a wzywa może nie wprost do powrotu człowieka do samego siebie, czyli do przestrzegania Dekalogu, Ewangelii, kierowania się podstawowymi normami, jak: szczerość, wierność, szukanie w życiu miłości, a nie zaspokojenia popędów, itd. Symbolem tych wartości jest trzecia żona Barneya.
Przy okazji mamy obraz "zgniłego Zachodu", swobody w dziedzinie moralności, bo te rozmaite zdrady rzeczywiście są zmorą zachodniego świata. I pewien paradoks: wsþółczesny filmowiec w jakimś sensie częściowo przyjmuje optykę takiego Zachodu, bo chyba trochę wierzymy, że trzeba zmieniać żony, mężów, by odszukać ideał, a z drugiej strony widzimy też cierpienia wynikające z tego skakania z kwiatka na kwiatek, skakania może i z dużą dozą szczerości, ale jednak skakania.
Znakomite kreacje aktorów pierwszego i drugiego planu, no po prostu nie czuło się, że oni grają, oni BYLI tymi postaciami, a zasługa w tym nie tylko aktorów, ale i reżysera, bo musiał dobrze wytłumaczyć, jak i w "jakim kierunku" grać. A postać wreszcie CZYSTEJ kobiety, idealnej, granej przez R.Pike, to zbyt rzadko obecne zjawisko w naszych filmach i w świecie mediów . Może artyści, zranieni własnym, nieporządnym życiem, podświadomie uciekają od takiej jednoznaczności, która przecież inspiruje do dobra? (hm...mam NADZIEJĘ, że Miriam była czysta, że nie upadła, bo przespałem, oglądając film w nocy, 30 minut...łojejku... jakie to dylematy ma tak szanujący się recenzent, jak ja, na poziomie ...poduszki).
Recenzje musiałem przełamać na części, bo uparty system wciąż mi komunikował, że recenzja złamała Regulamin i nie może sie ukazać - skopiowana końcówke wkleiłem do "odpowiedz", ale nawet i to miało komunikat, że łamie Regulamin,. więc ręcznie ją przepisałem i - ukazała się. Nie rozumiem tego, co tu się dzieje, to nie pierwszy raz. Zawsze przezornie kopiuję teksty, bo bywało, że po mozolnym napisaniu recenzji, był komunikat: "Strona o podanym adresie nie istnieje".