Hej
Widzialem wszystkie bondy bo podoba mi sie pomysl agenta 007. Ubolewam ze Pierce Brosnan jako 007 biega ciagle w garniturze. Wyglada jak lalus. Szkoda ze Timothy Dalton zagral tylko w 2 bondach bo wedlug mnie to byly najlepsze bondy. Po za tym nie podoba mi sie nowoczesnosc nowych bondow. Co to ma byc?? Science - fiction czy bond?? Mowicie ze nudny i przewidywalny? Tak ale zauwazcie ze taki jest od golden eye. Osobiscie mam nadzieje ze Pierce Brosnan nie bedzie juz wiecej gral bonda bo od czasu kiedy go zaczal grac to wiekszosc ludzi oglada bonda z obojetnoscia i nuda. Mnie tez nudzi. Poprostu jak powiedzial Sean Connery bond zastygl w miejscu. Dodam do tego ze to samo stalo sie z fabula ktora jest tepa i plytka od golden eye. Jak jeszcze jeden bond wyjdzie taki nudny to zrywam z tym filmem. Jeszcze jedno. Posluchajcie sobie muzyki w bondach. Zawsze tworzyla jakis klimacik, byla nie szablonowa. Co mamy w Die another day? Madonne! To pomylka. Moze w nowym scooter zrobi muzyke... Porazka!
Ehem, Madonna robiła tylko piosenkę, nie muzykę. A co do gatunku: Bond od zawsze był przecież mieszaniną sensacji, komedii, romansu i sf, może nie?
No wiesz, ale pierwsze 20 części to było nieprzewidywalne (niks się nie spodziewał że on zabije złego, rzuci jakiś kozacki tekst i ucieknie w ostatniej chwili przez zagładą lokacji finałowego pojedynku) a te ostatnie 4 to juz jest lipa i schemat - w każdej bond wygrywa :)
A pozatym poprzednie części to były głęboką metafizyczną analizą rzeczywistości, że matriks przy nich siadał, a teraz to już wyłącznie nawalanka, co za shiet ten bond...
Chyba pójde na casino royalae ale napewno nie będzie mi się podobał :)
LOL