Dorosła niewidoma, która nie potrafi trafić widelcem w jedzenie w czasie obiadu. Żenująca i niesmaczna scena. Czy nie lepiej było by zagrała osoba naprawdę niewidoma? Wiele nauczyłaby tego reżysera.
Oj zgadzam się. Film jakby przez pierwszych 15 minut próbował nam pokazać, że osoby niewidome nie potrzebują pomocy, że nie są wybrakowane, tylko mogą czerpać z życia w pełni. Po czym są w nim takie właśnie sceny. Dodatkowo, cały aspekt "zmuszenia" Agaty do wizyty w klinice, bez zapytania jej w ogóle czy ona chciałaby leczenie podjąć, jest jak policzek. Bo pokazuje, że główny bohater uważa ją po prostu za kogoś, kogo trzeba "naprawić".
Dodatkowo wątek "chcę Ciebie zmusić do operacji, bo moja siostra utonęła" strasznie słaby. Nie wiem co ma piernik do wiatraka.
A bohaterka nie naprawia chłopaków z bidula? W życiu każdy każdego naprawia. Ja teraz ciebie.
Każdy jakoś po swojemu okazuje swoją miłość, on z troski o nią zabiera ją do kliniki urazajac jej uczucia, ona decyduje się na operację niejako z miłości do niego, a operacja nic nie daje. Czy ta miłość będzie dalej trwała, trudno powiedzieć...ale sądząc po zakończeniu trzeba myśleć pozytywnie.
Nie potrafiła trafić ponieważ się denerwowała. Nikt jej nie poinformował, że jedzie do matki chłopaka, a w takich sytuacjach nawet osoba widoma i świadoma wizyty się stresuje i popełnia gafy.
Dokladnie!!!! Przyjaźniłam się kiedyś z niewidomymi i byłam w szoku jak potrafią wszystko robić. Nie doceniamy ani ich ani czlowieczenstwa.