Nie mam pojęcia co napisać. Z dwóch powodów - raz, że niewiele już pamiętam, chociaż film widziałam zaledwie 2 tygodnie temu, a dwa, co jest wytłumaczeniem dla tej pamięciowej pustki - film właściwie nie zrobił na mnie wrażenia. To jest ten przypadek, kiedy sympatycy filmu rzucają się na mnie, oskarżając o brak wrażliwości. :) No bo jak to - taki przeszywający wojenny obraz, tak dobitnie ukazujący niszczącą siłę wojennych doświadczeń, tak jasno pokazujący rozpęknięcie się życia na dwie nieprzystawalne części - tę beztroską "młodość durną i chmurną" i tę nieodwołalnie naznaczoną piętnem przeżytej apokalipsy, ten prawdziwy "wiek męski, wiek klęski". Widzę to wszystko i rozumiem, tylko nie przemawia to do mnie głosem emocji. Tak jakby ktoś mówił do mnie po raz kolejny o rzeczach, o których dobrze wiem i to w sposób doskonale mi znany. Pamiętam, że podobnie miałam z "Życiem ukrytym w słowach" - też przyjmowałam do wiadomości straszne prawdy, o których traktował film i też pozostawałam wobec nich emocjonalnie obojętna.
miałam podobne odczucie po obejrzeniu tego filmu. też do mnie jakoś nie przemawiał, choć nie umiałam stwierdzić, dlaczego. teraz tak sobie myślę, że to może być jeden z tych filmów, które przemawiają tylko do jakiegoś jednego pokolenia, a potem wiele tematów i motywów traci na znaczeniu, przestają być zrozumiałe.