film jest wyjatkowo naiwny. pomysl oczywscie fajny, ale jego realizacja nie trzyma sie kupy. bohaterowie zachowuja sie nie jak profesjonalni psychiatrzy fbi, ale jak grupa nastolatkow rodem z horrorow klasy b. okazuje sie, ze wpadaja w mechaniczne pulapki prosciej niz swinki morskie. azot rozpylony nie dziala w pol sekundy, a jednak ofiara nie podejmuje bezwarunkowej rekacji odskoku gdy sie przed nia wali, wszyscy pijacy akurat kawe(i to w podobnych dawkach i tym samym czasie?), poszukiwania mordercy mimo, ze termoskanery wyraznie wskazaly, ze na wyspie nikogo nie ma... niestety ogladajac film nijako spodziewamy sie podobnej rozgrywki miedzy bohaterami, a morderca jak z "kolekcjonera" czy "w sieci pajaka"(moge sie mylic, bo slabo pamietam fabule). film do objerzenia bezkrytycznie, bo bardziej wymagajacy widz mocno sie zawiedzie.
Dokładnie pomyślałem podobnie. Nie zgodzę tylko z tym przeszukanie wyspy kamerami.
1 kamery nie działają przez ściany a po drugie kanciapa dowodzenia była ukryta pod ziemią.
Jeszcze można by dodać kiedy zabójca miał czas to wszystko przygotować niezauważony.
Dokładnie, trudno byłoby znaleźć grupę więcej niż 3 osób, która będzie piła tę samą kawę o tej samej porze ;) Mnie najbardziej rozśmieszyło jak zabójca na końcu tłumaczy coś w stylu "tak, poszedłem do FBI żeby zabijać, a w czasie gdy wy skrzętnie studiowaliście przypadki seryjnych zabójców, ja studiowałem was". I tak gościowi zajęło kilka lat wnikliwych obserwacji, żeby wydedukować, że: jedna laska nałogowo pali fajki, druga boi się wody, typ na wózku zawsze nosi ze sobą broń, a inny zawsze pcha się do naprawiania wszystkiego itd. Prawdziwy geniusz!