Podchodziłem do tego filmu jak do jeża. Przeczytałem wiele nieprzychylnych recenzji, o tym, jaki ten film jest zły i powielony. Na moje szczęście, rozczarowałem się - film nie jest taki zły. Pomysł filmu, mimo iż wielu pseudo-recenzentów stara się to wciskać, wcale nie jest powielony. Klonowanie, jako sposób przetrwania ludzkości, w oczekiwaniu na lekarstwo? Tego, według mnie jeszcze nie było. Mrożenie, tak. Hibernowanie też. Klonowanie - nie. Gra aktorska na przyzwoitym poziomie. Dużo miejsca pozostawiono na domysły. I świetnie. Widać wielu nie podoba się fakt, że czegoś nie wyłożono "kawa na ławę". Sceneria to stonowane s/f, ale bez szaleństw. W większości to poprostu ciekawa architektura. Sceny walki, tym to się już wcześniej oberwało, krótkie i bezkrwawe. Ktoś ma zginąć, ginie. Bez zbędnego przedłużania. Fabuła w dużej mierze opiera się na czymś w rodzaju pamięci genetycznej. Czy po sklonowaniu ja to nadal ja? Tego się nie dowiemy dopoki nie spróbujemy. Dyskusja na ten temat nie ma sensu, przynajmniej narazie. Rozwiązanie filmu? Natura sobie poradzi, z nami czy bez nas.
No dobrze. Film ma kilka solidnych potknięć. Nie będę zaprzeczał. Modyfikacje ciała? Całkiem to było niepotrzebne. "Duchowy telefon", to chyba jednak nie najlepszy pomysł. Zaskakująca scena kończąca się w łóżku - wstawiona naprawde na siłę... No i parę innych drobiazgów.
Jednakże film godzien jest obejrzenia. W porównaniu z takimi szmirami jak "Wojna światów" (ta nowa) lub "Pearl Harbor", to film prezentuje się prawie "oscarowo". Prawdziwym fanom s/f, tym którzy oprócz miernych filmów są również w stanie porównywać z literaturą, polecam.