Od poprzednika różni się przede wszystkim mniejszą kameralnością i kolorem.
Klimat filmu jest już bardziej widowiskowy, mocno apokaliptyczny, pełen napięcia ale dość ,,cichy," pełen humoru i ukazany
momentami w dość ironicznym świetle. Perfekcyjne efekty wizualne oraz charakteryzacja żywych trupów. Specyficzna muzyka, która bezwątpienia dodaje atmosfery. Doskonałe aktorstwo w szczególności
Ken Foree, które oprócz przyzwoitej kreacji miał też ciekawy głos. ;)
Lekkim minusem tego dzieła jest dla mnie jego czas. Można było go skrócić o jakieś pół godziny czy 20 minut rezygnując glównie z tych motocyklistów, którzy zaburzyli nieco rytm filmu i jego nastrój.
,,Dawn Of The Dead" jest mimo wszystko doskonałą kontynuacją i miłośnicy zombiaków oraz kina lat 70-ątych nie powinni się rozczarować.
Polecam!
"rezygnując glównie z tych motocyklistów, którzy zaburzyli nieco rytm filmu i jego nastrój." To prawda. Jest to miejsce, gdzie według mnie najbardziej ten film ustępuje Nocy, choć z drugiej strony było to bardzo zabawne.
Dla mnie na przykład mógłby trwać o wiele dłużej :) Ale może to i lepiej. W ten sposób jak mówicie film jest świetny i nie ma w nim wielu zbędności. Co do gry aktorskiej mnie szczególnie spodobała się gra Stephena, a co Wy myślicie o tym?
Stephen czyli David Emge bardzo dobrze zagrał i później kiedy już został zombiakiem ciekawie się sprawdził. ;)
Podobnie jak jego odpowiednik w remake'u Micheal w którego wcielił się Jack Weber. Tyle, że Micheal nie został truposzem. ;)
I te dwie postacie to jest akurat element w którym według mnie nowe wersja najbardziej dorównuje tej tutaj opisywanej.
Pozdrawiam!
Ja lubilem zawsze Ken'a Foree ;)
nadaje sie on do horrorow (Teksańska masakra piła mechaniczna III, Bękarty Diabła)
ma świetny glos.
ten jego monolog kiedy mowi "Kiedy zabraknie miejsca w piekle, zmarli wyjdą na ziemię." mistrzostwo ;)