Serio.... zmarnowane prawie 2h życia. Aktorzy pasują zarówno tak do siebie jak i do ról, że człowiek zaczyna zastanawiać się kto robił casting :D Najpierw to jakaś Gra o Tron, potem przechodzi w romantycznego Rambo, gdzie 'romantyczne' sceny aktorów są wręcz komiczne- zero chemii :D Gdzieś w międzyczasie pojawia się Frodo, tym razem jako mały bad ass :D Scenariusz pewnie był spoko, zanim go okroili. Gdyby role odegrali odpowiedni aktorzy... :( Dałam 2 :D Za super scenografię/green screen :D
Spoilery.
Mam podobne odczucia. U mnie 3 punkty, głównie za efekty. Czuję też sympatię do Vina ale to za mało by dać więcej. Grywał w lepszych fantasy.
A Frodo to już w ogóle jakaś pomyłka. Ta postać była napisana na siłę moim zdaniem. I aż się zdziwiłam, że odrazy odgadłam iż na koniec okaże się bad assem. Zdziwiłam się, że fabuła okazała się aż tak przewidywalna. Przykre : (