Co się stało z aktorem grającym Connora McManusa? Przez cały film myślałam "ale to
kijowo, że zastąpili go innym aktorem, skoro jednego brata nadal grał Reedus, to dlaczego
drugi to jakiś nieznany bubek, wyglądający jak schlorowany, spuchnięty Edward Norton?"
Jakież było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że to jednak Flanery :|
Oczywiście kontynuacja to szit niczym moje hormony... Nic nie pobije sceny z pierwszych
Świętych, w której Rocco łapie za cycka martwą striptizerkę! :>
ejo facet miał wtedy 44 lata. Wymagasz, żeby wyglądał jak 20-latek ? Dla mnie to wyglądał normalnie tylko sie trochę postarzał..... I był podobny.... :) Lepiej dla niego, że nie odmładza się na siłę botoksami itp., bo będzie wygladał jak Costner....
mansonada, ale jesteś pseudo ekspert
"Oczywiście kontynuacja to szit niczym moje hormony... Nic nie pobije sceny z pierwszych
Świętych, w której Rocco łapie za cycka martwą striptizerkę! :>"
Gdzie ty tam widziałeś martwą striptizerkę??? co??? drwisz z bardzo dobrej wg. mnie drugiej części, a nawet nie wiesz co się w jedynce dzieje. Niektórzy ludzie nie ogarniają filmów i później określają je "gównem" ponieważ trudno usiedzieć na dupie przez 1,5 h i skupić się na filmie zamiast na hormonach.
Nie obrażaj mnie. Uszanuj moją opinię o tym filmie. Każdy ma swój gust, nieważne czy spaczony, czy odpowiadający wielkim, "kłaniam się do stóp" normom i rankingom filmwebu.
Przyznaję, striptizerka była nieprzytomna, a nie martwa. Mea culpa. Ale w jednym masz rację - trudno mi było "usiedzieć na dupie", bo malowałam paznokcie podczas tego filmu, co nie zmienia mojej opinii o nim. Czy zbijesz mnie, jeśli napiszę, że "Ojciec chrzestny" też mi się nie podobał?
Jak już wspominałam, każdy ma swoje preferencje, wybacz jeśli uraziłam Twoje uczucia co do tego filmu. W każdym razie, nie rzucałabym się tak gdybyś ktoś mi napisał, że jeden z moich ulubionych "Dzień świstaka" to gówno.
Pozdrawiam - ja i moje hormony :>
Wiem, wiem, starość nie radość. "Nie" dla botoksu jak najbardziej zasługująca na pochwałę :) Tylko trochę mnie poraził kontrast między Flanery'm a Reedusem. Tamten skurczybyk to się trzyma. No chyba, że nadużywa wspomnianego już wcześniej botoksu :)
Właśnie skończyłam oglądać drugą część "Świętych..." i gdy po raz pierwszy na ekranie pojawili się bracia McManus, pomyślałam: "Ale ten aktor, co gra Connora podobny do Flanery'ego..". I oczywiście wielkie zaskoczenie podczas napisów końcowych, że to jednak on... W moim odczuciu wygląda jednak jakby z tydzień wcześniej wstrzyknięto mu botoks, o którym tak szeroko tu dyskutujecie, i jeszcze nie zdążyła mu zejść opuchlizna. Lub, wersja łagodniejsza, jakby codziennie przychodził na plan niewyspany... Tyle o nim.
Natomiast sam film uważam za kiepską kontynuację, zabrakło mi dobrej obsady postaci drugoplanowych, klimatu i przede wszystkim humoru z pierwszej części.
Bardzo denerwujące były też próby powtórzenia fajnych elementów czy postaci z pierwszej części, np. Romeo jak Rocco, tylko że pozbawiony jego charyzmy, agentka Bloom, która w czasie obserwacji miejsca zbrodni ma korki w uszach, co z pewnością miało przypominać Smeckera i inne tego typu rzeczy.
Dla mnie, wielkiej fanki pierwszej części, obejrzenie kontynuacji było obowiązkiem, ale z przykrością stwierdzam, że jestem zawiedziona :(