Właśnie jestem po seansie nowego Bonda, który powiem szczerze troszeczkę mnie ogłuszył. Do tej pory przyjmowałam bondowską konwencj, że tak się wyrażę na miękko. To co zobaczyłam dzisiaj wykracza poza wszystko, nawet poza konwencję bondowskiego kiczu, który był do tej pory!!! Pierwszy szok to niewidzialny samochód, następny, to lasery żywcem wyjęte z Lucasa. Ale prawdziwą wisienką była genetyczna terapia, która z północnokoreańskiego komunisty zrobiła angielskiego snoba...Noo ludzie sorki, ale to komiksowe wydanie zupełnie do mnie nie przemawia. Aż boję się pomyśleć co będzie w nowym Bondzie.....
P.S>> Ja na prawdę lubię Bonda, ale co za dużo to nie zdrowo (prawdziwy gwóźdź do trumny tego filmu, to Madonna!!!!!)