Oglądając ten film cały czas miałam w głowie jedno pytanie: co się stało z twarzą Flanery'ego??? Momentami wyglądał on jak Mickey Rourke w "Zapaśniku". Wiem, że nikt z czasem nie młodnieje, ale jego twarz była dziwna - chyba niestety winny jest tu botoks:( Po drugie czy ta ruda baba z południowym akcentem miała zastąpić Willema Dafoe? Jeżeli tak to była to bardzo kiepska namiastka. Ogólnie fabula też taka sobie, wszystko to było trochę naciągane. Nie wspominając już o humorystycznej stronie tego filmu... Żarty na niskim poziomie, momentami wręcz żenujące. Nie mogę nie wspomnieć o latynoskim pomocniku braci McManus - tragedia, kompletnie nieporozumienie. Jedynka była świetna, moim zdaniem reżyser powinien na tym poprzestać. Żywy dowód na to, że nie powinno się kręcić sequeli - w 99% nie dorównują one pierwowzorowi.