PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=608108}
8,6 39 257
ocen
8,6 10 1 39257
Wiedźmin
powrót do forum gry Wiedźmin

"Jedynka lepsza od dwójki, bije na głowę, trzeba się wczuć, historia, klimat itd."- ciągle to słyszę i zupełnie się z tym nie zgadzam. Podejrzewam, że te opinie wynikają stąd, że ci gracze zaczynali od 1, "wymasterowali" jakoś jej dziwaczną z dzisiejszego punktu widzenia mechanikę i w związku z tym mają wyidealizowany jej obraz. Sam gram teraz w 1 i gra jest dobra, ale bez przesady. Na swój sposób tych ludzi podziwiam, bo przypomnijmy, że przed wydaniem obecnie dostępnej na steamie Edycji Rozszerzonej, gra miała jeszcze więcej błędów i ekrany ładowania dłuższe o 80(!)%. Tak się przyzwyczaili do jedynki, że reagują alergicznie na każda zmianę i odstępstwo od ukochanego "ideału"- lepsza grafika świetnie wyglądająca nawet teraz? "Cukierkowa, 1-ka panie, to był klimat brudnego średniowiecza"- menu ekwipunku zmienione z siermiężnego i mało czytelnego rodem jeszcze z Diablo na poręczny, nowoczesny dzięki czemu dużo łatwiej w 2-jkę gra się również na padzie i xbox? "bez sensu, teraz głupie dzieci konsol będą w to grać, generalnie tendencja przenoszenia rpg na konsole jest do d..py". W ten sposób można skrytykować każda zmianę. Tacy fani potrafią zarżnąć niejedną serię. Jestem przekonany, że gdyby Redzi chcieli im zrobić dobrze mielibyśmy zamiast świetnych części 2-giej i 3-ciej, dwa gnioty w stylu gothica 4, albo jeden, bo fiaska 2-jki firma jeszcze wtedy stosunkowo mała mogłaby nie przeżyć. Konstrukcja questów typu "idź do lokacji, zbierz kilka fragmentów jakiegoś artefaktu, potem pogadaj z kimś kto ma ten artefakt złożyć i znowu wróć do lokacji, żeby sprawdzić czy artefakt działa" zdecydowanie nie wytrzymuje próby czasu, jest już na ten moment nie do przyjęcia i wynudzić można się na śmierć jeśli nie ma żadnych opcji szybkiej podróży. Trudność gry zamiast na autentycznych wyzwaniach, często polega na irytujących ograniczeniach technicznych i błędach silnika, tzn. Geralt obrywa mimo kulania się c.a. metr od wrogiego ostrza/zębisk/pazurów, albo też swoje trzy grosze dorzucają niewidzialne ściany w żaden sposób nie zaznaczone na mapie- szczególnie wkurzające na bagnach w okolicach zawalonej wieży i wieży Maga. Sam przy grze dobrze się bawiłem, na tyle, że wybaczyłem wszechobecny backtracking. Ocena- mocne 7/10.

ocenił(a) grę na 10
bartekb10

Wspomniałeś o wszystkim z wyjątkiem fabuły, a to właśnie tu Wiedźmin 1 zdecydowanie bije Wiedźmina 2. I bynajmniej nie chodzi mi tu o to, że historia z drugiej części jest słaba - bo bezwzględnie nie jest. Niemniej jednak nie jest to historia wiedźmińska. Motywem przewodnim Wiedźmina 3, motorem całej akcji, jest intryga polityczna. Jakkolwiek losy Geralta, książkowego Geralta, były bezsprzecznie kształtowane przez różnorodne zagrywki polityczne, Geralt nie był w nich nigdy figurą pierwszoplanową. Geralt zawsze stronił i uciekał od polityki. Oczywiście - wątki wielkiej polityki w sadze wiedźmińskiej występuję, jednak nigdy nie są one obserwowane jego oczami. Tutaj występuje jako jeden z głównych graczy. Geralt nigdy nie dałby się wmanewrować w tego typu sytuację - moim zdaniem albo w ogóle nie zostałby na dworze Foltesta na tak długo albo też, mimo "łatki" królobójcy, zaraz po ucieczce z zamku La Valettów, zapadłby się pod ziemię - np. wyjechał na południe i wrócił dopiero po kilku latach. Dlatego też, w moim odczuciu, zachowanie Geralta w Zabójcach Królów jest niezgodne z jego charakterem - dlatego też nie potrafię się w tę grę tak wciągnąć i nią zachwycić, jak potrafiłem przy części pierwszej - która (podobnie jak część 3-cia zresztą) atmosferę i specyfikę wiedźmińskiego świata i postaci Geralta - odwzorowała w sposób (niemal) perfekcyjny.
Do tego warto dodać że świat w Wiedźminie 2 jest niewielki, znacznie mniejszy niż w części pierwszej (mimo że obiecywano inaczej) a sama gra raczej krótka. Z perspektywy czasu i znajomości fabuły Wiedźmina 3 oczywiście rozumiem dlaczego fabuła Zabójców Królów wygląda tak jak wygląda - stanowi ona wstęp do wydarzeń z Dzikiego Gonu i wyjaśnia przyczyny oraz przebieg wstępnej fazy wony Nilfgaardu z Północą. Cieszy jednakże że polityka w finale trylogii pozostała istotnym elementem historii, ale zeszła na dalszy plan - tak powinno w historiach o Geralcie być zawsze, tak niestety, w mojej opinii przynajmniej, nie jest w Wiedźminie 2.

ocenił(a) grę na 9
SzalonyChemik

Ukończyłem Wiedźmina 1 i Wiedźmina 2, zabieram się za 3 (oglądałem też lepsplaya z niej) i zastanawiałem się, która część z tych dwóch jest lepsza. I jednak uważam, że dwójka.
Po pierwsze, fabuła pierwszej części, oraz jej dialogi, są w dużej mierze wzięte z książki. Przeczytałem zbiory opowiadań i Krew Elfów, jestem na początku Czasu Pogardy więc w miarę wiem, co mówię. I nie chodzi mi o inteligentne nawiązania, jak gdy Marloeve mówi Geraltowi, że pracował dla Codrigherna i Fenna a on twierdzi, że nie wie o kogo chodzi. Ale żeby co drugie zdanie było zerżnięte lub zainspirowane książką... Również historia to bardzo dowolna interpretacja Sapkowskiego - Magister to Rience, Triss dostała charakter Yennefer...Tak więc nawet jeżeli fabuła wiedźmina 2 lekko odbiega od wizji ASa, to co z tego, skoro jest nowa i z niczego nie kopiuje? Mało tego - zadania poboczne również są bardzo dobre i nieliniowe. A co było w jedynce? Wątek Vincenta Meisa, Sześć stop pod ziemią, może jeszcze Niebieskooka - tylko że zakończenie tego ostatniego jest niesatysfakcjonujące, a w moim prywatnym odczuciu wręcz tragiczne. Dodajmy do tego, że w jedynce większość wyborów albo ma pozytywny rezultat, albo negatywny - śledztwo na końcu 2 aktu kończy się albo pół happy endem - bo śmierć Raymonda, którego bardzo lubiłem - albo sad endem, gdzie umiera Baranina (co i tak nie ma większego znaczenia, bo nie odgrywa w 3 akcie praktycznie żadnej roli) a Magister dostaje tarczę Alzura w 3 akcie. Większość wyborów sprowadza się do tego samego. Podczas gdy w dwójce cały drugi akt różni się w zależności od tego, kogo poprzemy, a rozterki moralne, takie jak właśnie wybór pomiędzy Iorvethem a Rochem, są bardzie angażujące i niejednoznaczne. W trójce akurat mocno zwalili import saveow - nawet jak oszczędzimy Henselta u Roche'a to on i tak ginie. A szkoda, mogli bardziej wykorzystać nieliniowość dwójki.
Po drugie, klimat. no fakt, tutaj wygrywałaby jedynka, gdyby nie akt 4 w Odmętach. Przechodzenie nocą po ulicach Wyzimy i słuchanie zakonników mówiących "Wieczny Ogniu wypełnij me serce" "Życie za Zakon, bo Zakon, to życie" - to dopiero był klimat! Pod koniec trzeciego aktu człowiek jest już wymęczony backtrackingiem, nieco topornym systemem walki i chce dążyć do finału, bo już mu się po prostu nudzi. Pamiętasz to uczucie, gdy setny raz wracasz na bagna, czy do kanałów wyzimskich, a tam jak zwykle setki utopców obok których nie możesz przejść obojętnie, w dodatku przy bardzo irytuącym kawałku"prepare for battle ? Tymczasem trafiamy do jakiejś zapyziałej wioski - oczywiście nafaszerowanej zapozyczeniami z książki, jak zatopione miasto - i uganiamy się po jakieś lusterka, po zbłąkaną Ci... znaczy Alvina, godzimy ryboludzi i ludzi na ich obustronną prośbę, jakby sami nie byli w stanie tego zrobić ... Najgorsza była walka ze skolopendromorfami, która przy takim systemie była udręką.
No i po trzecie system walki... Tego już nie muszę tłumaczyć?

ocenił(a) grę na 10
kolba_565

Piszesz do złej osoby. Akt 4 uważam za najlepszy w całym Wiedźminie 1, szczególnie w odniesieniach do Balladyny Słowackiego. Duże, otwarte przestrzenie, senny, relaksujący klimat, słowiańsko-baśniowy klimat, oderwanie od głównego wątku - idealny akt na złapanie oddechu przed finałem, taka cisza przed burzą. A potem akt 5 i epilog zakończony nieco szokującym twistem - kim tak naprawdę okazuje się być Wielki Mistrz i dlaczego zrobił to, co zrobił. Co do systemu walki - ja go autentycznie lubię. Nie jest idealny, ale na pewno jest wyjątkowy i mnie sporo frajdy sprawił.
Wiedźmin 2 natomiast - jak pisałem główny nacisk na intrygę polityczną, w którą Geralt został wplątany zupełnie niezgodnie z jego charakterem, plus malutkie lokacje. REDzi mają ode mnie wielki szacunek za umieszczenie dwóch tak różnych ścieżek fabularnych w grze, ale to za mało by gra zachęciła mnie do ponownego ukończenia. Nawet perspektywa poznania ścieżki Roche'a nie jest wystarczająco kusząca. Z drugiej strony zaczyna mnie kusić żeby do Wiedźmina 1 wrócić po raz 8....

ocenił(a) grę na 10
SzalonyChemik

Mała errata do mojego komentarza. W pierwszym akapicie, trzecie zdanie.
Jest: "Motywem przewodnim Wiedźmina 3, motorem całej akcji, jest intryga polityczna."
Powinno być: "Motywem przewodnim Wiedźmina 2, motorem całej akcji, jest intryga polityczna."
Przepraszam za tę pomyłkę, zorientowałem się za późno, by móc edytować post.

bartekb10

Coś w tym może być. Pamiętam, jak zacząłem grać w W2 zaraz po zakończeniu gry w W1 i początkowo jakoś mi się nie podobały te wszystkie zmiany, system walki był dla mnie okropny, ale grałem, grałem i nagle w połowie gry zdałem sobie sprawę z tego, że w sumie to jednak bardzo dobra gra. Nie wiem, może pomiędzy jedynką, a dwójką jest zbyt duży kontrast. W każdym razie obydwie gry są świetne, tylko każda na swój sposób.

ocenił(a) grę na 7
donmaslanoz14

@chemik
Czyli jest dokładnie tak jak myślałem. Na koniec nawet przyznajesz się do fascynacji topornym i zbugowanym systemem walki- dlatego, że w młodości opanowałeś go mimo przeciwności i dało Ci to wówczas satysfakcję. Ja też tak- offtopując- miałem z jedną grą. Nazywała się Prince of Persia 3D. Zgodnie nazywana najgorszą z serii, potworek beznadziejnie wyglądający na tle nawet znacznie starszych od siebie pierwszych Tomb Raiderów i prehistorycznych pierwowzorów. To nie do końca dobry przykład- bo tamta gra to faktycznie był nawet w swoich czasach mimo stosunkowo dużych nakładów- spory niewypał- a Wiedźmina przecież mimo wszystko oceniłem pozytywnie- tylko, że bez forów za wiek. Ale chodzi mi o mechanizm- czyli przywiązanie się do niektórych "uroczych" błędów gry, uznawanie ich za element tak naturalny, że aż właściwie zaletę- nie wadę jaką w rzeczywistości jest. I tak statyczność rozgrywki (w grze akcji!), nieprzewidywalność zachowań postaci, beznadziejny system walki, fatalne AI wrogów uważałem za zalety. Wiele osób również tak ma z tzw. kultowymi tytułami, np. hołubiąc jakieś RTS-y w których mogłeś jednocześnie kliknąć tylko 1 jednostkę bez operacji grupowych. I tak jak napisał @kolba_565 sztandarową sytuację, gdzie system się totalnie wykłada, leży i kwiczy są pojedynki (walki) ze skolopendromorfami- nie wiadomo kiedy dostajesz, kiedy prawidłowo unikasz ciosu- otrzymujesz je w sposób całkowicie randomowy mimo, że starasz się unikać i widzisz, że fizycznie przeciwnik cię nie uderzył. Dochodzi tu do takiego absurdu, że na poziomie normalnym po przejściu ok 3/4 gry- żadni wrogowie ani bossy nie sprawiają już wtedy problemów poza właśnie skolopendromorfami, które niezależnie od tego na jakim poziomie trudności się z nimi mierzy i jak bardzo ma się wówczas napakowaną postać są śmiertelnie niebezpiecznymi oponentami.
Co mamy z tych większych lokacji w 1-ce względem dwójki? Poza tym, że dzięki temu możemy wejść do kolejnych 20-stu mieszkań z tym samym wnętrzem, albo usłyszeć częściej podczas spaceru te same kwestie wypowiadane przez te same modele, czy też poświęcić 10 minut dłużej na grindowanie składników alchemicznych z utopców na bagnach? I to wszystko oczywiście jak już zaznaczałem bez sensownych opcji szybkiej podróży. Wielkość nie zawsze idzie w parze z jakością. Na szczęście miałem amulet przeciw utopcom i pod koniec gry ratunkiem dla mnie był "speedrun" przez bagna ( dygresja: często jest to problem wielu gier z otwartymi światami, w tym do pewnego stopnia także rewelacyjnej trójki, akcja się gdzieś rozmywa, zajęci pobocznymi aktywnościami zwyczajnie zapominamy o wątku głównym i ma się wrażenie, że mimo ogromnej objętości jest mało "gry w grze"- w tytułach o bardziej korytarzowej strukturze ten problem nie występuje).

Zostawiając kwestie techniczne- jak wiadomo Geralt stracił pamięć przed wydarzeniami z jedynki. Na pewno było to wydarzenie mające na celu zapewnić twórcom gry więcej swobody artystycznej, także w zakresie osobowości bohatera, która mogła ulec jakimś modyfikacjom- przypomnienie sobie jak do tego doszło i na jakim tle mogło zmienić jego nastawienie do angażowania się w wielką politykę- po tym właśnie jak doświadczył jej skutków na własnej skórze.
Cały czas zachwycasz się fabułą i zarysowaniem postaci w jedynce. Owszem jest tu wiele bardzo fajnie zarysowanych bohaterów drugiego planu, intrygująca postać głównego antagonisty (za coś w końcu tę siódemkę daję). Ale jednocześnie, w mojej opinii bardzo słabą stroną gry była np. bardzo przecież ważna dla gry wręcz kluczowa postać Yaevina- i to mam na myśli wszystkie elementy- kiepskie wprowadzenie, marna charakterystyka i przedstawienie racji- tektura w porównaniu z krwistym Iorwethem z części drugiej. Ciężko autentycznie przekonać się do wyboru ścieżki Scoiatel, ciężko im współczuć mając świadomość, że ich idolem i liderem jest takie bezpłciowe indywiduum. Oponent z zakonu wygląda od tej strony nieco lepiej, ale w porównaniu z bohaterami dwójki i tak wypada blado.

ocenił(a) grę na 9
bartekb10

Zapomniałeś jeszcze o tej amnezji Geralta. Otóż w dwójce była ona fajnie przedstawiona - Geralt stopniowo odzyskiwał wiedzę o przeszłości. Może było to trochę nudnawe, ale wciąż intrygujące i epickie. Natomiast w jedynce była tragedia. Nie rozumiem na czym to w ogóle polegało. Choć Geralt zapomniał sposobów na odczynianie likantropii czy też imion swoich znajomków, ale w trzecim akcie spytał wielkiego łowczego, co w jego rodzinnej książeczce personifikuje skolopendromorf, mimo że te potwory pojawiają się dopiero w 4 akcie. Amnezja częściowa? Dlaczego Geralt nie zapomniał jak się mów czy je, a nie pamięta swoich najbliższych przyjaciół. Jak dla mnie część pierwsza jest zbyt... tolkienowska. Oderwana od rzeczywistości. genialny, mistyczny klimat, ale jak się bliżej przyjrzeć, ujawnia się niedopracowanie techniczne, żle skonstruowane questy, dziwne sposoby na popchnięcie fabuły itd.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones