- po miesiacu nie pamieta sie o czym byl, ani zadnej sceny ktora by utkwila w pamieci. scanariusz i intryga misternie sklejone, ale film jalowy - jak produkcje dla tv
Żartujesz, prawda? Jedna z najlepszych scen w historii kina, Albert Finney w akcji. Tego się nie da zapomnieć. Coenowie w najwyższej formie!
http://youtube.com/watch?v=AcDAPjRvjAE
kjde powiniene być zgłoszony do usunięcia za swój wpis.
Mnie powalił Jon Polito, aktor niesamowity i nie doceniany. Zobaczyłem do potem w filmie Barton Fink i zobaczyłem dopiero jaki drzemie w nim potencjał. Trochę jednak za późno już na gwiazdorstwo.
Film po prostu zamiata. Zamiata, jest niesamowity, Coenowie dali prawdziwy pokaz.
ja oprócz sceny z Finneyem chyba zawsze będę pamiętał kapitalne cameo Sama Raimiego jako mistrzowskiego "twardego" strzelca podczas policyjnej obławy - Jeden z gansterów wychodzi z ostrzelanej kryjówki i poddaje się, Raimi jednak jedynym strzałem ze sporego rewolweru powala go na ziemie, pokazując jakim to on jest tutaj bossem, ku aprobacie kolegów:) Po chwili z miejsca skąd wyszedł pierwszy gangster pada grad strzałów, Raimi jako jedyny z policyjnej ekipy nie chowa się w tym momencie za samochodami, za to przybiera kozacką pozę i zaczyna strzelać z dwóch rewolwerów w stronę z której uderzają strzały, 2 sekuny później kończy swoją egzystencję malowniczo tańcząc w rytmie kul z Tommygunna lecących z obstawionej kryjówki:)
potwornie zabawna scena:D
Mnie powaliło, gdy facet chciał bić Byrne'a, a ten pier*olnął go krzesłem. Gość taki zaskoczony - "No wiesz co?" - wychodzi na chwile i wraca z tym starszym kolegą :)
i potem wtargnięcie policji ;)
"they told us to make it hurt - we make it hurt"
coenowie mają kapitalne poczucie humoru.
Proponuję zmienić dietę. Podobno orzechy są dobre na pamięć - zwłąszcza dobrych scen z dobrych filmów.