A konkretnie do momentu gdy M.Freeman zaczyna prawić swoje morały. Zima, las z dala od cywilizacji i padający śnieg - lubię taką scenerię od czasu do czasu, a w tym wszystkim pięciu przyjaciół z dzieciństwa obdarzonych darem, wplątanych w dość skomplikowane wydarzenia w filmie, chwilami dość niezrozumiałe, śmieszne i w pewien sposób szokujące.
Muszą zmierzyć się z istotami z kosmosu i zapobiec zagładzie ludzkości - ile razy to już było...
Bardzo zgrabne efekty specjalne.
Kilka śmiesznych dialogów i scen zapadających w pamięć jak np. rozmowa Jonseya i Peta, który się upił browarami...ha ha ha ;-)
- Pete wsiadaj na skuter...
- Coś ty za jeden ? Gadasz jak James Bond !!! To pewnie ten PADALEC...;-)