Ocena powyżej 6 to zupełne nieporozumienie. Film z elementami głupiej komedii,
dokumentu. Naprawde dziwna gra Steve'a Irwina i te debilne dialogi. Wszystko to sprawia,
że nie rozumiem jak można pisać o tym filmie jako o dobrym.
Ja też nie rozumiem skąd taka wysoka ocena. Nie oglądałam filmu do końca, widziałam tylko fragment z tarantulą i moment kiedy ten facet próbował złapać krokodyla i co chwila wpadał do wody. Jak dla mnie to było zwykłe pastwienie się nad zwierzęciem. A film był tak idiotyczny, że przełączyłam na inny kanał.
Ale spójrzcie na to z tej strony - Steve Irwin pokazał tu doskonale, że był nędznym aktorem i że nie miał za grosz talentu aktorskiego. A więc jaki wniosek? Nie mógł "grać" w swoim programie, bo inaczej wszyscy by to wyłapali. Właśnie przez to nikt nigdy nie nazwie Irwina kanciarzem, gdyż żeby zasłużyć na to miano, trzeba przynajmniej trochę mieć talentu a on go nie miał:)