszcza że przeciwnicy zdają się posiadać ponadnaturalne zdolności wykrywania nas na odległości 1,5m nawet gdy jesteśmy doskonale ukryci. To duży minus i gra z początku przynosi wiele rozczarowań - w trzeciej odsłonie serii (Chaos Theory) o wiele łatwiej jest przekradać się między wrogami - można ich niemalże dotknąć, tutaj niestety trzeba mocno się napracować, jednakże jest to możliwe.
Do ciekawych aczkolwiek zabawnych błędów należy zaliczyć fakt że Kamery przylepne (służące zwykle do podglądania przeciwników) świetnie nadają się do ogłuszania przeciwników (strzelając w głowę), a na dodatek - można je zbierać i ponownie wykorzystać, czego nie można zrobić ze zwykłymi pociskami ogłuszającymi.
Edycja w którą miałem okazję zagrać zawierała 3 DODATKOWE MISJE. Polecam je fanom serii - są one powiązane fabularnie zarówno z pierwszą jak i trzecią częścią.
Też polecam tą bo to nowy wymiar gier w których nie wystarczy strzelać do wszystkiego co się rusza ale też trzeba pomyśleć
Dokładnie ta gra to początek wspaniałej serii gier. O ile za nowymi grami jakoś nie przepadam (najlepsze tytuły to te na których się wychowałem -> połowa lat 90) to saga Splinter Cell naprawdę postawiła wysoko poprzeczkę.Tak w rozgrywce jak i w fabule.Rarytas!!!