Hmmm, dziwne, że nie miałeś podobnych obiekcji oceniając "Bez przebaczenia", bo zgodnie z twoimi kryteriami film powinien ci się wydać równie obcy, daleki, nieciekawy...

:D leżę

Mając 17 lat chyba jestem nastolatkiem, więc mogę się odnieść do Twoich słów. Film obejrzałem w dwóch częściach, ale tylko ze względu na brak czasu i ogromną chęć obejrzenia go jak najszybciej. Najpierw obejrzałem 30min, następnego dnia resztę. Scena wesela trwa długo, ale uważam, że w tym właśnie jest jego siła, gdyż bliżej zapoznajemy się z głównymi bohaterami, których życie jest normalne - do czasu. Mając obraz takich ludzi, nagle spotykamy się z ich przemianą na tle wojny w Wietnamie, przecież poznaliśmy ich wcześniej, byli inni? Film od pewnego momentu mną wstrząsa, jest to jeden z filmów po którego obejrzeniu naprawdę długo myślałem. Nie ma tu czasu na szybką akcje i nawalankę po prostu nie oto tu chodzi.

"nigdy nie walczyłem w Wietnamie i może dlatego film wydaje mi się obcy, daleki, nieciekawy. " normalnie wzruszyłam się... to gdzie walczyłeś ? II wojna światowa? Korea? Afganistan, Irak? No tak durnego argumentu dawno nie słyszałam... Rozumiem, że filmy w których akcja toczy się w XVIII w. lub latach 30 -stych XX w. , na Haiti, Los Angeles czy też w jakieś Koziej Wólce w Polsce są z założenia nieciekawe bo nigdy nie byłeś i nie znasz... Brawo. Zawsze sądziłam, że filmy są min. po to aby zobaczyć coś nieznanego, nowego, doświadczyć czegoś innego, zobaczyć coś znanego ale z perspektywy drugiego człowieka, wzruszać, prowokować, uczyć, irytować, a przede wszystkim pobudzić do myślenia, refleksji, itp., itd. Jest coś takiego jak ponadczasowość. Słyszałeś? Niektórym twórcom i filmom zostało to dane.
Z Twojego wpisu można sądzić, że sam się nastawiłeś na strzelanki i akcje a`la Rambo stąd ta nuda u Ciebie, co za niefart cho..era, trzeba było z lekka pomyśleć i zabolało...

Dajcie spokój. Wesele to jeden, ale w filmie mamy całe sceny przedstawiające, jak jedzie ciężarówka, jak bohaterowie pracują sobie w hucie. Potem mamy sceny, jak bohaterowie jadą samochodem z jednego końca miasta na drugi. Potem, jadąc na polowanie, chyba trzy razy odstawiają ten sam numer swojemu koledze i to w jednym ujęciu. Czegoś takiego jest znacznie, znacznie więcej.

Postacie mają osobowość, która ewoluuje i przeobraża się w ten wątek traumy, co jest super :). One tam są, ale zanim Cimino pozwala nam ich poznać, musimy przeżyć te początkowe, zupełnie nieme sceny.

...A potem mamy ten absurdalny wątek gry w rosyjską ruletkę :D. Poważnie, pierwotnie akcja filmu miała się toczyć w Las Vegas. Cimino zmienił na Wietnam, bo nie wiem dlaczego :P. Film się odbił dużym echem w Stanach, bo jako pierwszy miał odwagę przedstawić amerykańskich żołnierzy, jako ofiary. Samo w sobie jest to super i wątpię, że Film o Las Vegas odniósłby taki sukces, ale została ta rosyjska ruletka, która jest... idiotyczna :P

FIlm mnie zmiazdzyl . Zatkalo mnie totalnie.Brak mi slow