Nie oglądałem niepełnometrażowego "dziecka" MTV, nie pasjonuję się zbytnio futurystycznymi filmami traktującymi o realiach panujących w dalekiej przyszłości. Dlatego wydaje mi się, że moja ocena dzieła Kusawy powinna być bardziej obiektywna niż wszelkiej maści fanów i antyfanów serii "Aeon Flux". Film to jeden wielki zlepek nie bardzo powiązanych ze sobą efektów specjalnych, często w ogóle niepotrzebnych, gdyż nie znajdujących odniesienia do wątku głównego. Wydają się mieć jedną rolę - maskowanie cząstkowej (choć pomysłowej) fabuły. Do tego schematyczne sceny walki reprezentujące poziom rodem z tanich filmów o superbohaterach, na które splunąłby nawet obecny gubernator Californii. Beznadziejny film, który ma jeden prawdziwy "Efekt Specjalny" - to urodziwa Charlize Theron wykonująca akrobatyczne skoki i uniki przez większą część filmu. To dla niej jedno "oczko" więcej. Nic nie poradzę, zawsze miałem słabość do prawdziwych cudów natury. Ale nie tej futurystycznej natury...