Nie przyszedł na świat jak zwykły człowiek - został stworzony przez ekscentrycznego wynalazcę, który pragnął stworzyć istotę idealną – nie tylko pod względem mechanicznym, ale również emocjonalnym. Edward był jego ostatnim i najdoskonalszym dziełem, lecz zanim zdążył dokończyć swoje dzieło i dać mu ludzkie dłonie, umarł. Został sam. Z nożami zamiast rąk. Samotny w gotyckim zamczysku na wzgórzu, odizolowany od świata, którego nie rozumiał – i który nie rozumiał jego.
Edward to postać głęboko tragiczna. Wrażliwy, łagodny i pełen dobroci, ale odrzucony przez społeczeństwo z powodu swojej inności. Jego ostrza, które zastępują dłonie, są symbolem zarówno jego niepełności, jak i wyjątkowego daru. Bo Edward – choć nie może nikogo dotknąć – potrafi tworzyć cuda. Zaczyna od rzeźbienia żywopłotów. Później staje się nieformalnym fryzjerem i artystą lokalnej społeczności. Jego talent budzi zachwyt, ale również… zazdrość i lęk.
Kiedy Peg Boggs, dobrze usposobiona przedstawicielka społeczności pastelowego przedmieścia, przygarnia Edwarda pod swój dach, wydaje się, że chłopak znalazł swoje miejsce. Ale ten kolorowy świat z idealnie przystrzyżonymi trawnikami okazuje się tylko pozornie przyjazny. Mieszkańcy nadal są jednak uprzedzeni, nietolerancyjni, często fałszywi.
Edward staje się sensacją – ale nigdy częścią tej społeczności. Im bardziej się otwiera, tym mocniej zostaje zraniony. Jego niewinność zderza się z obłudą i lękiem tłumu. W końcu – oskarżony o przestępstwa, których nie popełnił – musi uciec tam, skąd przyszedł. Na szczyt wzgórza, do zamku, do swojej samotni.
Jedną z najważniejszych relacji w życiu Edwarda jest jego uczucie do Kim, córki Peg. Dla niej Edward uczy się jeszcze więcej o świecie, dla niej próbuje się dopasować, dla niej walczy ze swoim losem. Kim z początku traktuje go z rezerwą, ale z czasem dostrzega jego serce – prawdziwe, choć ukryte pod bliznami i metalem. Ich uczucie jest piękne, czyste, ale… niemożliwe. Edward nie może jej dotknąć. Nie może być z nią w zwyczajny sposób. A świat, który ich otacza, nie pozwala na taką miłość. W finale filmu Kim ratuje Edwarda, pozwalając mu pozostać legendą – samotnikiem, o którym mówi się „gdzieś tam żyje”. Ich rozstanie jest ciche i pełne bólu, ale też piękne. Bo choć Edward znika z jej życia, zostaje w jej sercu.
Edward, ze swoją bladą twarzą, rozczochranymi włosami i smutnymi oczami, stał się ikoną popkultury. Jego wygląd – gotycki, romantyczny, poruszający – jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych obrazów w kinie lat 90. Johnny Depp stworzył tu kreację delikatną, niemal niemą, ale pełną ekspresji.