Moim zdaniem to mniej więcej poziom trójki, choć to zupełnie różne filmy. Inne jest w nich podejście do tematu, ale obie te części popełniają błędy. Tak jak trójka była w miarę świeża i próbowała pójść (z nieudanym efektem) w stronę komedio-horroru tak czwórka jest już raczej wyłącznie horrorem, ale takim najbardziej wtórnym jak tylko się da...

Poważnie, [Rec] stał się w tej części tylko kolejnym z setek horrorów o zombiakach. Stał się zwyczajny, nie ma w nim nic wyróżniającego. Wszystko jest tutaj nastawione na skąpe metody straszenia i z reguły pustą, powtarzalną akcję. Nie jest to znów jakieś najgorsze widowisko, ale po prostu widziało się już podobne filmy, motywy tyle razy, że naprawdę widz może się poczuć jakby się cofał w rozwoju. I tak jak trójka miała momenty, podobnie jest z czwórką. Prawdziwa wyrzynka zmutowanych małp w końcówce filmu wypadła naprawdę świetnie. Pomimo powtarzalności, scenariusz (choć denny) jest i tak w miarę poukładany i spójny.

Niestety, w filmie nie brak tych czerstwych momentów - ostatnia scena (spoiler! gdy Angela jednak wynurza się spod wody i wtedy nagle włącza się ta "bohaterska" muzyka... tak jakby widz nie wiedział, że przeżyje). Ach, i o co chodzi z tymi tytułami? Podobnie jak to było z trójką, "Apokalipsa" to znów tytuł, który myli.

Moja ocena: 4/10.