No cóż, "Śmierć z kosmosu" aka "Alien Dead" Freda Olena Raya nie należy do kanonu kina zombie, gdyż to horror na wskroś amatorski, ale można się w trakcie seansu zdrowo uśmiać. Meteor uderza we florydzkie bagno i zamienia grupę palących zielsko nastolatków w ożywione trupy. Potem ma miejsce sporo morderstw m.in. zadźganie widłami starszej pani z patelnią, zabicie pływającej topless dziewczyny przez zombie w scenie przywołującej na myśl "Zombie Lake" (1980) Jeana Rollina, etc. "Alien Dead" kosztował 12 000 dolarów i to widać oraz słychać. Niechlujny montaż, kiepski dźwięk, żenujące sceny morderstw, kiepskie efekty gore (choć niektóre z zombies pożerają wnętrzności), drewniane aktorstwo. Film ma jednak fajny bagienno-rednecki klimat, który wzmacnia dodatkowo nastrojowa muzyka country/banjo.
74 minuty niewyszukanej rozrywki zapewne inspirowanej podwodnymi nazistowskimi zombies z "Shock Waves" (1977) Kena Wiederhorna. Swoją drogą zdjęcia podwodne w "Alien Dead" są całkiem w porządku. Do zapamiętania oczywiście Buster Crabbe jako szeryf Kowalski. No i motyw pożerania przez bagienne zombies aligatorów.
Pierwszy seans z DVD 21 lipca 2007 roku, dzisiaj ponowny. Film ten ukazał się kiedyś na kasecie VHS bodaj Video Rondo.