Po pierwszych ujęciach spodziewamy się zobaczyć na ekranie specjalistów, fachowców w swojej branży-ot, kolejnych idealnych i nieomylnych agentów FBI. A tutaj-niespodzianka. Nie dość, że oglądamy "żółtodziobów", to na dodatek takich, którzy nie bardzo potrafią dać sobie rade z tym, do czego przez kilka lat byli szkoleni. Właśnie dlatego film nie dość, że zaskakujący, to ma w sobie pewien czar. Zamiast zawodowców śledzimy bohaterów uczących się, błądzących niemal po omacku. Popełniających błędy. Powiedziałabym, że film łamie konwenanse. Z biegu akcji wyłaniają się niespodziewane charakterystyki-okazuje się, że byliśmy zwodzeni niemal przez cały film. Tak samo, jak młodzi agenci-nie tylko obserwujący, ale i obserwowani.
Kilka niemal bolesnych absurdów i przeoczeń skłania mnie tylko do zastanowienia, czy ja, postawiona w analogiczej sytuacji, byłabym w stanie wyłapać oczywiste dla obserwatora błędy i niedociągnięcia własnych poczynań.