film jak na kino w takim klimacie całkiem nie najgorzej zrealizowany, efekty nie najgorsze, tempo akcji hym gdzieś w drugiej połowie jakby trochę spadało, brak pomysłu i koncepcji na dalszy plan, nie mniej jednak nie szlo sie na nim wynudzić ,niestety w moim przekonaniu obsada nie trafiona, disel nie za bardzo pasował mi do tej roli, wood coz, zawsze mi sie będzie kojarzyć z frodem hehe, można zobaczyć, ale czy warto pójść do kina....
Słaby scenariusz jest największym problemem tego filmu, bo kasy na realizację nie brakowało. Vin Disel w każdym filmie jest taki sam, ale w tym filmie wkurza, więc to chyba wina reżyserii. Tak jak Johnny Depp ciągle jest Jackiem Sparrowem, to Michael Caine znów jest Alfredem. To mógł być fajny film, ale nie jest. i ta końcówka tak jakby sugerująca powstanie drugiej części...obym się myliła.
disel zawsze będzie kojarzony z "szybkimi", tamta rola pasuje do niego tak jak role twardzieli nessona, i tu koniec, niestety nie jest to aktor elastyczny, mogący się wczuć w inne postacie, osobiście lubię disla ale nich pozostanie przy swoich koronnych filmach hehe, w moim przekonaniu scenariusz jak na takie kino nie był taki zły, zgodzę się z tobą ze słabo wyreżyserowany, mogli śmiało zrobić ten film z większym rozmachem, gdyż potencjał był niestety..., moja ocena wynikła z następującego czynnika, w ostatnim czasie wyszło dużo więcej gorszych produkcji niż ta, i generalnie nie nudziłem się na tym filmie, druga cześć hym zależy ile zarobi 1, ale nie wróżyłbym jakiś wielkich pieniędzy w boxoffisie zobaczymy
Czy ja wiem, czy nie jest elastyczny? Raczej gra twardzieli więc zawsze będzie takim trochę Toretto. Tutaj jednak grał zupełnie inaczej niż w F&F, więcej się uśmiechał, nie był takim megatwardzielem który się nie uśmiecha, który jest zimny jak stal.. podobała mi się jego rola tutaj, mimo, że się szczerzył trochę za bardzo. Ogólnie źle to nie wyszło, ten film ma świetne efekty, całkiem niezły klimat, historia też całkiem niezła z takim małym minusem, że gdzieś tam w pewnym momencie ta historia się zbyt szybko kończy, jest trochę zbyt przewidywalna. Tak do połowy nie wiadomo o co dokładnie chodzi, potem nagle okazuję się wszystko w 2min i czar pryska, Vin leci zabić czarownice i tyle, happy end. Oczekiwałem trochę bardziej subtelnego i zaskakującego zakończenia (to zakończenie w stylu - dzieci proszące Vina aby wrócił było fajne ale to już było, schematycznie wyszło). To jest kino na 7 moim zdaniem, klimacik w kinie był i ten film był zdecydowanie lepszy i BARDZIEJ REALNY od Furious 7. Czego mogę życzyć drugiej części to tego, żeby historia była nieco bardziej skomplikowana.
a ja w drugiej części, gdyby do niej doszło, chciałbym żeby bardziej się skupili na tamtych czasach, wtedy film według ,mnie byłby bardziej wyrazisty, nie zmienia to jednak faktu ze disel według mnie,nie pasuje do tej roli, pewnie dla tego ze przeważnie gra tych "twardzieli" i jego mimika, poruszanie się, pozostaje ciągle taka sama, i to miałem na myśli pisząc ze nie jest elastycznym aktorem
Szczerze? Wiesz co mam takie wrażenie, że na siłę tak trochę się czepiasz Diesla. Mimika, mimiką... tak jak się przyjrzysz niektórym wylansowany gwiazdom Hollywood to tak naprawdę nie są oni tak wspaniali jak piszą tabloidy i "krytycy". Kiepskim aktorem to jest Van Damme, albo Arnold - Vin jest całkiem dobry. Grał tutaj nieco inaczej niż we Furiousach i Ridicku, moim zdaniem on pasuję do tego filmu. Szczerze powiedziawszy to nie widzę nikogo innego na jego miejsce, to dobry aktor, nie wybitny ale ma swój charakter i oglądanie go nie kuje w oczy - nie jest takim typowym drewniakiem. W tym filmie to nie on jest minusem, tutaj problem tkwi nieco w scenariuszu i nieco w samych postaciach które nie są dostatecznie rozbudowane. Można by rzec, że ta historia to dopiero początek, bo tak to trochę wyszło - tak jakby wprowadzenie. Mogli pododawać trochę jakichś wątków pobocznych, pozostawiać parę pytań. Ten film jest po prostu DOBRY, tutaj wszystko jest DOBRE i tyle, nie jest wybitne, genialne ale nikt tego nie wymaga przynajmniej ja. I właściwie na tym trzeba by ukończyć te dyskusję i mieć nadzieję, że cz II będzie lepsza, aczkolwiek zgodzę się, że obejrzałbym więcej z dawnych lat życia Kauldera. Ta historia to ma tyle możliwości moim zdaniem, że to tylko kwestia kogoś kto wyciągnie z tego pełnie możliwości.
nie czepiam się tylko pisze moje spostrzeżenia, każdy ma prawo do swojego zdania i tyle , poza tym pisałem wcześniej ze lubię tego aktora, lubię jego produkcje, on w niczym mi nie przeszkadza, i szanuje go za to co wprowadza do współczesnego kina, a film oceniłem tylko gwiazdkę niżej od ciebie, jedyna moja uwaga dotyczyła tylko i wyłącznie obsady, według mnie nie trafionej koniec tematu, jeśli chodzi o van damma czy arnolda, to w sumie nie wiem ile masz lat, i na jakich filmach się wychowałeś, ale disel (przy całym szacunku do niego), nie osiągnie w swojej szczytowej formie tyle, co oni za swoich czasów, arnold czy van damme to ikony swego gatunku w swoim czasie, i to jest niestety fakt nie do podważenia
Co do Arniego to mogę się zgodzić, że sprawdza się w rolach twardzieli, natomiast Van to aktor prezentujący poziom tragiczny. Nie jestem w stanie oglądać filmów, w których gra, po jest to tylko kupa mięśni i maszynka do bicia. Arnie po części też, ale trudno mi go ocenić ze względu na to, że okazał się jednym z najlepszych charakterystycznych aktorów komediowych i przez pryzmat jego znakomitej gry (szczególnie w Last action hero) na niego patrzę.
no wiadomo ze to nie sa aktorzy oskarowi, choć arni pewnie dostanie za całokształt lub coś w tym stylu, ale nie można zaprzeczyć ze Van w szczytowej formie wyprzedził swój czas w filmach akcji jak na tamte lata, teraz to robi adkins czy white, ale to jest tylko powielanie starego dobrego van damma, nie zrozum mnie źle, ja wiem ze jego drewniana gra aktorska będzie rozpamiętywana jeszcze długo po tym jak już go nie będzie, ale w tamtym czasie van w filmach akcji\karate był nie dościgniony, i w takich kategoriach trzeba go oceniać, jak ktoś nie lubi filmów akcji\karate, to zawsze będzie na to patrzeć z dystansem, a powinno się patrzeć raczej z przymrożeniem oka, i wiem ze jest mnóstwo dobrych karateków z tamtego okresu którzy grali w filmach, ale powiedz sam kto dziś nie zna tych panów Van damma, arniego czy slya :)
Jak tak będziemy myśleć to za chwilę każdy będzie mógł zagrać tylko w jednym filmie i nigdy w jakimś innym. Dlaczego? No bo będzie się kojarzył z tym pierwszym. Ludzie czas się ogarnąć, a nie szukać dziury w całym.
nie napisałem ze nie może zagrać w innym filmie, tylko ze mi on nie pasuje do tej roli, każdy może mieć swoje zdanie, a dieslowi życzę jak najlepiej, i jak najwięcej udanych filmów, a tak na marginesie to się tylko odniosłem do tej produkcji, i nie jest powiedziane ze w innych produkcjach sobie nie poradzi
Środek filmu niezły, początek i koniec nie do wytrzymania. Fajna gra charakterystycznej Chloe.
Diesel w porządku jeśli chodzi o grę aktorską. Ale film max na 6 i to na wyrost chyba.