jest w tym filmie cos pozytywnego lecz nie rewelacyjnego. przyznam ze początek i rozwinięcie bardzo przyjemne - mozna bylo troche pomysleć, troche posiedziec w napieciu i ogolnie przyjemnie sie to ogladalo ale ostatnie 30min to juz nic ciekawego i zawiodlem sie lekko. dlatego moja ocena to 8...a moze mam za dobre serce?;]
A mnie film ciekawił od początku do końca. Ostatnie 30 min było zabójcze - scena kiedy blondyna opowiada Millerowi o swojej pułapce i z tryumfem pokazuje na łapki murzyna. A tu piernik!! i mina Millera kiedy mówi: "Niezręczna sytuacja". Niegłupie kino akcji.
To fakt "niegłupie kino akcji" choć niezbyt odkrywcze. Twórcy zaserwowali nam sprawnie połączoną mieszankę, której ślady możemy znaleźć w innych wcześniejszych produkcji jak "Oszukać przeznaczenie", "Kolekcjoner kości", wspomniana przez kogoś "Tożsamość". Moim zdaniem to wpływ wspomnianych przez mnie filmów sprawia, że film tak dobrze się ogląda. Zresztą jak mawiał inżynier Mamoń najbardziej podobają się te melodie, które już słyszeliśmy:)
Mały komentarz, bo jest to ciekawa z pktu widzenia "zakończenia akcji" chwila.
Wydaje mi się, że Miller nie miał w planie zabić niebieskookiej kobiety o włosach odcieniu blond. Co więcej śmiem twierdzić, że "miał do niej słabość". Przecież z tym mógłby zdążyć zawsze później, a nie chciał tego zrobić, bo go najzwyczajniej fascynowała (w scenach kiedy byli tylko "on" i "ona" "podwalał się do niej, nie sądzę, że to był też element gry - po prostu "liczył na coś więcej").
Na końcu filmu też wcale się do tego nie palił. W pewnym sensie odbierał ją i siebie, jako tzw. "ofiary losu", czuł, że łączy go z nią więź ze względu na traumatyczne przeżycia z dzieciństwa i może liczył, że będzie miał szansę, wreszcie pokochać kogoś innego niż siebie. Odbierał ją na swoją modłę, "łudził się", że to jego szansa na normalność. I kto tu jest prawdziwym kryminologiem,ha! :P:).
Tak przynajmniej ja to widzę, jednakże nie mógł już znieść myśli/możliwości, że ktoś go "przechytrzył" i "zdemaskował". Bądźmy szczery - to bydlak, na dodatek socjo-/psychopata, który nie cofnie się przed niczym, a zabijanie jest czymś, co "urozmaica" jego marną egzystencję.
Jednak i on w pewnym sensie zdradzał (przynajmniej elementy) "ludzkiego oblicza" i uczuciowości. Wkurza mnie to, że reżyser w żaden sposób nie przybliżył motywacji, jaka kierowała nim, kiedy zabijał rodziców - tak naprawdę nie wiemy, czemu to zrobił. Jeśli jedynie dlatego, że lubił zabijać, to powinien skończyć w komorze gazowej w wieku 10 lat.
P.S. Wydaje mi się, że każdy seryjny morderca ma kompleks niższości. Stara się "wymazać" to jak naprawdę siebie postrzega, a czyni to mordując kolejne (również znane mu) ofiary. Często mówi się o tym, że jest to "swoiste wołanie o pomoc" - zostawiają oni ślady, licząc, że ktoś ich złapie i "ukarze".
bydlak ale jaki przystojny:D:D:D:D:D
zgadzam sie z tym, że mogli rozwinąć motywy jego postępowania, byłoby ciekawiej
Ja tak samo, po obejrzeniu 1000 horrorów to przestaje być trudne xD
Dla mnie to było proste... Wszyscy stawiali na murzyna (oglądałam w 10-osobowym gronie) a ja domyśliłam się, że właśnie o to chodziło... żeby stawiać na murzyna :) Wiedziałam, że to Miller, bo był najmniej prawdopodobny i zawsze starał się przewodzić, taki niby "dobry tata" ;)