No na pewno pierwszą godzinę można wywalić. Po co to w ogóle? Później nagle są w środku wojny, zaraz w niewoli, ucieczka i już sceny z przyszłości bohaterów. Nijak się ze sobą nie kleją, najpierw nudna godzina, wlekąca się jak flaki z olejem, a potem Wietnam pokazany w kilku scenach, nijak ze sobą czasem nie powiązanych. Tak jak uwielbiam De Niro, tak tutaj mnie nie urzekł. Tak jak film. 4/10 to i tak wysoka ocena.

Przepraszam ale co tu sie nie klei? Fabuła jest spójna i rzeczowa, pokazuje życie bohaterów przed wojną w trakcie wojny i po wojnie. Widac jak wpłyneła ona na ich psychike i totalnie zmieniła im życie.Zaden dramat wojenny nie jest tak prawdziwy jak ten, według mnie.

Co nie oznacza że film jest za długi. Każdy widz powinien odczuc to podczas seansu, bo film miał trwać pierwotnie dwie godziny.

pominięcie scen sprzed wyjazdu na wojnę spłyciłoby późniejsze sceny, poza tym nie mielibyśmy szansy 'poznać' bohaterów i zobaczyć, jak zmieniła ich wojna

jesteście debilami

Taaa...jasne. My...0_o

masz racje nie jestescie debilami lecz idiotami.

Przedstawiasz się z rodziną?

Macie rację ziomy, jednym słowem film do dupy, ale można go jeszcze uratować- trzeba wyciąć jakieś 150 minut, zostawić tylko scenę jak sobie strzelają w łby, a zamiast reszty wkleić Stevena Seagala walczącego z Wietnamczykami (albo np. Murzynami- będzie weselej, a klimat brooklyńskich porachunków trochę ożywi tę morderczą nudę), kilkanaście minut gołych cycków (Paris Hilton się nada do zagrania randomowej, ponętnej Wietnamki), i na koniec może Stiflera z American Pie, albo śpiewającą Hanę Montanę, żeby końcówka była z przytupem i morałem. Nie takie edytorskie cuda kino już widziało.

btw. Też wydaje mi się, że jesteście debilami.

Wielki_Kut@s :]

obejrzałbym Twoją wersję. Wszystko przypadło mi do gustu poza:
-murzynami
-stevena seagala
-cycki owszem ale ... paris hilton nie ma cyckow, ona jest tylko najbogatsza dziwka na swiecie .. gdzies ty sie chował
-hana montana
-Stiflera

Dokładnie, pierwsza godzina beznadziejna, piekielnie nudna.

W komediach? Oj tak. W "Poznaj Mojego Tatę" i w następnych częściach trylogii był genialny, ale De Niro, to urodzony gangster...
Dla mnie najlepsze role:
1. Ojciec Chrzestny 2
2. Przylądek Strachu
3. Wściekły Byk
4. Taksówkarz
5. Gorączka/Kasyno/Chłopcy z Ferajny i wiele innych

up dobry ranking, zamieniłbym tylko Przylądek strachu na Gorączke albo na Dawno temu w ameryce. Pozdro

warto obejrzeć "Sleepers", dramat/thriller, rola de Niro niewielka, ale film naprawdę świetny

Oglądałem. Film dobry, ale rola De Niro nie przypadła mi do gustu. Grał księdza chyba nie?

tak

Jak mogły nie przypaść Ci do gustu sceny polowania, przez moment, w którym De Niro zabija jelenia to jedna z najlepszych scen w historii kina...

a juz sie balam ze tylko ja tak przesadnie podziwiam ta scene ;)

Jeśli ktoś sięga po Łowcę Jeleni dla oglądnięcia kolejnego "szybkiego, przyjemnego filmu akcji" to chyba coś mu się pomyliło.... Nie zgadzam się z ani jednym twoim słowem.

Zgódź się chociaż że długi.. a pijackie sceny z życia prostackich roboli nie są najbardziej inspirującą/interesującą/ciekawą rzeczą na świecie. Nie lubię małomiasteczkowi ograniczonych ludzi dlatego ciężko mi było poczuć dla nich współczucie. Nie jestem koneserem "szybkiej strzelanki" ale katowanie widzów scenami przed wietnamem było za długie. Moim zdaniem zupa przesolona. Zanim obejrzysz film nie wiesz czy to będzie kategoria szybki przyjemny czy może jednak reżyser chce sprawić ci trochę bólu ;D

Cóż można odpowiedzieć na tak bezczelną krytykę arcydzieła. Moje zdanie już znasz, więc nie muszę już mówić, że się z tobą nie zgadzam... Nie będę cię nawet przekonywać, że się mylisz. Takie filmy nie są dla wszystkich, aby je pojąć trzeba być emocjonalnie dojrzałym i potrafić odczuwać to, co twórcy nam przekazują.

Pozdrawiam wielbicieli dobrego kina.

Z jednym mogę się zgodzić - scena wesela była zbyt długa (dlatego daję dziewiątkę). Już i tak każdy mógł się zorientować, że panowie są świetnymi kumplami... Sceny polowania - fantastyczne. Pijackie - też świetnie zagrane. Ogólnie znakomita gra aktorska - De Niro, Cazale (swoją drogą - facet był geniuszem - szkoda, że życie nie dało mu okazji poszerzyć swojej filmografii), Walken - genialne role. Końcówka - wzruszająca...

no tak tylko co fajnego było w scenach polowania i w pijackich scenach małomiasteczkowych chłopaków?:P Bardziej moją identyfikacje z bohaterami budowały sceny tortur niż pijackie sceny i szara depresyjna szarość deszczowego dnia w małym amerykańskim miasteczku :P

Popieram zarzuty. Bardzo nierówny.
O ile sceny pijaństwa, pracy w hucie, wesela, polowań itp były potrzebne bo budowały klimat, uczyły nas bohaterów i ich relacji o tyle rozbudowanie ich do prawie dwóch godzin to spora przesada. Myślę iż spokojnie można było zrobić ten sam film w standardowych 1,5h. Krótszy, bardziej skondensowany i z lepszymi proporcjami.
Film po latach wszedł do kanonu kina. Czy słusznie ? Nie jestem o tym przekonany. Zapewne pomógł mu fakt że był to jeden z pierwszych amerykańskich obrazów rozliczających ich wietnamską traumę. Podejrzewam iż dziś gdy mamy już sporo Plutonów, FMJ, Czas A..., Ofiary Wojny, Urodzony 4 Lipca i wiele, wiele innych Łowca Jeleni przeszedłby bez większego echa.

Jednak pomimo moich zarzutów samo jądro filmu zostało pokazane wspaniale. Rosyjska ruletka, obóz więźniów - wspaniałe. Ucieczka z Sajgonu - prawdziwy majstersztyk. Szkoda że było tego tak mało.

Film trzeba zrozumieć. To nie jest film o wojnie tylko o ludziach. Ten film po wycięciu scen, które wam się nie podobają straciłby jakikolwiek sens i na pewno nie wszedł by do kanonu. Początek jest sielski, bo takie mają chłopy życie - trochę nudne, pracują, polują, piją i tak dalej. Nic ciekawego, a tu nagle wojna. Trzeba odczuć ta zmianę, jednego dnia facet sobie popija piwo w barze, a drugiego nagle napierdala w niego cała artyleria. To jest ten szok, wyrwanie człowieka z jego otoczenia - o tym jest ten film. To nie jest gówniany Avatar, która ma cieszyć oko bez udziału szarych komórek.

Ten film trzeba chłonąć.przypatrywać się jak Michael na weselu patrzy z zazdrością i pewną nutką nostalgii na Lindę tańczącą z Nickiem.To bardzo ważne sceny, które pozwalają zrozumieć Michaela.Potrafił poświęcić osobiste szczęście, postawić je na szali dla dobra swoich przyjaciół.A już scena gry w rosyjską ruletkę, ta w Sajgonie jest dla mnie najbardziej wzruszającą sceną opisującą oddanie dla przyjaciela, które nie przychodzi Michaelowi łatwo. Dlatego uważam, że scena wesela jest bardzo ważna w ogólnym rozrachunku.Każdy interpretuje ten film inaczej, ale tylko poprzez cierpliwe oglądanie i tzw. 'wczucie się" można ten film w pełni wchłonąć.

Większość scen na weselu to bzdety... ktoś chyba z ciężką dysfunkcją emocjonalną potrzebowałby tak długiego wstępu żeby zrozumieć sytuacje i relacje pomiędzy poszczególnymi członkami tej społecznosci. To tak jakby zrobić film o operatorze koparkoładowarki który polegałby na monotonicznej obserwacji jego pracy. Pokazujesz kilka ciekawostek z życia i tyle, kilka dobrych kilka złych stron.. moim zdaniem rola filmu to szybkie przekazanie jak największej ilości informacji a nie przekazanie tej informacji poprzez monotoniczne tłuczenie w łeb tymi samymi faktami i nic nie znaczącymi szczególami... a w dużej części przekaz tego filmu na tym polega.. Wy to nazywacie wczuciem, ja nudąąąąą. Człowiek inteligentny patrzy i rozumie... patrząc i patrząc i patrząc i patrząc na kolejne minuty.. dziesiątki minut wesela.. gdzie tu rozum albo inteligencja! Mogli równie dobrze wstawić kasete z wesela jakiegoś i nazwać to filmem a potem ludzie się beda realizmem zachwycac :D

zdecydowanie to wesele kładzie cały film

HAHAHA LOL; oczywiście, że ten film nie jest dla ciebie ;p

patrząc na Twoje ulubione nie powiedzialbym tego z całą pewnością. Większość Twoich flmów oceniam podobnie... może jednak ze względu na inne wartości..pozdrawiam

być może; tak czy siak pozdrawiam i mam nadzieję, że nieobraziłem

po prostu jesteś jeszcze na etapie south park ...

ja też usnąłem... 3 razy podczas wesela ;) Film oglądałem wieczorem i rano. Poważnie nudne jak flaki z olejem, już polska produkcja filmu Wściekłe pięści Węża była żywsza, coś się działo przynajmniej. Nie mniej jednak macie racje scena gdy zabijali jelenia mistrzowska, genialna ach i och! I wcale nie dziwie się, że cały świat się nad tą sceną zachwyca, zwykły zjadacz chleba nie zagrałby takiej sceny - znając życie to przestrzeliłby :D AHAHA 3 godziny z życia... ;/ LUDZIE COŚ W TYCH KRYTYCZNYCH OPINIACH MUSI BYĆ Z DUPKI SIĘ NIE WZIĘŁY.

Zdecydowanie za długi i jakoś mnie nie ruszył.

najpierw trzeba zaznaczyć że jest to film, który można nazwać psychologicznym, nie jest to mordoklepanka nastawiona na akcję i mniemam że nie zawsze i nie w każdym momencie da się taki film obejrzeć. ja traktuje te "przydługie momenty" jak zabieg który np zastosował w swojej książce "Z Zimną Krwią" Capote. to jest wprowadzenie, nakreślenie sytuacji, swoista dokumentacja. po tych fragmentach filmu gdzie pokazana jest wojna następuje powrót do miasta. oglądając to, cały czas wracałam myślami do tego "nudnego" początku. kontrast między jednym i drugim jest oczywisty. początek "uczłowieczył" w oczach widza fikcyjne postacie i je scharakteryzował, dobitnie ukazał przemianę jaka nastąpiła w życiu i charakterze miejsca i bohaterów, również tych pobocznych. dla mnie, jest to bardzo przemyślany film. bez tego początku nie było by jego siły.